Przyjęta w maju ustawa o ochronie przed fałszem i manipulacją w internecie weszła w życie w środę. Zgodnie z nią władze Singapuru mogą zarządzić o usunięciu z sieci treści, którą uznają za fałszywą lub zamieszczeniu przy niej sprostowania – opisuje “The Straits Times”. Ponadto mają też możliwość nakazania firmom technologicznym (jak np. Facebook) zablokowanie kont lub stron, które “rozsiewają fake newsy”.
Za niedostosowanie się do nakazu usunięcia nieprawdziwych informacji, osobom fizycznym będzie grozić do 10 lat więzienia i 72 tys. dolarów kary, a firmom – grzywna wysokości maksymalnie miliona dolarów singapurskich (ok. 720 dolarów amerykańskich).
Zgodnie z ustawą władze będą mogły decydować o usunięciu treści, które po pierwsze są “nieprawdziwe lub wprowadzają w błąd” i władza wykazała, że tak jest, a po drugie – ich usunięcie musi leżeć “w interesie publicznym”, a więc godzić w interes narodowy lub szkodzić relacjom międzynarodowym Singapuru.
Ograniczenie wolności słowa?
W związku z uchwaleniem nowego prawa pojawiły się obawy, że może ono posłużyć do ograniczenia wolności słowa i działań opozycji. Rządząca w Singapurze nieprzerwanie od jego powstania Partia Akcji Ludowej zapewniała, że ustawa nie uderzy w krytykę, parodię czy wolność opinii.
Osobom, które nie zgadzają się z decyzją o nakazie usunięcia treści, będzie przysługiwać odwołanie. Jednak to odpowiedni minister będzie decydował, czy pozwolić na skierowanie odwołania do sądu.
Singapur jest znany z surowych praw i kar (kara śmierci grozi m.in. za posiadanie narkotyków, gwałt, korupcję czy przestępstwa przeciwko prezydentowi). Singapur znajduje się na 151 miejscu na 180 państw w indeksie wolności prasy Reporterów bez Granic.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS