Dziś porozmawiamy pół żartem, pół serio. Wrócimy bowiem do Fiata 126p, który bez wątpienia zmotoryzował Polskę i przyjrzymy się usterkom nękającym jego jednostkę napędową. Z jakimi awariami borykał się silnik Malucha?
Fiat 126p był niczym innym, jak następcą legendarnej Pięćsetki. I choć we Włoszech format małego i taniego auta powoli zaczął się wyczerpywać, konstrukcja znalazła podatny grunt nad Wisłą. Tu społeczeństwo było głodne motoryzacji. Pod maską Malucha występowały przede wszystkim dwa silniki. Obydwa miały 2 cylindry, obydwa były chłodzone powietrzem i obydwa montowano w tylnej części nadwozia. Początkowo PRL-owe Porsche otrzymywało jednostkę o pojemności 594 cm3 i mocy 23 koni mechanicznych. Po modernizacji motor miał 652 cm3 i 24 konie.
Silnik Malucha – dane techniczne producenta:
Pojemność | Moc | Moment obrotowy | Przyspieszenie 0 – 100 km/h | Prędkość maksymalna |
594 cm3 | 23 KM 4800 obr./min. | 39 Nm 3400 obr./min. | 54 s. | 105 km/h |
652 cm3 | 24 KM 4500 obr./min. | 42 Nm 3200 obr./min. | 48 s. | 105 km/h |
Silnik Malucha – identycznie jak wszystkie inne produkty PRL-owego przemysłu – był daleki od ideału. Jednostka miała ograniczoną trwałość i serię dość poważnych problemów. Najważniejszy? Ten dotyczył paska klinowego. Napęd alternatora lub prądnicy potrafił zerwać się niezwykle szybko i bez absolutnie żadnej zapowiedzi. Na szczęście wprawni użytkownicy Fiatów 126p byli przygotowani na tą ewentualność. Większość po prostu woziła ze sobą zapasowy pasek. Co w sytuacji, w której paska nie było? Polscy kierowcy końca XX wieku byli mocno pomysłowi i zastępowali napęd np. pończochami.
Zobacz również:
Must have? Silnik Malucha wymagał… kija od szczotki!
Silnik Malucha borykał się też z usterkami układu zapłonowego. Na czym one polegały? Rozrusznik w Fiacie był sterowany linką. Ta w czasie eksploatacji zrywała się. Bez niej nie było mowy o rozruchu silnika. Po wystąpieniu usterki silnik Kaszlaka milkł. Do momentu oczywiście, w którym kierowca nie wyciągnął z kabiny… kija od szczotki. Ten był niemalże elementem standardowego wyposażenia. Za jego pomocą można było bowiem manualnie rozruszać jednostkę napędową i zainicjować jej pracę. Czasami kij od szczotki był zastępowany np. trzonkiem młotka.
Popularną usterką w silniku Malucha były też wycieki oleju. Te powodowały prawdopodobnie niskiej jakości uszczelki stosowane w polskim zakładzie. Smarowidło wydobywało się zarówno spod pokrywy zaworów, jak i miski olejowej. To skutkowało pozostawianiem tłustych plam na miejscu parkingowym po dłuższym postoju. Co robili kierowcy? W pierwszej kolejności starali się doszczelniać silnik. Niestety to przynosiło skutek, jednak wyłącznie krótkofalowy. Lepszą metodą było zatem systematyczne dolewanie oleju oraz… żartowanie. Wszyscy śmiali się, że Maluch znaczy swój teren.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS