– Przyznaję się do usunięcia sierpa i młota z tablicy przy ul. Agrykola, ale nie interpretuję tego jako przestępstwo – mówił we wtorek (28 lutego) przed Sądem Rejonowym w Elblągu Mateusz Kosiński, historyk i dziennikarz „Tygodnika Solidarność”, który wraz z Pawłem Ż. jest oskarżony m. in. o znieważenie miejsce upamiętnienia historycznego.
Znieważenie i uszkodzenie
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło 25 lutego 2022 roku. Mateusz Kosiński (zgodził się na upublicznienie nazwiska i swojego wizerunku) oraz Paweł Ż. usunęli z tablicy przy cmentarzu Żołnierzy Armii Radzieckiej przy ul. Agrykola sierp i młot. Zdarzenie nagrały telefonami komórkowymi dwie przechodzące tamtędy kobiety, a wezwana na miejsce policja zatrzymała Mateusza Kosińskiego i Pawła Ż.
We wtorek odbyła się ich pierwsza rozprawa przed Sądem Rejonowym w Elblągu. – Prokurator oskarża Pawła Ż. i Mateusza K. o to że 25 lutego 2022 roku na terenie cmentarza żołnierzy Armii Radzieckiej w Elblągu przy ul. Agrykola, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą, znieważyli miejsce upamiętnienia zdarzenia historycznego przez umyślne uszkodzenie tablicy pamiątkowej poprzez uderzanie w nią narzędziami. W wyniku tego uszkodzona została obudowa tablicy wykonana z lastryko, co spowodowało straty w wysokości 600 zł na szkodę Zarządu Zieleni Miejskiej w Elblągu – informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu.
“Sierp i młot są jak swastyka”
Mateusz Kosiński to z zawodu politolog i historyk, pracuje w „Tygodniku Solidarność” w Warszawie, urodził się w Elblągu, gdzie przez wiele lat mieszkał. Druga z oskarżonych osób nie zgodziła się na upublicznienie swoich danych ani wizerunku. Nie stawiła się też na rozprawie.
– Jestem oskarżony o zniszczenie mienia i o znieważenie miejsca pamięci historycznej. Rzeczywiście, dzień po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej dokonałem zdjęcia symbolu sierpa i młota na ul. Agrykola. Uznałem, że jest to najwyższy czas na to, żeby dokończyć dekumunizację przestrzeni publicznej w Elblągu. Dokonaliśmy tylko zdjęcia sierpa i młota, nie jesteśmy barbarzyńcami, uważamy, że również żołnierze Armii Czerwonej mają prawo do wiecznego spoczynku, ale nie ma prawa do promocji symboliki totalitarnej. Sierp i młot w mojej ocenie jest równoznaczny ze swastyką – powiedział nam tuż przed rozprawą Mateusz Kosiński.
Dodał, że ma nadzieję, iż rozprawa sądowa skończy się jego uniewinnieniem. – Dlatego, że chociażby Instytut Pamięci Narodowej wydał opinię na temat tego pomnika i według niej sierp i młot nie powinny być eksponowane, a tablica nie powinna mówić o bohaterskiej Armii Czerwonej, tylko powinna być to tablica informacyjna: tu spoczywają żołnierze Armii Czerwonej, którzy polegli podczas II wojny światowej – dodał Mateusz Kosiński.
“Dla mężczyzny młotek to normalna rzecz”
Oskarżony wyraził też chęć złożenia wyjaśnień przed sądem. Zeznał, że przyznaje się do usunięcia z tablicy sierpa i młota, aczkolwiek nie interpretuje go jako przestępstwo. – Było to tuż po inwazji Rosji na Ukrainę. Działałem pod olbrzymimi emocjami. Jestem elblążaninem z urodzenia, mieszkałem wiele lat niedaleko tej tablicy, mijałem ją dzień w dzień. Przez całe życie bolało mnie eksponowanie takiej symboliki. Gdy wybuchła wojna ukraińsko-rosyjska i widziałem obrazki m. in. czołgów jadących na Kijów, a na nich flagi z sierpem i młotem, to postanowiłem czynić podobny gest i symbol, jakich wówczas w Polsce czyniono wiele – mówił przed sądem Mateusz Kosiński.
Prowadząca rozprawę sędzia Katarzyna Słyś dopytywała o spontaniczność czynu Mateusza Kosińskiego.
– Emocje zagrały rolę. Myślę, że na to miał istotny wpływ wybuchu wojny na Ukrainie. Nie planowałem tego od miesięcy. Przejeżdżałem przez Elbląg, jechałem z Warszawy do Borów Tucholskich. Nie pamiętam jak dostałem się na cmentarz – mówił oskarżony.
– Był pan tam z kimś? – pytała sędzia.
– Wolałbym odmówić odpowiedzi na to pytanie. Zatrzymano mnie po drugiej stronie cmentarza, zatrzymano mnie z kimś, ale z kim, to także odmawiam odpowiedzi – odparł Mateusz Kosiński.
Podczas zatrzymania Mateusza Kosińskiego dokonano przeszukania samochodu, którym się poruszał. Policjanci znaleźli w nim młotek.
– Skąd takie rzeczy wzięły się w tym samochodzie? Czym pan usunął symbole na tablicy? – pytała sędzia Słyś
– Młotkiem lub łomem – mówił oskarżony
– Więc skąd pan go miał – pytała ponownie sędzia.
– Z samochodu go miałem – odpowiedział Mateusz Kosiński.
– Czy to było spontaniczne zachowanie w takim razie? Kiedy pan powziął zamiar usunięcia tych symboli? – dopytywała sędzia.
– Godzinę przed tym czynem. I go usunąłem. Poszedłem na cmentarz i usunąłem – odparł Mateusz Kosiński.
– Więc nosi pan zawsze przy sobie młotek? – pytała sędzia
– Dla mężczyzny posiadanie młotka jest normalną rzeczą, to rzecz powszednia. To nie był jakiś specjalistyczny sprzęt – odparł oskarżony.
Sąd przesłuchał też w poniedziałek kobiety, które były świadkami zdarzenia. Odpowiadały na pytania sądu bez udziału mediów. Na kolejnej rozprawie ma zostać wysłuchane m.in. stanowisko przedstawiciela Zarządu Zieleni Miejskiej. Zaplanowano ją na 6 czerwca.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS