A A+ A++

Bartosz Śpiączka miał być największą gwiazdą Korony Kielce i transferem skrojonym na miarę nie tylko ze względu na wachlarz umiejętności, ale też zadziorny charakter, który miał pasować jak ulał do tożsamości powracającego do elity klubu. Wiele wskazuje jednak na to, że napastnik nie zagra już ani minuty w barwach walczącego o utrzymanie beniaminka. Zadziorny charakter bardziej mu przeszkodził w Kielcach niż pomógł. 

– Bartek Śpiączka dostał od nas kilka dni wolnego. Ma czas, żeby przemyśleć kilka rzeczy. W poniedziałek rano jesteśmy umówieni na rozmowę i zobaczymy, co będzie dalej – mówił Kamil Kuzera na konferencji prasowej po spotkaniu z Lechią Gdańsk (1:0), w którym Śpiączka nie został wpisany nawet do kadry meczowej. Gdy lokalny dziennikarz próbował pociągnąć wątek, szkoleniowiec Korony nie chciał się rozgadywać. – Uciąłbym temat. Daliśmy sobie z Bartkiem chwilę czasu, żeby pewne rzeczy poukładać. W poniedziałek spotykamy się i na pewno będzie więcej szczegółów co do tej sytuacji. Na tę chwilę proszę o ciszę w tym temacie – wypowiadał się Kuzera.

Jak się okazuje, szkoleniowiec kieleckiego klubu wykazał się dużą dyplomacją, bo losy Śpiączki wydają się na ten moment przesądzone. Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek obie strony – zawodnik i klub – porozmawiają już tylko o formie rozstania. Być może dobry nastrój w kieleckim klubie po zwycięstwie nad Lechią i wywalczeniu na sesjach rady miasta dokapitalizowania przełoży się na łagodniejsze spojrzenie na napastnika. Ale to mało prawdopodobny scenariusz. 

Trochę mu odjebało – słyszymy wprost od kieleckich wróbelków i to określenie chyba najlepiej oddaje powód, dla którego piłkarz został odsunięty od drużyny. Śpiączka nie nagrabił sobie jednym dużym wybrykiem, a wieloma drobnymi, składającymi się na obraz sfochowanej marudy, narzekającego wampira energetycznego, którego dość mają i koledzy z zespołu, i pracownicy na przeróżnych stanowiskach. Napastnik podpadł najbardziej meczem z Cracovią, w którym pojawił się na boisku z ławki i nie wyglądał jak człowiek pogodzony z tym, że stracił miejsce w jedenastce na rzecz Szykawki. Ostentacyjnie pokazywał swoją złość po nieudanych akcjach. Kładł się na boisku z bezradności. Zarażał negatywną energią. Machał rękami. Dyskutował. Marudził w szatni. Chciał rządzić drużyną w pokraczny sposób, czego nie akceptowała grupa. Nie potrafił dogadać się z obcokrajowcami. Gdy Ronaldo Deaconu w doliczonym czasie meczu ze Śląskiem posłał piłkę w trybuny, usłyszał od byłego piłkarza Górnika Łęczna niezbyt przyjemną odzywkę.

Słowem – szereg małych gestów sprawił, że Śpiączka przestał być postrzegany jako człowiek, który ciągnie wózek w tę samą stronę, co kielecka drużyna. A to właśnie unikalny team spirit – widoczny w ostatnich meczach pod wodzą Kamila Kuzery – ma być sposobem złocisto-krwistych na utrzymanie. W Kielcach wolą postawić na atmosferę kosztem – było nie było – jakościowego piłkarza. Z powodu odpalenia Śpiączki do Kielc zawitał w ostatnich dniach Kacper Kostorz, który został wypożyczony z Pogoni Szczecin. 

Ogólny bilans Śpiączki w Koronie nie robi wielkiego wrażenia. Snajper zdobył tylko cztery bramki. Zapamiętany zostanie głównie z kontuzji, jaką wyrządził Maikowi Nawrockiemu. Przed sezonem piłkarz miał jeszcze oferty z Lecha Poznań i Widzewa Łódź. Wątpliwe, by po jego usługi chciały sięgnąć raz jeszcze kluby z takiej półki.

JAKUB BIAŁEK, SZYMON JANCZYK 

WIĘCEJ O KORONIE KIELCE: 

Fot. FotoPyK

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMuzeum w Jarosławiu ma nowego dyrektora. Konserwatywno-liberalna wizja Konrada Sawińskiego i jego współpracowników
Następny artykułRaków ucieka Legii i robi kolejny krok w stronę mistrzostwa [WIDEO]