A A+ A++
fot. U.J. Alexander / Shutterstock

Na niemieckiej farmie szparagów należącej do
Heinricha Thiermanna w Kirchdorfie (Dolna Saksonia) powstało ognisko
koronawirusa. Do tej pory zaraziło się 130 osób, wśród nich są Polacy.
Pracownicy zostali poddani tzw. roboczej kwarantannie, czyli nie mogą
opuścić miejsca pracy, jak przekazuje we wtorek Deutsche Welle.
“Jesteśmy jak niewolnicy” – oceniła jedna z polskich pracownic.

Jak
podał portal, firma, do której należy farma, oraz lokalne władze
odmawiają podania informacji o liczbie osób w szpitalu, jednak
nieoficjalnie mówi się o pięciu osobach, z czego jednej w ciężkim
stanie.

Kwarantannę nałożył 30 kwietnia powiatowy urząd sanitarny. “Ze
względu na rozproszone występowanie infekcji w firmie nie było możliwe
jednoznaczne wskazanie osób, które miały bliski kontakt z zakażonymi” –
wyjaśniła Mareike Rein, rzeczniczka powiatu Diepholz.

Robocza kwarantanna oznacza zakaz opuszczania miejsca zakwaterowania z
wyjątkiem samej przestrzeni roboczej, spotkań zabroniono nawet
małżeństwom pracującym w innych częściach zakładu. Kwatery obecnie są
pilnowane przez ochroniarzy, jak podaje Deutsche Welle, by robotnicy nie
wychodzili m.in. na zakupy. Zakład zapewnia obiady i kolacje, jednak
dopiero kilka dni temu zaczęto dostarczać podstawowe zakupy spożywcze
oraz środki higieny.

“Jesteśmy jak niewolnicy. Naszej grupy pilnuje dwóch ochroniarzy i
przewożą nas tylko z domu do pracy i z powrotem” – oceniła jedna z
polskich pracownic.

Na farmie Thiermanna, który jest jednym z największych producentów
szparagów w Niemczech, pracuje 1011 osób, z czego 412 to Polacy, wielu
pracowników pochodzi także z Rumunii. Zatrudnieni zarzucają firmie, że
nie dotrzymała zasad sanitarnych, za późno zareagowała na pierwsze
przypadki oraz nie informuje o przebiegu izolacji. Osoby, które chodzą
pracować do zakładu, boją się o swoje zdrowie, a te, które odmawiają
pracy w tych warunkach, muszą dalej płacić za zakwaterowanie.

Według Thiermanna sytuacja jest pod kontrolą. W rozmowie z lokalną
gazetą „Kreiszeitung” twierdził, że zakład trzyma się planu sanitarnego
opartego na zasadzie, że „ci, którzy mieszkają razem, pracują razem”.
Pracownicy badani są dwa razy w tygodniu, a ochroniarze kontrolują
kwatery, „żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa”.

skib/ kgod/ kib/

Źródło:PAP
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułByły minister obrony Bułgarii niewinny. Zarzuty dotyczyły remontu myśliwców w Polsce [KOMENTARZ]
Następny artykułCztery osoby z powiatu chrzanowskiego zmarły na koronawirusa