Jacek Bury, senator Polski 2050, a wcześniej Koalicji Obywatelskiej, rzuca wyzwanie prezydentowi Lublina, Krzysztofowi Żukowi (PO). Lubelski parlamentarzysta od pewnego czasu mocno angażuje się w lokalne spawy, coraz otwarciej krytykuje działania władz miasta i próbuje zjednać sobie lokalnych społeczników. Słychać coraz więcej głosów, że to przygotowania do startu w wyborach na prezydenta Lublina.
Jacek Bury to jeden z najbogatszych parlamentarzystów. Razem z bratem prowadzą w Lublinie od prawie 30 lat spółkę Bury – jedną z największych w kraju firm handlujących owocami i warzywami, posiadającą flotę ponad stu TIR-ów i serwisującą ciężarówki marki MAN i agregaty chłodnicze. W politykę zaangażował się dopiero kilka lat temu, stając na czele lubelskich struktur .Nowoczesnej.
W 2018 roku został radnym Sejmiku Województwa Lubelskiego startując z listy Koalicji Obywatelskiej, a rok później mandat radnego zamienił na mandat senatora, wygrywając jako wspólny kandydat opozycji, wybory z murowanym faworytem Krzysztofem Michałkiewiczem (PiS). Od początku kadencji jest jednym z najbardziej aktywnych i medialnych lubelskich parlamentarzystów. Na początku tego roku Bury ogłosił, że występuje z klubu KO, bo „nabrał przekonania, że liderzy KO są zainteresowani głównie trwaniem i byciem numerem jeden na opozycji, a niekoniecznie realnymi zmianami w polityce” i będzie współpracował z Ruchem Polska 2050 Szymona Hołowni.
Już wtedy pojawiły się pytania, czy rozwód senatora z KO nie oznacza, że będzie on w wyborach samorządowych w 2023 roku kandydatem Polski 2050 na prezydenta Lublina? Bury zaprzeczał zapewniając, że ceni Krzysztofa Żuka i chciałby, by rządził on jak najdłużej. Jego działania w ostatnich miesiącach zdają się jednak temu przeczyć. Senator, nie odpuszczając krajowej polityki, mocno zaangażował się w lokalne sprawy. Zapowiedział serię spotkań z radami lubelskich dzielnic, które są jego zdaniem niedoceniane przez Ratusz i zaczął otwarcie krytykować działania władz miasta. Kilka tygodni temu zaapelował do prezydenta Żuka, by zakazał szefom komunalnych spółek zatrudniać miejskich radnych, podnosząc, że radni powinni kontrolować miejskie spółki, a nie w nich pracować. Ostatnio uderzył w prezydenta jeszcze mocniej.
Po publikacji w „Dzienniku Wschodnim” materiału o skierowanym przez Krzysztofa Żuka na sesję rady miasta projekcie uchwały w sprawie oddania przez miasto atrakcyjnej działki w ścisłym centrum, na której można postawić biurowiec lub apartamentowiec, firmie Interbud, w zamian za przyjęcie od niej nieruchomości na Sławinie, na których deweloper nie może nic wybudować, Bury wystosował list do Żuka. Planowaną zamianę nazwał w nim „dziwną” i „skrajnie nieodpowiedzialnym i niepokojącym działaniem władz Lublina”, które w jego ocenie wykazały się niegospodarnością, co może mieć daleko idące konsekwencje i podważy zaufanie do Ratusza w przyszłości.
Senator zasugerował przy tym, że może mieć to związek z „powiązaniami osobowymi”. Wystąpienie Burego wiceprezydent Artur Szymczyk nazwał „paszkwilem” i „manipulacją”, za które senator powinien przeprosić, ale prezydent na dzień przed sesją poinformował, że wycofuje projekty uchwały w sprawie zamiany działek z sesji. – Wobec insynuacji i pomówień, jakie padły z ust senatora Jacka Burego, nie chcąc dawać mu pola do dalszych manipulacji, wspólnie ze wspierającymi mnie radnymi zdecydowaliśmy o zdjęciu z porządku obrad najbliższej sesji Rady Miasta projektów uchwał związanych z zamianą gruntów – tłumaczył Krzysztof Żuk.
W ubiegłą środę miało miejsce kolejne wydarzenie, które może wskazywać, że senator faktycznie zechce rzucić wyborczą rękawicę obecnemu włodarzowi miasta. W Lubelskim Centrum Konferencyjnym odbył się, zorganizowany przez Burego, I Kongres Rad Dzielnic pn. „Głos dzielnic”. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele większości rad dzielnic. Zabrakło przedstawicieli urzędu miasta, choć podobno zaproszenie do Ratusza zostało wystosowane. Przebieg i wnioski z obrad senator podsumował na konferencji w czwartek, zaczynając od prztyczka pod adresem władz miasta, że zignorowały lokalnych społeczników.
– Ubolewam, że na spotkanie nie przybył Pełnomocnik Prezydenta ds. Jednostek Pomocniczych Jan Madejek, który został powołany do tego, aby zajmować się radami – mówił senator Bury, jednocześnie dziękując za obecność na Kongresie radnemu klubu prezydenta Żuka, Bartoszowi Margulowi i „przedstawienie bardzo interesującego punktu widzenia miasta na rady dzielnic”. – Kongres służył zebraniu wszystkich problemów, z którymi mierzą się rady dzielnic i wypracowaniu sposobów ich rozwiązań. Nie można dopuścić, by ten najniższy szczebel samorządności był marginalizowany i traktowany w ten sposób. Samorząd musi korzystać z wiedzy i doświadczenia tych prawdziwych społeczników – kontynuował Bury.
Parlamentarzysta przedstawił pomysły, jakie pojawiły się na Kongresie, na wzmocnienie roli rad dzielnic.
– Chcemy, aby rady mogły wnosić projekty uchwał pod obrady rady miasta i zwiększono ich rezerwę celową ze 150 do 500 tys. zł rocznie. Rady powinny również zostać umocowane w procesach decyzyjnych miasta jako obligatoryjny organ do opiniowania projektów uchwał – mówił senator. – To dopiero początek naszej pracy nad tym, by głos dzielnic był słyszalny, dlatego przy moim biurze senatorskim powstanie zespół roboczy, który zajmie się opracowaniem nowego regulaminu rad dzielnic. Zapraszam do niego wszystkich, którzy chcą wypracować gotowe rozwiązania dla miasta, celem których będzie zwiększenie roli rad dzielnic. Zgłoszenia możecie wysyłać na maila: [email protected]. Zapraszam wszystkich zainteresowanych, wierzę, że wspólnie skutecznie uda nam się poprawić funkcjonowanie rad dzielnic w Lublinie – podsumował senator Bury.
Miasto oficjalnie nie komentuje przedstawionych przez senatora i przedstawicieli rad dzielnic postulatów, ale zrobił to obecny na Kongresie radny Bartosz Margul. W jego ocenie władze miasta nie lekceważą rad, ale nie sposób spełnić ich wszystkich oczekiwań i zrealizować wnioskowanych inwestycji, które w ubiegłym roku opiewały na kwotę 1,5 mld zł. Jednocześnie radny dostrzegł potrzebę zwiększenia środków dla rad, choćby ze względu na rosnącą inflację i wzrost kosztów wszystkich inwestycji.
Radny odniósł się również do propozycji wyposażania rad dzielnic w inicjatywę uchwałodawczą i obligatoryjne opiniowanie wszystkich projektów uchwał. Jego zdaniem mogłoby to doprowadzić do sparaliżowania procesu stanowienia lokalnego prawa. – Miasto prawdopodobnie zostałoby zasypane uchwałami intencyjnymi w sprawie realizacji ulicy X, a w przypadku opiniowania mogłoby czekać na wszystkie opinie w nieskończoność. Jedne rady działają bardzo dobrze, ale są też takie, które się praktycznie nie spotykały – wskazywał radny.
– Jeśli senator faktycznie chce kandydować na prezydenta, to pomysł zjednania sobie lokalnych aktywistów i Kongresu Rad Dzielnic jest bardzo trafiony. Otworzył pole do dyskusji, na którym można regularnie pojawiać się z jakimiś ciekawymi, medialnymi pomysłami, budować wizerunek zaangażowanego samorządowca i rozpoznawalność – ocenia jeden z radnych miejskich z klubu prezydenta Żuka, przekonany jednak, że jeśli za dwa lata faktycznie dojdzie do wyborczego starcia między Burym a Żukiem o fotel prezydenta Lublina, górą będzie obecny włodarz miasta. – Tak, czy inaczej Kongres i dialog z radami dzielnic jest ciekawą i cenną inicjatywą. Szkoda, że ta inicjatywa nie wyszła z Ratusza – przyznaje. ZM
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS