Jeżeli Manchester United miał jeszcze przedłużyć swoje szanse na zajęcie czwartego miejsca i powrót do Ligi Mistrzów, to właśnie dziś w meczu z Chelsea. Akurat z nią Ole Gunnar Solskjaer jako menedżer MU radzi sobie wyjątkowo dobrze, że wspomnimy tylko o 4:0 na inaugurację tego sezonu. Tym razem „The Blues” dostali „tylko” dwójkę, ale to rzecz jasna żadne pocieszenie, zwłaszcza iż z przebiegu gry gospodarze wcale nie musieli przegrać. Tego wieczoru jednak wszystko sprzysięgło się przeciwko nim.
Chelsea nie miała dziś szczęścia do sędziów, Anthony Taylor zapewne nieprędko złoży prywatną wizytę na Stamford Bridge. Wszystkie sporne lub kluczowe sytuacje zostały rozstrzygnięte na niekorzyść londyńczyków.
Maguire upadając niby przypadkiem popieścił korkami Batshuayia? A tam, tak się chłopaki pomiziali, gramy dalej. Spokojnie mogłaby być czerwona kartka, nie było nawet żółtej. A tenże Maguire po zmianie stron strzałem głową po rzucie rożnym Bruno Fernandesa podwyższył prowadzenie „Czerwonych Diabłów”…
Idźmy dalej. Willian szarżujący tuż przed polem karnym i upadający po interwencji obrońcy? Żółta kartka za symulkę. Powtórki wykazały, że do perfidnego udawania było daleko w tej akcji, poza tym sędzia wyjmując kartkę zapewne sądził, że zdarzenie miało już miejsce w obrębie szesnastki.
Chelsea podobnie jak Manchester dwa gole dziś strzeliła, tyle że oba po analizie nie zostały uznane. W przypadku bramki Kurta Zoumy po kornerze chodziło o to, że Azpilicueta odpychał Brandona Williamsa. Gdzie tu kontrowersja? Ano w tym, że chwilę wcześniej to Fred odepchnął Azpilicuetę. Drugi gol to z kolei minimalny spalony Giroud, gdyby odciął sobie duży palec u stopy, nie byłoby problemu. Decyzja rzecz jasna słuszna, choć z perspektywy gospodarzy bardzo bolesna, więc i tak będą gorące dyskusje.
No i wreszcie grę sabotował też Michy Batshuayi, który po raz pierwszy od dwóch lat pojawił się w wyjściowym składzie Chelsea na mecz ligowy. Będący ekspertem w telewizyjnym studio Roy Keane skwitował to krótko: – Jest ku temu powód. Batshuayi psuł wszystko, co mógł, łącznie ze stuprocentową sytuacją, w której nie trafił nawet w światło bramki. Internet już w trakcie meczu zalała fala memów wyśmiewających grę reprezentanta Belgii. Gdyby to zależało wyłącznie od tego występu, pozostałby mu już tylko transfer do Korony Kielce.
Batshuayi vs Chelsea 2020 | Match Highlights | Goals & Assists | The Next Henry? pic.twitter.com/eiUvnRjuhI
— SaliPepe 🇰🇷🇯🇲 (@AFCSaliba) February 17, 2020
Chelsea zaczęła spotkanie z większym animuszem, MU dopiero w 37. minucie wypracował sobie pierwszą niezłą okazję. Gospodarze jednak nie wykorzystywali swoich szans, a czasami świetnie blokowali ich obrońcy gości. Bailly i Wan-Bissaka zaliczyli w ten sposób interwencje z najwyższej półki. A tuż przed przerwą 38-letni Willy Caballero skapitulował. Wan-Bissaka świetnie dośrodkował, Martial uprzedził Christensena w powietrzu, Caballero bez szans.
Po zmianie stron podopieczni Solskjaera raczej kontrolowali przebieg wydarzeń. Londyńczycy poza nieuznanym golem Giroud mieli jeszcze tylko zablokowane uderzenie Pedro przez Wana-Bissakę (o tym właśnie mówiliśmy) i słupek Mounta z rzutu wolnego. Swoją drogą, wcześniej z bardzo podobnej pozycji słupek obił Bruno Fernandes z MU. Do pełni szczęścia przyjezdnym zabrakło jedynie bramki Ighalo w debiucie. Nigeryjczyk w doliczonym czasie po podaniu Freda wyszedł sam na sam, ale co za dużo, to niezdrowo, aż tak dobrze być nie może – Caballero wygrał pojedynek.
MU dał kibicom trochę radości po ostatnich kiepskich występach (porażki z Liverpoolem i Burnley, remis z Wolverhampton, bez gola w tym czasie). Strata do czwartej Chelsea została zmniejszona do trzech punktów, a Frank Lampard musi się głowić, jak wyciągnąć drużynę z dołka. To już czwarty z rzędu ligowy mecz bez zwycięstwa.
Chelsea – Manchester United 0:2 (0:1)
0:1 – Martial 45′
0:2 – Maguire 66′
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS