Sędziowie i prokuratorzy dostali pogróżki. Wszystko przez wyciek danych z placówki podległej Zbigniewowi Ziobrze

SMS-y z groźbami rozesłano prawnikom w całej Polsce

W Sosnowcu dom prawniczki, która zawiadomiła komendę o otrzymaniu gróźb, sprawdzili pirotechnicy. Podobnie było w innych miastach. W województwie śląskim zgłoszenia o wysłanych SMS-em groźbach wobec prawników otrzymały komendy m.in. w Tychach, Pszczynie, Mikołowie, Bieruniu, Mysłowicach, Zawierciu i Częstochowie. Każda z nich prowadzi teraz odrębne postępowanie w tej sprawie.

– Prowadzimy je pod kątem fałszywego zawiadomienia o podłożeniu ładunku wybuchowego – przyznaje komisarz Sonia Kepper, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Za takie przestępstwo grozi 8 lat więzienia, sąd może także orzec obowiązek zwrotu kosztów akcji policji.

Według informacji „Wyborczej” SMS-owe groźby otrzymywali jednak sędziowie i prokuratorzy z całej Polski. O sprawie powiadomiono Centralne Biuro Śledcze Policji, które monitoruje zagrożenie terrorystyczne w kraju.

– Agenci CBŚP, analizując spływające meldunki, wydali rekomendację o niskim prawdopodobieństwie zagrożenia zamachami. Przekazano ją do wszystkich komend wojewódzkich  – mówi jeden z oficerów śląskiej policji.  

Wszyscy korzystali z platformy KSSiP

Policja ustaliła, że osób, które otrzymały groźby, nic ze sobą nie łączy. Pracują w różnych miastach, nie prowadziły wspólnych spraw, nie uczestniczyły też w tych samych procesach. Jedynym wspólnym mianownikiem jest to, że wszystkie w przeszłości logowały się na platformie szkoleniowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. To podległa Zbigniewowi Ziobrze, ministrowi sprawiedliwości, jedyna w kraju instytucja odpowiedzialna za szkolenie kadr prokuratury i sądów.

To ona prowadzi aplikacje sędziowskie oraz prokuratorskie. KSSiP zajmuje się też szkoleniami asesorów, asystentów sędziów i prokuratorów, kuratorów zawodowych, urzędników wymiaru sprawiedliwości. Placówka ma swoją siedzibę w Krakowie.

W kwietniu 2020 roku KSSiP rozesłała do prawników ostrzeżenie, że z placówki wykradziono dane użytkowników platformy szkoleniowej. Chodziło o 50 tysięcy osób.

 „Przedmiotem kradzieży były następujące kategorie danych: imię, nazwisko, numer telefonu, adres e-mail, miejsce zamieszkania, daty pierwszego i ostatniego logowania, numery ICQ, MSN, Skype, Yahoo, jednostka (miejsce pracy), hasło (zaszyfrowane)” – informowała KSSIP. Te dane upubliczniono potem w internecie.

Policja: Do gróźb prawdopodobnie wykorzystano dane z KSSiP

Policja bardzo szybko zatrzymała pracownika firmy zewnętrznej, która zarządzała serwerami KSSiP. Według śledczych podczas testowego przenoszenia danych pracowników wymiaru sprawiedliwości skopiował je, utworzył odrębny katalog i umożliwił pobranie ich poprzez internet.  Po tej historii tysiące sędziów i prokuratorów musiało wykupić w Biurze Informacji Kredytowej alerty. To płatna usługa ostrzegająca odbiorców o próbie zaciągnięcia kredytów na ich nazwisko.

– Wszystko wskazuje na to, że autor SMS-owych gróźb o podłożeniu bomb i gwałcie wykorzystał numery telefonów skradzione z bazy KSSiP – mówi jeden z oficerów policji.

Katarzyna Lenczowska-Soboń, rzeczniczka prasowa KSSiP potwierdziła „Wyborczej”, że placówka otrzymała informacje o sylwestrowych groźbach wobec prawników.

– Wiadomości te zostaną przekazane organom ścigania – podkreśliła Lenczowska-Soboń. Zapewniła też, że nowa platforma szkoleniowa KSSiP ma dodatkowe zabezpieczenia, które lepiej chronią dane użytkowników.

Zgłoś naruszenie/Błąd