Mateusz Majnusz: Procedura wyboru nowego I prezesa Sądu Najwyższego przypomina pani zamieszanie wokół organizacji wyborów prezydenckich?
Monika Ciemięga, sędzia sądu rejonowego: Biorąc pod uwagę pogardę, z jaką mówi się o osobach broniących Konstytucji, to tak.
Kogo ma pani na myśli?
– Jeśli ktoś nie słuchał na żywo transmisji z obrad, może nie wiedzieć, w jakim tonie przebiega wybór następcy prof. Małgorzaty Gersdorf. Żadna relacja pisemna czy fragment wideo nie oddadzą tego, co się dzieje obecnie w Sądzie Najwyższym. Początkowo pan Zaradkiewicz, powołany przez prezydenta na przewodniczącego tego zgromadzenia (wykonującego obowiązki I prezesa), odmówił mediom możliwości rejestracji. A później zwracał się do sędziów z niebywałą arogancją i brakiem szacunku. Takie zachowanie jest tak po ludzku po prostu nieprzyzwoite.
Dlaczego pełniący obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego Zaradkiewicz w taki sposób odnosi się sędziów, co do których nie ma wątpliwości, czy zostali powołani zgodnie z prawem?
– Są bardzo poważne wątpliwości, czy pan Zaradkiewicz w ogóle jest sędzią Sądu Najwyższego. Został bowiem wyłoniony w trefnej procedurze przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Tę samą, co do której Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wskazał, że istnieją przesłanki podważające niezawisłość tych sędziów. Mając na uwadze wyrok TSUE z 19 listopada 2019 r., wyrok Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2019 r. i uchwałę połączonych izb SN z 23 stycznia 2020 r., osobiście kwestionuję status pana Kamila Zaradkiewicza jako sędziego tego sądu, a co za tym idzie – również wykonywanie przez niego obowiązków I prezesa. Jakiekolwiek decyzje podjęte przez niego mogą być później kwestionowane i podważane.
Ale władza spodziewa się po jego pracy w Sądzie Najwyższym dużo dobrego.
– Dla mnie jego zachowanie urąga godności sędziego. Nie zachowuje się jak przewodniczący zgromadzenia, tylko jak pan na włościach, który uzurpuje sobie uprawnienia niemal dyktatorskie. Jestem świeżo po lekturze „Roku 1984” George’a Orwella i mam wrażenie, że w Polsce dzieje się właśnie to, o czym przeczytałam w tej książce. Jest to konsekwencja wyborów politycznych i tego, że na sędziów zostają wybrane osoby, które są bezpośrednio powiązane z politykami. Przecież w trakcie wyboru Zaradkiewicza musiał wkroczyć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ponieważ konkurs nie przebiegał po jego myśli, a sam Zaradkiewicz nie uzyskał początkowo wymaganej liczby głosów. Dopiero po osobistej interwencji polityka pan Zaradkiewicz został wybrany na neo-sędziego.
I może się czuć bezkarnie?
– Wszystko na to wskazuje. Wystarczy zwrócić uwagę na sposób, w jaki prowadzi to zgromadzenie. Używa m.in. takich zwrotów: „ja decyduję”, „ja ustalam”, „ja udzielam głosu”. Przypomina to udział w rozprawie sądowej, w której sędziowie są petentami, a on jednoosobowym składem, orzekającym według własnych reguł. A przecież na sali sądowej sędzia musi wnioski stron rozpoznać, choćby negatywnie, musi im nadać bieg. Zaradkiewicz mówi zaś wprost, że takich wniosków, pod którymi podpisało się kilkudziesięciu sędziów Sądu Najwyższego, po prostu nie przyjmie i nie podda pod głosowanie. Nie, bo nie, i jakakolwiek dyskusja jest ucinana, bo sędziom jest odbierane prawo głosu.
Walka o Sąd Najwyższy wydaje się skazana na porażkę.
– Trzeba wziąć pod uwagę, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej, której skład i działalność może zdaniem TSUE wskazywać na zależności polityczne, nie powinni uczestniczyć w wyborze nowego I prezesa. Jeśli ci sędziowie zostaną dopuszczeni do głosowania, będą mogli wskazać jednego z pięciu kandydatów, z których później prezydent wybierze I prezesa Sądu Najwyższego. A prezydent będzie mógł namaścić nie tego kandydata, który cieszy się największym zaufaniem w środowisku sędziowskim, ale któregokolwiek z nich. Co więcej, ustawa kagańcowa umożliwiła wybór I prezesa przy udziale jedynie 32 z 99 członków zgromadzenia.
Trudno w takich warunkach walczyć o swoje racje.
– W Sądzie Najwyższym wciąż są prawdziwi sędziowie, którzy są niezawiśli i nie podlegają żadnym politycznym wpływom. Dlatego się nie poddajemy, bo jak powiedział św. Augustyn: dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Nasze stowarzyszenie Iustitia w trakcie pożegnania pani prezes zwróciło się z apelem do wszystkich sędziów w Polsce, by niezależny Sąd Najwyższy przetrwał w każdym z nich, by każdy sąd powszechny w kraju, każdy sędzia stał na straży Konstytucji. Teraz to na nas spoczywa odpowiedzialność za losy państwa, by wyroki nie były polityczne, a obywatele mieli gwarancję niezależnych procesów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS