– Jesteśmy szczęśliwi, że mecz zakończył się happy endem, bo wielokrotnie zdarzało się, że graliśmy pięknie, a na koniec byliśmy pokonani. Tym razem z tego morderczego boju wyszliśmy zwycięsko – powiedział Sebastian Świderski, prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w rewanżowym półfinale pokonali w ramach Ligi Mistrzów Zenit Kazań. Podopieczni Nikoli Grbicia prowadzili już 2:1, ale dwie kolejne partie przegrali po walce na przewagi. Zatem o awansie do finału musiał zadecydować złoty set, a ten padł łupem ekipy z Opolszczyzny. – To jest jedno ze spotkań, które będzie się wspominało przez lata. Cieszymy się, że mamy w tym udział. Jeszcze bardziej jesteśmy szczęśliwi, że mecz zakończył się happy endem, bo wielokrotnie zdarzało się, że graliśmy pięknie, a na koniec byliśmy pokonani. Tym razem z tego morderczego boju wyszliśmy zwycięsko – powiedział Sebastian Świderski, prezes ZAKSY.
Kędzierzynianie jak na razie radzą sobie świetnie. Zdobyli już Superpuchar i Puchar Polski, awansowali do finału Ligi Mistrzów oraz są na dobrej drodze, by znaleźć się w czołowej czwórce PlusLigi. Mimo że o ich sile stanowią zawodnicy z podstawowego składu, to Świderski docenia także zmienników. – Zbudowaliśmy szóstkę dobrych zawodników, natomiast nie powiedziałbym, że nie mamy rezerwowych. Są Krzysiu Rejno, kontuzjowany Piotrek Łukasik, Adrian Staszewski, Bartek Kluth, czyli zawodnicy, którzy w innych zespołach spokojnie łapaliby się do pierwszej szóstki. W naszej drużynie spełniają rolę rezerwowych, ale wywierają na treningach presję na pierwszą szóstkę, żeby w takich spotkaniach jak z Zenitem czy Lube grać do samego końca i nie pękać. Każdy ma swoją cegiełkę w tym sukcesie – dodał szef klubu z Kędzierzyna-Koźla.
W finale Ligi Mistrzów w Weronie ZAKSA zmierzy się z Itasem Trentino, który wyeliminował w półfinale Sir Safety Perugia, czyli zespół Wilfredo Leona i Macieja Muzaja. – Przed nami wielkie święto siatkówki, szkoda, że bez kibiców – zaznaczył prezes klubu z Opolszczyzny, który zwrócił uwagę na to, że finał odbędzie się dopiero 1 maja, a zarówno PlusLiga, jak i Serie A zdecydowanie szybciej zakończą rozgrywki, przez co oba zespoły będą musiały czekać na walkę o triumf w Lidze Mistrzów. – Martwi mnie to, że do 1 maja jest jeszcze daleko. Rozgrywki skończymy wcześniej i kilkanaście dni będziemy musieli czekać na finał. Mam jednak nadzieję, że jego poziom sportowy będzie równie wysoki jak w spotkaniach z Zenitem – zakończył Sebastian Świderski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS