Jest pierwsza decyzja sądu w sprawie opłat za ścieki w gminie Żary. Zakład Wodociągów i Kanalizacji pozwał Wody Polskie z Wrocławia i przegrał. W sądzie czeka prawie 300 kolejnych wniosków. ZWiK wydaje już na to tysiące złotych.
Sprawą zajmował się Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie.
ZWiK chciał, by sąd wstrzymał wykonanie postanowienia spółki Wody Polskie z Wrocławia, która zdecydowała, że mieszkańcy Grabika i Mirostowic Dolnych do czasu zakończenia sprawy mają płacić 8,37 zł za metr sześcienny ścieków.
Sąd się ze ZWiK-iem nie zgodził i wniosek spółki oddalił.
– Ludzie się bardzo cieszą. Mówią, że w końcu jest jakaś sprawiedliwość – mówi Robert Ratajczyk, radny gminny i właściciel sklepu w Grabiku.
Mieszkańcy liczą, że skończą się ich kłopoty z opłatami za ścieki.
Nie taka umowa
To kolejna odsłona sporu o wysokość opłaty za ścieki dla mieszkańców gminy Żary.
Przypomnijmy. Sięga on roku 2018 r. Mieszkańcy Grabika i Mirostowic Dolnych płacili 8,37 zł za m sześcienny ścieków, a po podwyżce miało być aż 30 zł. Na to zgodzić się nie zamierzali. Zwłaszcza że w Żarach stawka miała wzrosnąć tylko do 8,43 zł. A kanalizacja była wspólną inwestycją miasta i gminy Żary.
Przerzucanie się pismami i spotkania na nic się zdały. Mieszkańcy obu wsi od września ub. roku wypowiedzieli gminie umowy na odbiór ścieków (do tej pory ona ich rozliczała, a ją obciążał ZWiK) i złożyli wnioski do ZWiK-u o zawarcie umów z taką samą stawką, jak w mieście. Prezes odmówił i przekazał sprawę do Wód Polskich, spółki, która zatwierdza taryfy w całym kraju. Mieszkańcy zrobili to samo. Wysłali tam pisma, które dostali od ZWiK-u, odmawiające im zawarcia umowy.
Mają prawo, to się sądzą
Od stycznia 2020 r. Wody Polskie zaczęły wysyłać do mieszkańców pisma z tymczasową opłatą w wysokości 8,37 zł brutto za 1 m sześcienny ścieków. Przy okazji ustalono, że każdy mieszkaniec ma płacić ryczałtowo za 3 sześcienne miesięcznie. Po zakończeniu sporu wszystko miało zostać rozliczone.
Tyle że ZWiK się na to nie zgodził.
– Przed dyrektorem Wód Polskich we Wrocławiu toczy się 311 spraw sporów o odmowę zawarcia umów na odprowadzanie ścieków. W 243 sprawach zostało wydane postanowienie o tymczasowych warunkach odprowadzania ścieków. Na wszystkie te postanowienia ZWiK złożył zażalenia do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta – informuje Zdzisław Czekalski, prezes ZWiK.
Czekalski potwierdza, że jego wniosek w sądzie przepadł. Mimo tego liczy, że w pozostałych sąd może zdecydować inaczej.
– W jednej ze spraw wniosek ZWiK został oddalony. Ale składaliśmy je w każdej toczącej się przed SOKiK – mówi Z. Czekalski.
-Trudno sobie wyobrazić, by ten sam sąd w innych sprawach zdecydował inaczej. One różnią się tylko nazwiskami mieszkańców, poza tym są identyczne – mówi Leszek Mrożek, wójt gminy Żary.
Prezes nie odpuszcza. – Żadne z zażaleń złożonych przez ZWiK nie zostanie cofnięte – zapowiada.
Ani myśli podpisać
Z. Czekalski studzi optymizm mieszkańców.
– Oddalenie wniosku nie jest podstawą do zawarcia umowy na odprowadzanie ścieków. Do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu, do prawomocnego wyroku, ZWiK jest zobowiązany do odbierania ścieków według tymczasowych warunków – tłumaczy Z. Czekalski.
Czyli na podstawie tych, które zaskarża właśnie przed warszawskim sądem.
Potwierdza to wrocławski oddział Wód Polskich.
– ZWiK w Żarach do zakończenia sporu powinien odbierać ścieki i prowadzić rozliczenie z osobą wskazaną w postanowieniu. Postanowienie to nie nakłada obowiązku zawarcia umowy, gdyż kwestia ta będzie rozstrzygana dopiero w decyzji kończącej spór – mówi Anna Tarka, rzeczniczka Wód Polskich.
Z. Czekalski też jest stanowczy.
– W przypadku niekorzystnych decyzji w sprawie zawarcia umowy o odprowadzanie ścieków, ZWiK każdą będzie zaskarżał do sądu. Do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia sporów spółka nie zamierza zawierać umów o odprowadzanie ścieków z mieszkańcami gminy Żary – zapowiada prezes.
– W rozliczeniu ZWiK za zeszły rok czytam, że spółka ma tym razem półtora miliona zysku. Moim zdaniem oznacza to, że jest coś nie tak z kalkulacją opłat. Z tego rozliczenia wynika też, że spraw w sądzie jest 287, co daje 14 tys. zł kosztów. Pieniądze wyrzucone w błoto. A prezes z własnej kieszeni za sprawy w sądzie nie płaci. Dla mnie jest to skandal – mówi wójt L. Mrożek.
Burmistrz nabrała wody w usta
Danuta Madej, która jako burmistrz Żar jest większościowym udziałowcem w ZWiK-u, na pytania dziennikarza o zasadność dalszego wydawania pieniędzy na sądzenie się nie udzieliła odpowiedzi.
A sprawa dotyczy miasta nie tylko ze względu na koszty sądowe.
– Została unieważniona taryfa dla miasta przez Wody Polskie. Prezes powinien złożyć jeden wniosek o ustalenie taryfy dla aglomeracji, czyli dla miasta i gminy. Decyzja o unieważnieniu jest od dawna prawomocna – mówi L. Mrożek.
Kto bogatemu zabroni….
Prezes na razie bardziej skupia się na sądach, nie bacząc na koszta. – Koszt złożonych dotychczas zażaleń wyniósł ok. 9 tys. zł, na co składa się koszt opłaty sądowej, skarbowej od pełnomocnictwa i koszt druku zażaleń – kończy Z. Czekalski. Ale przecież rachunki reguluje spółka, nie prezes z własnej kieszeni. Sam Z. Czekalski na biedę nie narzeka. Jest na emeryturze – przez rok ZUS wypłacił mu prawie 77 tys. zł, a każdego miesiąca na jego konto za szefowanie ZWiK-owi wpływa ok. 13 tys. 650 zł z kontraktu menedżerskiego. Przechodząc na emeryturę, zainkasował ok. 50 tys. zł. Przy tych kwotach dochody ze Złotej Strugi za 2019 r. w wysokości niespełna 3 tys. 500 zł (z tytułu diet za posiedzenia oraz nagrody rocznej dla zarządu) są symboliczne. |
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS