A A+ A++

To jest trochę jak z ulicami w Łodzi. Łatanie, łatanie, łatanie, a nie naprawa raz a dobrze – mówi pani Jolanta o przeciekającym dachu w wynajmowanym przez nią miejskim lokalu.

– Kiedy dotykałam ściany, kopał mnie prąd, bo była wilgotna jak gąbka – opowiada Jolanta Pabjańczyk. – Lało się przez cały sufit, prosto na łóżko. Zalało lodówkę, okap kuchenny i wykładzinę. To było w sierpniu ubiegłego roku. Elektryk już wtedy powiedział, że przewody są do wymiany.

W tym samym czasie lokatorka napisała dramatyczne pismo do sanepidu, w którym wspomina o wilgoci, grzybie, stęchliźnie. “Jestem pewna, że zjedzą mnie żywcem szczury i insekty” – stwierdziła w tym piśmie. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFerrari za 16 mln zł rozbite. Za kierownicą miał siedzieć mechanik
Następny artykułToto Wolff składa ofertę Marko