To jest trochę jak z ulicami w Łodzi. Łatanie, łatanie, łatanie, a nie naprawa raz a dobrze – mówi pani Jolanta o przeciekającym dachu w wynajmowanym przez nią miejskim lokalu.
– Kiedy dotykałam ściany, kopał mnie prąd, bo była wilgotna jak gąbka – opowiada Jolanta Pabjańczyk. – Lało się przez cały sufit, prosto na łóżko. Zalało lodówkę, okap kuchenny i wykładzinę. To było w sierpniu ubiegłego roku. Elektryk już wtedy powiedział, że przewody są do wymiany.
W tym samym czasie lokatorka napisała dramatyczne pismo do sanepidu, w którym wspomina o wilgoci, grzybie, stęchliźnie. “Jestem pewna, że zjedzą mnie żywcem szczury i insekty” – stwierdziła w tym piśmie.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS