Własny bunkier to już nie ekstrawagancja. To takie samo dobro luksusowe, co sportowy samochód albo jacht.
Droga boazeria na ścianie, designerskie meble i lampy – to wygląda jak wizualizacja salonu w willi z wyższej półki. Tylko, że to pomieszczenie znajduje się pod ziemią. I jest, jak zapewniają architekci z pracowni BXB, schronem przeciwlotniczym “o odporności NBC (nuklearnej, biologicznej i chemicznej), która zapewnia bezpieczeństwo na wypadek pandemii, kataklizmów i wojny”.
Oglądam te projekty z mieszanymi uczuciami. Czy to jeszcze reagowanie na istniejący popyt? Czy też próba wykreowania tego popytu bazująca na podsycaniu strachu? Kiedy zaczynam się przyglądać, okazuje się, że nisza projektantów schronów bardzo się w ostatnim czasie rozrosła. Cezurą czasową jest oczywiście agresja Rosji na Ukrainę. – Zainteresowanie jest spore. Obecnie realizujemy schrony dla trzech klientów z Wielkopolski, jeden w okolicach Kielc, jeden pod Wrocławiem i jeden niedaleko Opola – informuje Michał Lorek z firmy Mahton Schrony. Jego firma oferuje schrony przydomowe. Cena zależy od wielu czynników, przede wszystkim rozmiarów i wyposażenia. Schron o metrażu rzędu 35 m kw kosztuje w tej firmie ok. 350 tys. zł. W tej cenie klient dostanie obiekt “w standardzie deweloperskim”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS