„BEZSILNOŚĆ WSZYSTKICH w sprawie 8 letniego Kamilka” – napisała na Twitterze Marianna Schreiber. Żona ministra-członka Rady Ministrów Łukasza Schreibera zapowiedziała, że „zrobi dym” w instytucjach, które mogły pomóc zakatowanemu przez ojczyma chłopcu.
Zapowiedź interwencji
Całą Polskę zbulwersowała sprawa zakatowania 8-latka z Częstochowy i fakt, że dziecko nie zostało odebrane matce i ojczymowi. Zaangażowała się również Marianna Schreiber.
Jadę jutro do miejsca, w którym NIKT nie zareagował na katowanie 8 letniego Kamilka i przysięgam, że zrobię tam dym. Nie może być tak, że reakcje są dopiero po śmierci dziecka
— zapowiedziała na Twitterze w poniedziałek 8 maja, a następnego dnia rzeczywiście wyruszyła do Częstochowy.
„Cierpią zwykli ludzie – najsłabsi!”
Swoją interwencję Schreiber obszernie relacjonowała w mediach społecznościowych.
W drodze do Częstochowy. Jedziemy pod Sąd, Szkołę, do Prezydenta Miasta, na Komisariat Policji, do MOPSu i Kuratorium
— napisała na Twitterze.
Kiedy politycy się kłócą o to, kto będzie miał wpływ na wymiar sprawiedliwości/ sądy/ sądownictwo, cierpią zwykli ludzie – najsłabsi!
— podkreśliła.
Zawiedli WSZYSCY! A za zmowę milczenia powinni ponieść karę
— dodała żona ministra Schreibera.
Do Częstochowy aktywistka zabrała ze sobą m.in. pisma do prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka oraz częstochowskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Katowicach, domagając się pilnej kontroli w szkole, do której uczęszczał 8-letni Kamil. Marianna Schreiber pojawiła się także przed budynkiem sądu, który zdecydował o tym, aby chłopiec nie został odebrany matce.
Czekamy, niech się tłumaczą. @MatyjaszczykK Wzywam @ZiobroPL do przeprowadzenia kontroli w Sądzie, który kilkukrotnie odmawiał ochrony dziecka przed katami
— napisała.
„Kadra zarządzająca wyraźnie się boi”
Dość trudna okazała się wizyta w szkole, gdzie uczył się zakatowany 8-latek.
W szkole do której uczęszczał 8 letni Kamilek kadra zarządzająca wyraźnie się boi. Trzęsą się ze strachu na znak, że ktoś chce z nimi rozmawiać
— napisała żona polityka PiS.
Widać (mowa ciała) i słychać (z rozmowy i tonu głosu), że nie zrobili wszystkiego, by ratować dziecko. Tak nie zachowują się ludzie, którzy mają spokojne sumienie
— dodała.
Zostawiłam pismo. Nagrania niebawem. Nie wpuścili mnie za próg. Druga Pani próbowała nagrywać telefonem. Nie pozdrawiam Pani Dyrektor
— podsumowała.
A tu Panie próbowały mnie nagrywać, dlatego przyszły we dwie.
Jak reagowali sąsiedzi?
Okazuje się, że także sąsiedzi twierdzili, że „nie mieli nic wspólnego” z horrorem, którego doświadczyło 8-letnie dziecko.
Pokazują palcem na okna, a gdy ich pytam czy „nic nie widzieli?” Zamykają własne i obserwują. Inni ludzie wychodzący z bramy, uciekają, chowają się. Tutaj KAŻDY WIDZIAŁ I WIEDZIAŁ
— podkreśla aktywistka.
Stała policja pod blokiem, a gdy szlam w głąb ulicy – odjechała i stanęła za rogiem
— dodaje.
Na koniec podsumowała swoją interwencję:
BEZSILNOŚĆ WSZYSTKICH w sprawie 8 letniego Kamilka. Na końcu wizyta w Sądzie i u Prezydenta Miasta.
Na drzwiach lub ścianach każdej z insytucji, do której się udała, aktywistka zostawiła również wlepki ze zdjęciem zakatowanego dziecka oraz hasłem „Odpowiedzialni za śmierć 8-letniego Kamilka”.
Hejty i groźby pod adresem Schreiber
Marianna Schreiber poinformowała również na Twitterze, że odkąd zaczęła komentować sprawę, spotyka się z wulgarnymi groźbami i hejterskimi wiadomościami.
Od momentu komentowania sprawy bestialsko zamordowanego dziecka, otrzymuję od internautów komentarze i wiadomości: „ty kuwo”, „zaje*emy cię”, „mam nadzieję, że ktoś cię jutro tam dopadnie” itp.
— napisała.
To jest tragedia. Tragedia! Zmowa milczenia i brak reakcji na przemoc to współudział. Za to powinni odpowiedzieć wszyscy, którzy nie pomogli temu dziecku. Możecie mnie nazywać jak chcecie. Nie dosięga mnie Wasz hejt
— podkreśliła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS