Magda Linette ma 31 lat, Barbora Strycova 37 i mimo że obie bardzo długo są już w tourze, to druga runda Wimbledonu była ich pierwszym pojedynkiem w karierze. Choć obie potrafią zaprezentować tenis bardzo przyjemny dla oka, to czwartkowy mecz przypominał przede wszystkim wyczerpującą walkę o przetrwanie. Wygraną przez Polkę 6:4, 6:7, 6:3, co tym cenniejsze, że poprzednio zwycięstwo w dwóch spotkaniach w ramach jednej imprezy zanotowała trzy miesiące temu.
Kryzys Linette, powrót mamy Strycovej. Spokój Polki, wybuchy emocji Czeszki
Trudno było przewidzieć, czego dokładnie spodziewać się w tym pojedynku. Linette w styczniu odniosła życiowy sukces, docierając do półfinału Australian Open. Ale kolejne miesiące przynosiły jej rozczarowujące wyniki i kłopoty zdrowotne, z którymi wciąż do końca się nie uporała. Strycova z kolei, półfinalistka Wimbledonu 2019, ma za sobą dwuletnią przerwę macierzyńską, z której wróciła pod koniec kwietnia. W czwartek obie dawały z siebie wszystko i walczyły, choć ich mowa ciała znacząco się różniła.
Polka była bardzo skoncentrowana i spokojna. Gdy potrzebowała się zmobilizować, to patrzyła w kierunku swojego sztabu szkoleniowego, lub powtarzała sobie coś pod nosem. Czeszka z kolei po niektórych niepowodzeniach wyrzucała z siebie emocje bardzo ekspresyjnie. Były m.in. krzyki, wymachy ramionami na znak frustracji, głośna rozmowa z samą sobą, uderzanie rakietą w nogę i rzucanie ze złością piłką. – Kiedyś aż taka nie była – rzucił jeden z doświadczonych dziennikarzy obserwujących to spotkanie.
Taki podział ról utrzymywał się bardzo długo. Aż do przedostatniego gema trzeciej partii. Wówczas poznanianka wygrała własnego gema i dopiero wtedy pozwoliła sobie na dosłownie kilkusekundową przerwę w zachowaniu opanowania. Zacisnęła wówczas pięść i mocno krzyknęła. Można było w tym krzyku usłyszeć, jak trudno było jej zdobywać kolejne punkty w pojedynku ze zdeterminowaną weteranką. Po chwili zaś dopełniła dzieła.
Wrzawa pod koniec meczu, ale na korcie obok
Obecne miejsce w rankingu Strycovej – 283. – zdecydowanie nie oddaje jej możliwości tenisowych. Kilka razy popisała się wykorzystaniem świetnej techniki. Dobrze radziła sobie też przy siatce. Starała się zmusić jak najbardziej Polkę do biegania, wiedząc, że ta ma pod tym względem jeszcze pewne problemy. Sama jednak też już wyraźnie ma coraz większe ograniczenia pod tym względem. I być może to było źródłem jej emocjonalnych wybuchów.
Wielu kibiców i dziennikarzy kwitowało, że pojedynek był długi i męczący do oglądania od pierwszej do ostatniej akcji. Trzeba oczywiście wspomnieć, że było kilka dłuższych wymian, które mogły się podobać i po których słychać było sporo braw. Prawdziwa wrzawa zapanowała pod koniec meczu, ale na pobliskim, znacznie większym korcie.
Linette i Strycova rywalizowały na jednym z najmniejszych, gdzie publiczność jako miejsce do siedzenia ma jedynie ustawione wzdłuż długości kortu zwykłe drewniane ławki. Przez to reszta mogła jedynie stać za nimi i przestępować z nogi na nogę, biorąc pod uwagę długość meczu. Gdy tenisistki te kończyły trwającą niemal 80 minut drugą partię, to na korcie nr 12 trzysetowe zwycięstwo odniosła zaś Brytyjka Katie Boulter. Wówczas zapełniające trybuny kilka tysięcy osób krzyknęło w euforii i poderwało się z miejsc i zgotowało młodej tenisistce owację.
Linette takiej owacji nie miała, ale pozostaje liczyć, że o ile mecz-maraton na pewno nie pomoże jej przed kolejnym meczem pod kątem fizycznym, to oby wzmocnił ją mentalnie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS