A A+ A++

– Nie wiem, jak się świętuje po śląsku. Jadę na grilla do Rafała Szymury. Będzie rolada, ale bardziej boję się tego, co będzie dalej – przyznał w swoim stylu żartobliwie po zakończeniu finału PlusLigi Norbert Huber. Szymura w poprzednich latach był w Jastrzębskim Węglu “złotym rezerwowym” i dopiero w tym sezonie wyszedł z cienia. On także mocno przyczynił się do niedzielnego sukcesu, który w jego wypadku był też pożegnaniem. I przyjmujący nie kryje, że również dlatego dał z siebie dosłownie wszystko.

Zobacz wideo
Jastrzębski Węgiel walczy o mistrzostwo Polski. Norbert Huber: Liczy się dyspozycja dnia, my odpoczęliśmy przed tym meczem

“Nie mam siły stać”. Jakby jutra miało nie być

Najpierw wielka ulga, a potem euforia, podczas której niektórym już brakowało sił – takie wrażenie można było odnieść, gdy obserwowało się pierwsze chwile celebracji sukcesu jastrzębian. Obronę tytułu zapewnili sobie w trzecim, decydującym meczu finału PlusLigi, pokonując Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:1.

– W takich meczach się nie kalkuluje. Rzuca się wszystko, co się jeszcze w sobie ma. Czy jest się zdrowym, czy nie. Bo gdyby spytać wszystkich zawodników, to każdy powie, że jest zmęczony – podkreślał Szymura.

Sam miał dodatkową motywację, by przezwyciężyć trudności – niedzielny mecz był jego ostatnim występem w Jastrzębskim Węglu przed własną publicznością. Na zakończenie tej czteroletniej przygody pozostał mu finał Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany 5 maja w tureckiej Antalyi.

– Dałem z siebie naprawdę maksa, to był mój ostatni mecz w domu. Wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby wygrać. Nie mam siły stać, nogi mi pulsują cały czas. Kryzys miałem przez pierwsze dwa sety. Ciężko mi było wejść skupieniem, takim odnalezieniem się na boisku po tym sobotnim spotkaniu. Ale nie było wyjścia, musiałem wrócić i pomóc drużynie wygrać. Dałem, co miałem – opowiadał dziennikarzom przyjmujący.

Nie był jedynym, po którym było wyraźnie widać w trakcie niedzielnego pojedynku to zmęczenie. Tak samo było z Huberem opierającym się o siatkę czy z Tomaszem Fornalem, który w pewnym momencie podczas zespołowej celebracji triumfu odszedł na bok i położył się na parkiecie. W końcówce meczu zaś skurcze dały się we znaki grającemu w Aluronie Bartoszowi Kwolkowi.

W sobotę to zawiercianie wygrali 3:1, doprowadzając do remisu w finałowych zmaganiach. A mecz ten zakończył się awanturą związaną z przeoczeniem sędziów, którzy w ostatniej akcji nie zauważyli błędu ustawienia Aluronu. Wcześniej w trakcie spotkania mylili się w obie strony i nerwowość wśród zawodników rosła, przyczyniając się do eskalacji emocji po ostatniej piłce. I dlatego nie wiadomo było do końca, jak obie drużyny zareagują dzień później.

– Decydowały niuanse, najbardziej głowa. Musieliśmy wrócić mentalnie, popracować głową, by takie pojedynki jak ten niedzielny wygrywać. Mamy klasowych zawodników – Tomek Fornal, Ben Toniutti, Kuba Popiwczak, Jean Patry – oni mentale mają mocne i pociągnęli to wszyscy razem – wskazał Szymura.

Przyznał też, że drużynie pomogły słowa, które skierował do niej w szatni przed ostatnim meczem PlusLigi trener Marcelo Mendez. Przyjmujący nie chciał jednak zdradzić Sport.pl, co takiego powiedział Argentyńczyk.

– Niech to zostanie między nami. Ale tak, te słowa podziałały – dodaje.

Mniej tajemniczy byli jego klubowi koledzy. Od nich usłyszeliśmy, że szkoleniowiec chciał, aby jego zawodnicy pamiętali, że to finał i grali tak, jakby jutra miało nie być. A dodatkowo zwrócił im uwagę, że ważne jest wsparcie kolegów, którym w danym momencie gorzej idzie.

Huber z kolei opowiadał, że opuścił po sobotnim pojedynku szybko halę, by nie ulec jeszcze bardziej emocjom i nie wdawać się w rozmowy, które mogłoby tylko pogorszyć sytuację.

– Wykorzystaliśmy czas na regenerację, choć w niedzielę rano czułem się okropnie. Nie mogłem uwierzyć, że zaraz będzie kolejny mecz. W sobotę było u nas dużo nerwowości. Osobiście podczas niedzielnego spotkania czułem się inaczej, choć byłem bardziej zmęczony. Tym razem wykorzystaliśmy jednak atut własnej hali – wspominał środkowy.

“Niedawno byliśmy na krawędzi”. Odpowiedź dla sceptyków

Pracujący od dwóch lat w klubie Mendez wiele wniósł do zespołu. Słynie z tego, że jest miłośnikiem ciężkiej pracy i budzi respekt u zawodników, ale na co dzień jest serdeczny. Przyznaje on, że obrona tytułu była znacznie trudniejsza dla jego drużyny niż ubiegłoroczny triumf.

– Wtedy wygraliśmy z Zaksą rywalizację 3-0 (stracili tylko seta w trzech spotkaniach – red.) po bardzo dobrej grze. Teraz spoczywała na nas, jako na obrońcach tytułu, większa presja. Wszyscy inni mierzyli się z nami bez takiego obciążenia. Graliśmy dobrze, choć był moment niezbyt dobry. Były trudne chwile, ale w tych kluczowych zrobiliśmy swoje – podsumowuje doświadczony trener.

Jako kluczowy moment niedzielnego finału wskazuje trzeci set. W drugiej partii jego siatkarze roztrwonili dużą przewagę, ale w kolejnym podejściu przetrwali, co zaowocowało pierwszą od siedmiu lat obroną tytułu w PlusLidze.

A niewiele brakowało, by jastrzębian w tym finale w ogóle nie było. W drugim meczu półfinałowym byli o cztery punkty od pożegnania się z marzeniami o złocie. Przetrwanie tamtego momentu i całej pełnej dramaturgii rywalizacji z Asseco Resovią Rzeszów (dwa razy wygrali 3:2) również ich zbudowało.

– Bardzo doceniamy, że jesteśmy mistrzami Polski, bo jeszcze niedawno byliśmy na krawędzi. Jesteśmy drużyną bardzo dobrze grającą pod presją. Nie zdobyliśmy Pucharu Polski, przegraliśmy mecz o Superpuchar Polski, którego przegrać nie powinniśmy, ale wyciągnęliśmy wnioski. Teraz możemy świętować. Mam nadzieję, że będzie fajnie i nigdy nie zapomnę tego dnia – mówił szczęśliwy Huber.

Mendez zaś zapewnia, że choć w czwartym secie drugiego spotkania z Resovią – gdy jego drużyna przegrywała 1:2 w setach i 15:21 w czwartym – wiele osób mogło pomyśleć, że już jest po wszystkim, to jego zawodnicy nie zwiesili głów.

– Oni wierzyli do końca. Ich charakter jest niewiarygodny. Ten sukces to owoc tego oraz ciężkiej pracy. To na pewno mogę powiedzieć – mam mocnych graczy z charakterem – mówi z dumą Argentyńczyk.

Huber dołączył do jastrzębian poprzedniego lata, tuż po triumfie w Lidze Mistrzów w barwach Zaksy. I dobrze zapamiętał, że niektórzy przed sezonem nie wymieniali jego nowego zespołu wśród głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa kraju. Wpływ na to mogło mieć odejście dwóch mistrzów olimpijskich z Tokio – atakującego Stephena Boyer i przyjmującego Trevora Clevenot.

– Wskazywano nas na trzecim-czwartym miejscu. Ale my wiedzieliśmy, o co gramy. Choć czasem dobre mecze przeplataliśmy złymi – przyznał.

Pożegnanie jednego z filarów. “Dla Jurka”

Szymura przez kilka lat był określany “złotym rezerwowym” w Jastrzębskim Węglu, bo na pierwszym planie w przyjęciu byli wówczas inni. W tym sezonie jednak dostał szansę na grę w wyjściowym składzie i był ważnym elementem zespołu. Latem przenosi się do Zaksy, do której wraca po kilku latach przerwy.

– Jest we mnie wzruszenie – z jednej strony związane z tym sukcesem, z drugiej – z pożegnaniem. Czułem i czuję się tu jak w domu, mieszkam niedaleko (pochodzi z Rybnika – red.). Chciałem się godnie pożegnać z kibicami. Ale jest jeszcze robota do wykonania – przypomina, nawiązując do finału LM.

A Huber deklaruje, że drużyna zrobi wszystko, by gracze żegnający się z klubem w ostatnim meczu również sięgnęli po zwycięstwo. Szczególną postacią wśród tych żegnających się jest Jurij Gladyr, który przenosi się do klubu z Zawiercia. Środkowy, który latem będzie świętował 40. urodziny, spędził w Jastrzębskim Węglu pięć lat i stał się jednym z jego filarów. Na boisku i w szatni. O jego znaczeniu może świadczyć choćby to, że w niedzielę będący kapitanem Toniutti przekazał mu zaszczyt wzniesienia pucharu za zdobycie mistrzostwa Polski.

– Muszę to powiedzieć – polecimy do Antalyi po zwycięstwo w LM. Nie wyobrażam sobie innej opcji, by chodziło tylko o to, by zagrać tam mecz. Niektórzy z nas znają już smak takiego sukcesu. A teraz to może być wielki sukces Jastrzębskiego Węgla i jego kibiców. Zrobimy wszystko, by chłopaki, którzy odchodzą, mogli tego posmakować. I aby w przyszłą niedzielę Jurek mógł wznieść także ten puchar – zadeklarował Huber.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGórnicy rozklepali MKS
Następny artykułDługie Stańczyki, odwrócone Rosochackie