– Gdy mecenasowie tego przedsięwzięcia zwrócili się do mnie z propozycją współpracy, mówiąc, że chcą stworzyć nowy teatr z gwiazdami, odparłam: „To będzie 26. scena w stolicy. Ma być kolejną jak inne czy wyjątkową? Chcemy, aby widzowie przychodzili oglądać gwiazdę czy na spektakl? – opowiada Beata Kawka, dyrektorka artystyczna sceny Relax.
Opowiedziała o młodych aktorach, których nie widać na scenach, bo „siedzą pod drzwiami dyrektorów teatrów” i tak zrodził się pomysł sceny, która może się stać trampoliną przyszłych gwiazd. Premierowa „Jaskółeczka” jest tego dowodem. Piękne kostiumy i choreografia, ruch, taniec, energia emanująca ze sceny i uniwersalne przesłanie, że czas może i wszystko leczy, ale miłość jest najważniejsza. Nawet jeśli jest to miłość „kota z rodu kociego” do „jaskółeczki z rodu ptasiego”, czyli śmiertelnych wrogów, a więc „jak świat światem niemożliwa”.
W sztuce napisanej ponad 30 lat temu obecny jest – dzięki nowej aranżacji – bunt przeciwko dzisiejszej duchocie obyczajowej w Polsce, a barwy tęczy nie zwiastują zarazy, tylko przerzedzają mrok ministra Czarnka.
Scena powstała dzięki czterem prywatnym inwestorom i wyłożonym przez nich ponad 10 mln zł. Reprezentuje ich Robert Ledóchowski, który objął funkcję dyrektora zarządzającego, a po spektaklu zamierza incognito stawać za barem, aby posłuchać pierwszych wrażeń widzów. „Newsweekowi” mówi: – Walka o ten teatr przypominała trochę „Alternatywy 4”. W odpowiedzi na wszystkie wnioski o wsparcie słyszeliśmy od władzy: „Pomoc należy się tylko tym, którzy jej potrzebują, a jeśli ktoś radzi sobie sam, to znaczy, że nie potrzebuje”. Zachowałem te maile, bo myślę, że dzisiejsi ministrowie, będą się ich jutro wstydzić”.
Beata Kawka przypomina maksymę Winstona Churchilla, który w odpowiedzi na projekt budżetu w czasie wojny bez pozycji „Kultura” miał powiedzieć: „W takim razie o co będziemy się bić?”
W najbliższym w repertuarze sceny Relax także „Abonament na szczęście” z piosenkami Agnieszki Osieckiej, „Tajemnica Tomka Sawyera” z muzyką Nocnej Zmiany Bluesa i „Małe zbrodnie małżeńskie” Erica-Emmanuela Schmitta.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS