A A+ A++

– To trochę taki przewrotny mechanizm – mówi w rozmowie z „Newsweekiem” Geblewicz. – Bo kiedy rozważaliśmy pracę zdalną, to wydawało nam się, że w pierwszej kolejności powinni iść niezaszczepieni. Ale mówię: przepraszam, dlaczego? Jeśli ktoś nie wierzy w COVID-a, niech idzie do pracy. Natomiast jeśli ktoś chce chronić siebie i swoją rodzinę, niech wykonuje tę pracę zdalnie.

Geblewicz mówi, że jego decyzja to też reakcja na brak działań rządu PiS, któremu zarzuca „kapitulację w obawie przed antyszczepionkowcami”.

– We mnie jako odpowiedzialnym człowieku budzi to naturalny sprzeciw. Jako pracodawca dla 750 osób w urzędzie marszałkowskim też muszę podejmować jakieś działania, żeby zwiększać bezpieczeństwa dla tych, którzy tego chcą – mówi marszałek. – Mieliśmy w ostatnich dwóch tygodniach co najmniej trzy przypadki osób zaszczepionych, które zostały zarażone koronawirusem. Nie wiemy, czy to było w biurze, czy nie. Ale chcemy dać tym ludziom dodatkowe narzędzie do ochrony siebie.

Geblewicz ma też nadzieję, że możliwość przejścia na pracę zdalną będzie dla niezaszczepionych dodatkową motywacją do szczepień.

Niedzielski: U nas środki przymusu są przeciwskuteczne

Pomimo kolejnych rekordów czwartej fali – wczoraj Ministerstwo Zdrowia poinformowało o niemal 25 tys. nowych zakażeniach – rząd wciąż nie chce wprowadzić dodatkowych obostrzeń. Wczoraj minister zdrowia Adam Niedzielski w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej tłumaczył, dlaczego rząd – pomimo zaleceń lekarzy – nie wprowadza obowiązkowych szczepień.

– Punkt widzenia ekspertów z wąskiej dziedziny nauki, w tym medycyny, ma tę wadę, że w żaden sposób nie bierze pod uwagę realiów życia społeczno-gospodarczego – przekonywał minister. – To cenne rady, ale podejmowanie decyzji na poziomie rządu nie może uwzględniać punktu widzenia jednej grupy, jednego grona ekspertów.

– Trzeba sobie zdawać sprawę, że u nas pewne środki przymusu nie tylko że są źle odbierane, ale potrafią działać przeciwskutecznie i zniechęcać ludzi, uruchamiać postawę jeszcze bardziej negatywną, czy wręcz agresywną – dodawał.

PiS ulega antyszczepionkowcom

W Sejmie na złożenie wciąż czeka projekt ustawy, umożliwiający pracodawcy sprawdzenie, który z jego pracowników jest zaszczepiony. Według doniesień medialnych projekt przygotował rząd, jednak PiS – w obawie przed antyszczepionkowym lobby – zdecydował się forsować go jako projekt poselski.

Teraz nie wiadomo, czy projekt w ogóle trafi pod obrady. Jak donosił wczoraj portal Onet, w Prawie i Sprawiedliwości narasta bunt przeciw tej inicjatywie. Według portalu do władz klubu trafił nawet specjalny list w tej sprawie, podpisany przez „kilkadziesiąt osób”, w tym kilkunastu członków Prawa i Sprawiedliwości.

„Projekt miałby szansę przejść przez Sejm nawet przy sprzeciwie niektórych posłów klubu partii rządzącej, bo zapewne uzyskałby wsparcie części opozycji” – pisze Onet. „Jednak w PiS coraz bardziej daje się odczuć klimat podobny do tego sprzed ponad roku, gdy obóz władzy próbował przeforsować tzw. piątkę dla zwierząt. Doszło wtedy do rozłamu w klubie Prawa i Sprawiedliwości. Część posłów otwarcie wystąpiła przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu, który firmował inicjatywę”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiepodległa do Hymnu. Obchody Święta Niepodległości WYDRNA (VIDEO)
Następny artykułUkradli 28 butelek wina, które leżakowały od kilkunastu lat. Sprawcy to “smakosze alkoholowi”