W poniedziałek na długo przed godz. 19, która miała rozpoczynać kolejny (po piątkowym i w weekend) protest kobiet w reakcji na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji – po centrum Częstochowy zaczęły jeździć oplakatowane samochody. Z niektórych wystawały parasolki, z innych biało-czerwone flagi. W większości za kierownicami siedziały panie, które co sił naciskały na klaksony.
Punktem zbornym samochodowego protestu była ul. Katedralna, która w kilka minut została zablokowana przez protestujących zarówno zmotoryzowanych, jak i pieszych. Ciasno zrobiło się od aut także na Ogrodowej, a Krakowska pod katedrą została wyłączona z ruchu przez przechodzące przez zebrę tam i z powrotem młode dziewczyny oraz towarzyszących im partnerów.
Na schodach katedry czekała już około stuosobowa grupa „obrońców Kościoła”. Z jednej strony – protestujący głośno skandowali hasła, często dosadne, zaś z drugiej – do demonstrujących podchodziła kobieta z różańcem, modliła się, szukała wody święconej, którą chciała skropić demonstrantów. „Obrońcy” stojący na schodach kościoła wskazywali policjantom osoby, które ich zdaniem powinny zostać ukarane za wulgaryzmy.
Pod kościołem modlili się młodzi i nieco starsi. Co rusz w kierunku wyraźnie zdenerwowanego tłumu, który krzyczał „J…ć PiS” wyciągali ręce z różańcami w zaciśniętych pięściach. To był zapewne odzew na apel środowisk narodowo-nacjonalistycznych, by stanąć w obronie świątyń. Do obrony częstochowskiej katedry pw. Świętej Rodziny wzywano m.in. na portalu „To My kibole” wraz z Młodzieżą Wszechpolską. W tłumie obrońców świątyni był też szef okręgu częstochowskiego partii Porozumienie, częstochowski radny PiS Paweł Ruksza. Niebawem bronił też dostępu do Jasnej Góry.
O zwarcie szeregów właśnie w obronie klasztoru apelował na Facebooku Jacek „Komisarz” Wrona, emerytowany policjant (w stopniu niższym niż komisarz), znany jako komentator w mediach publicznych i prawicowych, częsty gość Telewizji Trwam. Niedawno zabłysnął po aresztowaniu Margot, pisząc na Twitterze o swej nadziei, że współosadzeni docenią jej wdzięki. Mimo że szybko przeprosił, to „sława” komisarza Wrony niesie się w Polsce do tej pory. „Potrzeba kilku mężczyzn do pomocy na Jasnej Górze!! Ok. godz. 18.45 przy bramie od strony parków!!” – napisał na Twitterze w poniedziałek przed zapowiadanym protestem „komisarz” Wrona. A kilka godzin później zrobił selfie i dodał: „Święta ekipa gotowa do obrony JG”.
I pewnie też na jego wezwanie stawili się obrońcy – w dużej mierze z emblematami częstochowskiego Rakowa na ubraniach. Czuwali przy katedrze, potem przy kościele św. Jakuba na pl. Biegańskiego, wreszcie w al. Sienkiewicza, która wiedzie wprost na Jasną Górę. Żarliwie wskazywali umundurowanym policjantom, że ta czy tamta nie ma maseczki i trzeba dać jej mandat. Policjanci jakoś nie kwapili się do legitymowania, choć z głośników radiowozów co rusz płynęły komunikaty o potrzebie dystansu i ochronie przed koronawirusem. No i że gromadzenie się jest nielegalne.
Świat się kończy, kibole klaszczą policji
Tłum protestujących po kilkunastominutowych, na szczęście głównie słownych przepychankach i drobnych incydentach przed katedrą przeszedł i pojechał z rykiem klaksonów Alejami NMP – najpierw pod biura parlamentarzystów PiS na rogu al. Kościuszki (strzeżone przez siły policji i strażników miejskich), a potem na plac Biegańskiego. Stamtąd po kilku minutach ruszył w kierunku kurii w III Alei – tam także stał kordon policjantów.
Na wysokości pomnika Nieznanego Żołnierza, na całej szerokości al. Sienkiewicza, przed czołem kilkutysięcznego pochodu – według nieoficjalnych szacunków w kulminacyjnym momencie protestowało nawet 3 tys. wkurzonych, głównie kobiet – stanęło, trzymając się pod ręce, kilkunastu mężczyzn. – Chcecie się bić z tysiącem ludzi – pytał jeden z protestujących. Mężczyźni „broniący” Jasnej Góry odpowiadali, że chętnie. Obrońców Jasnej Góry od napierającego tłumu co prawda oddzielali policjanci, ale nie dali rady.
Zapora pękła, doszło do przepychanek, mundurowi, bez ostrzeżenia, w kierunku protestujących użyli gazu łzawiącego. Doszło do zatrzymań. Na razie policja nie ujawnia ich liczby.
Przeciwnicy protestujących uciekli za kordon uzbrojonych policjantów i radiowozy, a ku zdziwieniu wielu, gdy z góry nadjechały policyjne posiłki i kolejne radiowozy, przywitali ich gromkimi oklaskami. – Patrz, świat się kończy, kibole klaszczą policji – komentowali zza płotu obserwatorzy wydarzeń, wypchnięci w trakcie zamieszania do parku.
Potem już było coraz spokojniej, wreszcie padło hasło: „Wracamy do domu” a tłum w al. Sienkiewicza rzedniał z minuty na minutę. Zaś „obrońcy Kościoła” i rodziny wycofali się pod figurę Matki Boskiej już na terenie klasztornych błoń i w końcu zostali sami.
Dwie osoby zatrzymano podczas poniedziałkowego protestu w Częstochowie – czytaj TUTAJ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS