Połowa marca to czas pandemicznych podsumowań. Rok temu stanęło normalne życie – z powodu groźby zakażenia koronawirusem zamknięto szkoły i uczelnie, a tysiące warszawiaków przeszło na pracę i naukę zdalną. Do internetu przeniosła się też duża część handlu. To przełożyło się na malejącą z każdym dniem liczbę osób, które przemieszczały się po mieście. Ulice wyglądały jak wymarłe nawet w godzinach, które dotąd były komunikacyjnym szczytem.
– W czasie pierwszej fali epidemii, która trwała od marca do maja, odnotowaliśmy duży spadek liczby pasażerów – przypomina Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. Warszawiacy masowo zawieszali wtedy bilety 30- i 90-dniowe. W pojazdach komunikacji miejskiej zostało 15-20 proc. podróżnych, a w najgorszym dniu zaledwie 10 proc. Potem, gdy rząd znosił obostrzenia, odsetek ten zaczął rosnąć, dochodząc do 65 proc. na początku października. Drugi lockdown spowodował ponowny zjazd do 45 proc. w tygodniu przed Bożym Narodzeniem i 40 proc. w pierwszych tygodniach 2021 r. – Od końca stycznia i w lutym obserwowaliśmy wzrost liczby pasażerów do 46-49 proc. liczby sprzed epidemii i ten poziom utrzymuje się do dziś.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS