A A+ A++

Do Ukrainy trafiły kolejne armatohaubice M109 tym razem w wersji M109A5Ö będące istotnym wsparciem, biorąc pod uwagę tempo zużywania się kluczowej w tej wojnie artylerii. Wyjaśniamy, co one potrafią.

Dostawą sześciu sztuk pochwalił się na swoim Twitterze ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow. Państwa bałtyckie mimo stosunkowo małego potencjału są bardzo aktywnym dostawcą sprzętu wojskowego dla Ukrainy. Poza amunicją z czasów ZSRR do Ukrainy trafiła też nieznana liczba karabinów M14 bądź wszyscy pamiętają ufundowanego przez Litwinów drona Bayraktar TB2. Teraz Łotwa przekazuje prawie tyle samo systemów artyleryjskich co mające wielokrotnie większe możliwości Niemcy…

M109A5Ö – austriacka modernizacja samobieżnych haubic M109

Podobnie jak dostarczone przez Norwegię M109A3GN mamy tutaj do czynienia ze zmodernizowanym przez Austrię w latach 2003-2007 systemem z lat 60. Austria zdecydowała się odsprzedać Łotwie w 2017 roku łącznie 47 pojazdów (35 haubic, 10 wariantów dowodzenia oraz dwa nauki jazdy), a w 2021 roku do tej liczby dołączyło kolejne 18 sztuk.

Nie jest to sprzęt porównywalny z polskim Krabem, francuskim Caesarem, czy PzH 2000 ze względu na zastosowanie krótkiej lufy o długości 39 kalibrów zamiast dominującej dzisiaj długości 52 kalibrów.

Mimo wszystko przy użyciu odpowiedniej amunicji pokroju np. M549A1 z dopalaczem rakietowym to te stare M109 są w stanie zapewnić większy zasięg niż większość rosyjskiej artylerii lufowej. Mówimy tutaj o zasięgu około 30 km, a w przypadku wykorzystania zwykłej amunicji pokroju DM121 zasięg spada do 22 km. Szybkostrzelność systemu to maksymalnie 4 strz./min więc mniej od tego co potrafią zapewnić nowocześniejsze systemy.

Konstrukcja bazuje na podwoziu lekkiego czołgu M41 Walker Bulldog i waży blisko 24 tony. Sześcioosobowa załoga jest chroniona przez nadbudówkę z 32 mm stali pancernej chroniącej przed ręczną bronią strzelecką czy odłamkami artyleryjskimi. Ponadto M109A5Ö jest zdolna do rozpoczęcia ostrzału w minutę od zatrzymania lub opuszczenia stanowiska ogniowego w około 30 sekund.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDeliver Us Mars jednak nie zadebiutuje w tym roku
Następny artykułJak pachnący chrząszcz postawił na swoim. Dlaczego pod Łowinem straszą pomniki przyrody?