A A+ A++

To było nerwowe przedpołudnie przed budynkiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Pracownicy MOPR zorganizowali we wtorek strajk ostrzegawczy. Domagają się 600 złotych podwyżki. Jak podkreślali, za chwilę dojdzie do sytuacji, w której będą zarabiać mniej niż ich podopieczni. – Sami niedługo będziemy potrzebowali pomocy z zasiłków – mówili jednym głosem. 

Pod budynkiem zgromadziło się kilkadziesiąt osób: pracownicy MOPR z czarnymi balonami, miejscy radni oraz przedstawiciele ogólnopolskich związków, którzy wspierali piotrkowskich pracowników. 

Od 2019 roku jesteśmy w sporze zbiorowym. W czerwcu tamtego roku zwróciliśmy się do pani dyrektor o podwyżki. Były rozmowy, były nadzieje, jednak we wrześniu 2019 roku odmówiono nam jakichkolwiek podwyżek. Nie dano żadnej propozycji rozwiązania. Wówczas podjęliśmy decyzję o wejściu w spór zbiorowy, w którym niestety trwamy do dziś. Niestety, ponieważ nikt z nami nie podejmuje dialogu. Odbywają się spotkania, ale słyszymy na nich, że nie ma pieniędzy. Ciągle jest nam to powtarzane, choć wiemy że jest inaczej.  Naprawdę jesteśmy w trudnej  sytuacji. Oczekujemy, że miasto zwróci się do nas z jakąś propozycją. Czekamy po prostu na pomoc – apelowała Ewa Kłaniecka, pracownik socjalny MOPR i przewodnicząca piotrkowskiego oddziału Ogólnokrajowego Pracowniczego Związku Zawodowego.

Protestujących wsparł Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy, który przyjechał do Piotrkowa z Warszawy. 

 Czytam na tych kartkach, które przygotowaliście, że prezydent Chojniak zarabia 20 tys. złotych miesięcznie. Moim zdaniem takie stawki dla prezydenta miasta, w którym ludzie będący na pierwszym froncie walki z biedą i epidemią zarabiają 3 tys. zł na miesiąc, to plucie ludziom w twarz. Domaganie się tylko 600 złotych podwyżki, to w gruncie rzeczy przysługa dla miasta, ponieważ jest to bardzo niskie żądanie – mówił Piotr Szumilewicz.  

Ze strajkującymi byli też we wtorek miejscy radni: Marlena Wężyk-Głowacka, Łukasz Janik i Sergiusz Stachaczyk. 

Inflacja wzrosła i cały czas rośnie, a podwyżek nie ma. Mam apel do prezydenta Krzysztofa Chojniaka –  trzeba zacząć od rozmowy. Same czcze deklaracje, że nie ma pieniędzy, nie pokrywają się z rzeczywistością. Bardzo się cieszę, że mieliście odwagę, aby o te pieniądze walczyć. Trzymam za Was kciuki i jestem z Wami. Będę Was także wspierała podczas sesji Rady Miasta – deklarowała Marlena Wężyk Głowacka.  

Radny Łukasz Janik idzie dalej i twierdzi, że rokrocznie MOPR zwraca do Urzędu Miasta pieniądze ze swojego budżetu, które powinny być przeznaczone właśnie na pensje.

Od 2014 do 2019 roku Urząd Miasta zabrał z MOPR 4,5 miliona złotych na spłatę kredytów i pożyczek miasta. W samym 2019 roku magistrat zabrał kolejne prawie 1,5 miliona złotych. Licząc 2020 i 2021 rok to kwota około 2,5 miliona złotych. W sumie Urząd Miasta zabrał około 7,5 miliona złotych z MOPR. Te pieniądze zostały przeznaczone na spłatę zadłużenia miasta zamiast na podwyżki dla pracowników – mówił radny Łukasz Janik.   

Protestujący bezskutecznie, prosili dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie o to, aby zeszła do nich porozmawiać. Wreszcie delegacja protestujących udała się do budynku MOPR, aby spotkać się z kierującą placówką. Jak mówiła dyrektor Antoszczyk, ma ona związane ręce. 

Ja w budżecie pieniędzy na podwyżki nie mam. Plan budżetu MOPR na przyszły rok robię na podstawie Zarządzenia Prezydenta Miasta. Tam było zawarte, że zwiększenie kwoty na wynagrodzenia może dotyczyć tylko wypłaty nagród jubileuszowych oraz odpraw emerytalnych. Nie miałam możliwości wprowadzić tam podwyżek dla pracowników – mówiła Zofia Antoszczyk. 

Jak podkreśliła dyrektor MOPR, sama kilkukrotnie rozmawiała z prezydentem na temat podwyżek, ale były to wyłącznie “rozmowy kuluarowe”, a żadnego pisma w tej sprawie do Urzędu Miasta nie wysyłała.

Po fiasku rozmów z dyrekcją przedstawiciele protestujących wybrali się do Urzędu Miasta, aby spotkać się z prezydentem Krzysztofem Chojniakiem. Do spotkania ani z włodarzem Piotrkowa, ani nawet z wiceprezydentem nie doszło. Do przedstawicieli strajkujących przyszedł kierownik Biura Prasowego Jarosław Bąkowicz, który powiedział z kolei, że kwestia wynagrodzeń leży w kompetencjach zarządzającego placówką.

To nie Urząd Miasta jest pracodawcą dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. To pani dyrektor ze swoimi pracownikami tworzy budżet – zastrzegł Jarosław Bąkowicz, który podkreślił równocześnie, że zarówno w Urzędzie Miasta, jak i w jednostkach budżetowych planowane są na początku przyszłego roku podwyżki. – Pan prezydent zapowiedział to już podczas spotkań z okazji Dnia Pracownika Socjalnego – dodał kierownik Bąkowicz.  

Wobec braku możliwości spotkania z prezydentem przedstawiciele protestujących udali się z powrotem pod MOPR. Jarosław Bąkowicz zapewnił ich, że wszystkie uwagi przekaże prezydentowi. 

Strajk ostrzegawczy zakończył się o godz. 13:00.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMniej pasażerów od jutra skorzysta z komunikacji miejskiej w Katowicach. ZTM poprosił o kontrole policji
Następny artykułNowe laptopy ASUS VivoBook 15, VivoBook Pro 15 oraz VivoBook Pro 16X – rozsądny wybór do pracy oraz multimediów