Zabarykadowane biuro, zamknięta toaleta, żeby “oni z niej nie korzystali”, 40 kamer, do których dostęp ma na swoim telefonie wyłącznie prezes. Stary prezes. Bo jest też nowy. W najstarszym ogrodzie działkowym w Warszawie trwa otwarta wojna. W tle: pieniądze.
W piątkowy upalny wieczór w ogrodach działkowych przy al. Niepodległości czuć atmosferę politycznego wiecu. Przy domku działkowca dwa stoły. Wokół miejsce dla widowni. Wszyscy czekają na pojawienie się nowego zarządu komisarycznego działek. Stary zarząd serwuje kiełbaski, zagradza dojście do biura ławką, na której siedzi kilku panów i kobieta. Dudni disco polo.
– To oni nie mogli naszych kredytów spłacić? Tylko sobie 7 tys. pensji co miesiąc wypłacają, a naszemu ogrodowi nic nie dają – mówi o Polskim Związku Działkowców, do którego należy ogród na Mokotowie, działkowiec. – Kto jest winny sytuacji finansowej naszego ogrodu? PZD!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS