A A+ A++

Sainz wywalczył w kwalifikacjach drugie miejsce i gdyby nie kara, którą otrzymał za wymianę elementów uszkodzonych przez oderwaną pokrywę studzienki, obaj kierowcy Ferrari ruszaliby do Grand Prix Las Vegas z pierwszego rzędu. Wiele osób w padoku ma nadzieję, że w krótkim czasie FIA zmieni przepisy, aby w przyszłości kierowcy nie otrzymywali kar przez „siłę wyższą”.

Sainz ruszał do wyścigu z 12 pola. Prognozy pogody przed weekendem mówiły, że temperatura może spaść poniżej pięciu stopni Celsjusza i chociaż najczarniejszy scenariusz się nie sprawdził, kierowcy nie mieli przyczepności na niedogrzanych oponach. Nawierzchnia była bardzo śliska i nie obyło się bez zamieszania.

Verstappen przestrzelił hamowanie i objął prowadzenie nieprzepisowo wypychając poza tor Charlesa Leclerca, za co został później ukarany. Panowanie nad samochodem stracił również Alonso, który chcąc uniknąć zderzenia obrócił się, powodując ogromny chaos. Sainz uderzył w tył bolidu Hamiltona i z 12 pozycji spadł na 20.

Hiszpan powoli przebijał się z ostatniego miejsca i ostatecznie przeciął linię mety jako siódmy. Po doliczeniu kary do czasu George’a Russella awansował o jedną lokatę i uplasował się na szóstym miejscu. Jego zespołowy partner przegrał jedynie z Maxem Verstappenem.

– Po pierwszym okrążeniu byłem niemalże w martwym punkcie – mówił kierowca Ferrari. – Finisz na szóstym miejscu z całą pewnością jest świetnym powrotem i ograniczeniem strat. Początek był niezwykle trudny, ponieważ wewnętrzna część toru była pokryta olejem, który się tam rozlał.

– A także zimne opony i brudne powietrze – kontynuował. – Kiedy trzeba było odzyskiwać pozycje, robiłem wszystko, co tylko mogłem, ale nie było to łatwe przez ziarnienie opon w tłoku. Prawie nie dało się go uniknąć, jadąc za innymi samochodami. Ale udało nam się odrobić straty i zmniejszyć szkody.

– Oczywiście żałujemy, że nie mogliśmy być wyżej, walczyć o zwycięstwo ponieważ wszystko wskazywało na to, że bolid był w stanie przynajmniej stanąć na podium, ale to był ciekawy wyścig – przyznał.

Sainz wyjaśnił, co stało się w pierwszym zakręcie i przyznał, że w momencie, gdy zjechał na wewnętrzną całkowicie stracił kontrolę nad samochodem i bezwładnie uderzył w lewe tylne koło Lewisa Hamiltona.

– Nacisnąłem pedał hamulca i podniosłem chmurę kurzu po oleju – powiedział. – Po prostu nie miałem przyczepności. Fernando również się obrócił, naprawdę doświadczeni kierowcy mieli problem z przyczepnością. To niefortunne dla wszystkich, ale jednocześnie nie mogłeś się tego spodziewać.

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW OSTRÓDZIE PADŁA WYGRANA PONAD 730 TYS. ZŁ W EUROJACKPOT
Następny artykułZimowe spotkania przy miodzie na Zamku w Dębnie. Zakończenie sezonu artystycznego