Carlos Sainz zapewnił Ferrari zwycięstwo minionej niedzieli w Grand Prix Australii. Po wygraną sięgnął zaledwie dwa tygodnie po operacji wyrostka robaczkowego w weekend Grand Prix Arabii Saudyjskiej, w którym nie uczestniczył.
Hiszpan miał tylko tydzień na dojście do siebie po zabiegu, przed długą podróżą do Australii. Intensywnie pracował nad odzyskaniem pełnej sprawności fizycznej po zabiegu. Jednakże aż do ostatniej chwili obawiał się, że nie wyjedzie na trzecią rundę tegorocznych mistrzostw świata.
– Dziewięć dni temu przed wylotem do Australii nadal leżałem w łóżku – ujawnił Sainz.
– Ledwo mogłem ruszyć brzuchem i myślałem: „To się nie uda”. Wsiadłem jednak do samolotu i nagle, gdy wylądowałem w Australii, poczułem się dużo lepiej – mówił dalej.
– Z upływem każdych kolejnych 24 godzin rozbiłem znaczniejsze postępy niż przez pierwsze siedem dni. Sugerowali to już wcześniej lekarze wskazując, że w drugim tygodniu (po zabiegu) z każdą chwilą będzie coraz lepiej – kontynuował. – Wspomniał mi o tym nawet Alex Albon [Taj przeszedł taki zabieg dwa lata temu].
Carlos Sainz z trofeum za pierwsze miejsce w GP Australii
Autor zdjęcia: Sam Bloxham / Motorsport Images
Sainz nie szczędził wysiłków w celu przyspieszenia swojego powrotu do zdrowia po operacji. Korzystał w tym celu m.in z komory hiperbarycznej oraz maszyny Indiba, która wykorzystuje prąd radiofrekwencyjny do przyśpieszenia gojenia blizn po operacji.
– Zaraz po usunięciu wyrostka robaczkowego, zacząłem przeszukiwać internet i rozmawiałem z profesjonalistami, pytając „co pomaga przyspieszyć rekonwalescencję?” – przekazał.
– Od tego momentu zacząłem robić wszystkie możliwe rzeczy, aby powrót do zdrowia był szybszy, w kontekście gojenia blizn, ran itp. Rozmawiałem z różnymi sportowcami, lekarzami w Hiszpanii, czy z innych krajów. Wtedy opracowałem plan wraz z moim zespołem – wyjaśnił.
– Powodem, dla którego sportowcy szybciej się regenerują, jest to, że możesz poświęcić 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu, na rekonwalescencję. Właśnie to dokładnie zrobiłem – podkreślił. – Zacząłem chodzić do komór hiperbarycznych dwa razy dziennie na godzinę oraz korzystać z maszyny Indiba.
– Miałem określony czas, jaki mogę spędzić w łóżku, wyznaczone pory na spacery oraz jedzenie oczywiście przy odpowiedniej diecie. Wszystko było skupione na regeneracji, aby być gotowym na Australię – poinformował.
Drugą część wyścigu w Melbourne Sainz opisał jako nieznane terytorium po ograniczonych długich przejazdach w treningach. Organizm dał radę, choć 29-latek nie ukrywał, że był mocno zmęczony pod koniec zawodów.
– Oczywiście, spędzanie siedmiu dni w łóżku, to w aspekcie sprawności fizycznej i pracy mięśni, nie jest najlepsze dla zawodnika – dodał. – Nie wiedziałem czego spodziewać się po drugiej połowie wyścigu. Jednakże jadąc na czele z pewną przewagą, mogłem tym odpowiednio zarządzać. Wybierałem miejsca, gdzie przycisnąć, a gdzie odpuścić.
– Nie będę kłamał, przez ostatnie pięć czy dziesięć okrążeń byłem trochę sztywny i zmęczony, ale nie spowalniało mnie to zbytnio – podsumował.
Oglądaj: Podsumowanie Grand Prix Australii 2024
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS