A A+ A++

​Zamiast patrzeć w ścianę w oczekiwaniu na Grand Theft Auto 6, lepiej odpalić najnowszą odsłonę Saints Row. Hm, ale czy aby na pewno lepiej?

Saints Row to seria, która od początku (od 2006 roku) jest jedną z niewielu sensownych alternatyw dla Grand Theft Auto (choć  trzeba przyznać, że jej twórcy w wielu kwestiach podążali własną ścieżką, zamiast kopiować GTA). Co prawda dziełom Rockstara dorasta co najwyżej do pięt, ale kolejne części   gangsterkiej historii oferowały całkiem przyjemną rozrywkę. Można było mieć nadzieję, że ta najnowsza – zatytułowana po prostu Saints Row, co sugeruje restart cyklu – również dostarczy sporo pozytywnych wrażeń. Niestety, otrzymaliśmy bodaj najsłabszą odsłonę.

W fabule Saints Row po raz kolejny rządzi pastisz. Autorzy stworzyli opowieść o start-upach, ukazując je oczywiście w krzywym zwierciadle. Głównych bohaterów jest aż czterech i nie są to gangsterzy z krwi i kości, a barwni młodziacy marzący o szybkim, dużym zarobku (ekipa zalatuje trochę tą z Watch Dogs 2). W tym celu postanawiają założyć własne imperium. Po założeniu siedziby przychodzi pora na zdobywanie reputacji, między innymi poprzez uczestnictwo w morderczym reality show. Chciałbym napisać, że to długa droga, ale główny wątek Saints Row kończy się niespodziewanie szybko. Powinniście się z nim uporać w ciągu kilkunastu godzin, co – jak na open worlda – stanowi raczej marny wynik.

A co się tyczy open worlda, to zaserwowano nam największy obszar zabawy w historii serii. Tylko co z tego, skoro lokacja, w której osadzono grę – inspirowane kalifornijskim czy też meksykańskim krajobrazem Santo Ileso – to miejsce opustoszałe i nijakie? Nie ma w nim interesujących miejsc, które chciałoby się odwiedzić z czystej ciekawości. Nie ma zbyt wielu ludzi, zwierząt czy samochodów – trudno o … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Szepty Rem” w Teatrze Powszechnym (zdjęcia)
Następny artykułCo ze stopami? Glapiński: Jesteśmy blisko punktu zwrotnego