A A+ A++

Trudno przecenić praktyczne tego skutki dla nastawionej na turystykę Chorwacji: koniec kolejek na granicach z Węgrami, Słowenią i Włochami i prawne usankcjonowanie tego, co od lat można zaobserwować na plażach i w pensjonatach: większość cen i tak jest w euro.

II

Chorwaci swoje okno historii wykorzystali doskonale: wniosek o wejście do Unii złożyli w 2005 r., formalnie weszli do niej 1 lipca 2013 r. A niecałą dekadę później będą członkiem jej głównego klubu – na 27 krajów UE do strefy euro nie należy dziś osiem, z czego tylko Dania zagwarantowała sobie to w traktacie akcesyjnym.

Polska, która swoją przygodę z Unią rozpoczęła 1 maja 2004 r., po pierwszej dekadzie niewątpliwych sukcesów, zaczęła patrzeć na Brukselę spode łba. Precyzyjnie należy powiedzieć, że spode łba patrzy władza, bo zwykli obywatele są do UE nastawieni entuzjastycznie, najbardziej wręcz w całej Wspólnocie. Ot, taki polski paradoks, jeden z wielu. Może dlatego, że zwykli Polacy patrzą praktycznie na naszą obecność w Unii.

Pierwsza dekada w UE oznaczała otwarcie granic, możliwość szukania pracy poza Polską, wreszcie – potężne fundusze unijne, które zaczęły realnie zmieniać jakość życia nad Wisłą: począwszy od chodników na wsiach, poprzez nowe drogi, kanalizację, oczyszczalnie, aż po gazociąg Baltic Pipe, który od jesieni ma nas w pełni uniezależnić od dostaw gazu z Rosji. W drugiej unijnej dekadzie mamy okazję się przekonać, że obecność w UE to także zakotwiczenie we wspólnocie wartości. Można narzekać, że Komisja Europejska robi za mało i za wolno, ale to dzięki niej i unijnym trybunałom PiS prawie połamało sobie zęby na próbach pełnego podporządkowania wymiaru sprawiedliwości. Sądząc po niedawnej wypowiedzi premiera, który nie chce „umierać za praworządność”, wojna, nadchodzący kryzys i wizja oddalających się unijnych miliardów podziałały chyba trzeźwiąco.

Polska, po pierwszej dekadzie niewątpliwych sukcesów, zaczęła patrzeć na Brukselę spode łba

Oczywiście sama obecność w UE nie wystarczy, by wymusić przyzwoitość w życiu publicznym: choćby to, by premier nie zapominał o wpisaniu do oświadczenia majątkowego dochodów ze zbycia akcji albo by panie prezes Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego nie ukrywały swoich oświadczeń za naciąganymi paragrafami. Do tego potrzebne są niezależne media i stały nacisk opinii publicznej. Kropla drąży skałę.

III

18 lat w Unii to wiek dojrzały i każe zadać poważne pytanie: jaka właściwie ma być nasza dalsza obecność w europejskiej wspólnocie? Wojna w Ukrainie obnażyła dobitnie krótkowzroczność polityki PiS. Wizje alternatywnych sojuszy pozostały tylko mrzonkami, a węgierski bratanek, z którym planowano konie kraść ze stajni z napisem Unia Europejska, największą wierność okazał Putinowi.

Instynkt i rozum podpowiadałyby, żeby szukać schronienia na Zachodzie, nie tylko pod skrzydłami NATO, ale też Unii Europejskiej, która zapewnia bezpieczeństwo ekonomiczne. Przez długie lata będziemy jeszcze beneficjentem netto unijnych funduszy, a dzięki otwartemu rynkowi handlujemy z całą Europą. Wejście do strefy euro wydaje się naturalnym krokiem. Tuż po wybuchu wojny mogliśmy się przekonać, że złoty nie należy do tej samej grupy walut, co euro czy dolar. Teraz mamy okazję obserwować rosnące szybko rentowności polskich obligacji, czyli wzrost kosztów obsługi naszego długu. Kraje strefy euro pożyczają pieniądze dwa, a nawet trzy razy taniej.

Bułgarzy chcieliby wejść do euro w 2024 r., Rumuni mają to w rządowych planach, przychylnie o euro wypowiadają się czescy koalicjanci. Oni wiedzą, że to w klubie euro będzie się decydować przyszłość Unii. U nas prezes Narodowego Banku Polskiego – właśnie zaprzysiężony na kolejne sześć lat – już na początku swej pierwszej kadencji zlikwidował w NBP Biuro Integracji ze strefą euro.

IV

„5 rano w Warszawie. Jadę do Brukseli na ważny dzień. To prawie jak Gwiazdka” – napisała 23 czerwca na Twitterze Kira Rudyk, deputowana do ukraińskiego parlamentu. Po południu Ukraina i Mołdawia oficjalnie otrzymały status kandydatów do Unii Europejskiej.

Dzień wcześniej w polskim rządzie doszło do kilku zmian. Ale akurat nie na stanowisku ministra sprawiedliwości, który od dawna otwarcie krytykuje Unię Europejską, a nawet próbuje podważać obowiązujące nas traktaty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMPGK zorganizowało piknik ekologiczny [FOTO]
Następny artykułSzczepionki, które ochronią przed rakiem