Liczba wyświetleń: 192
W ostatnich tygodniach kolejne strony internetowe znikają z polskiego internetu. Łączy je (prawdopodobnie) to, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznała je za zagrażające bezpieczeństwu państwa. Wojna w Ukrainie wzbudza w nas słuszny gniew wobec agresora i osób, które łączymy z rosyjską propagandą. Ale mechanizm blokowania stron zastosowany wobec stron domniemanych propagandystów Kremla jest tak skonstruowany, że pojawiają się uzasadnione obawy, kto będzie następny.
Opisane przez „Zaufaną Trzecią Stronę” blokowanie stron internetowych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego opiera się o art. 180 ust. 1 „Prawa telekomunikacyjnegob. Pozwala on na ograniczenie dostępu do stron, jeśli te „mogą zagrażać obronności, bezpieczeństwu państwa oraz bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu”. Decyzja w sprawie blokady:
– opiera się na bardzo szerokich kryteriach, np. „porządek publiczny”),
– nie podlega jakiejkolwiek kontroli,
– ani właściciele stron, ani opinia publiczna nie są w żaden sposób informowani o tym, co się stało.
Oznacza to zatem, że podmiot, który zarządza blokadę (w praktyce najczęściej Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – prawdopodobnie, bo informacje o blokowaniu są niejawne) jest zarówno oskarżycielem, jak i sędzią w tak fundamentalnej sprawie, jak ograniczenie wolności słowa.
Polskie przepisy przewidują jeszcze kilka innych sytuacji, kiedy strona internetowa może być zablokowana:
– zgodnie z ustawą antyterrorystyczną ABW może zarządzić blokadę wobec stron propagujących treści związane z terroryzmem (art. 32b ustawy o ABW)
– zgodnie z ustawą hazardową Krajowa Administracja Skarbowa może zarządzić blokadę wobec stron dostawców gier hazardowych naruszających polskie prawo (Ministerstwo Finansów na podstawie art. 15f ustawy o grach hazardowych prowadzi „Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą”).
W obu tych sytuacjach decyzja o blokadzie nie jest arbitralna. W sprawach związanych z terroryzmem konieczne jest uzyskanie wcześniejszej zgody Prokuratora Generalnego i sądu. W sprawach hazardu właściciel strony internetowej jest informowany o blokadzie i może się od niej odwołać. Nie wiemy, która z tych ścieżek byłaby lepsza w obecnej sytuacji, ale nie mamy wątpliwości, że stawka w postaci cenzurowania Internetu jest zbyt wysoka, by pozostawić decyzje wyłącznie służbom.
Wolność słowa – jak wszystkie prawa – podlega ograniczeniom, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach i pod pewnymi warunkami. Ani niepłacenie podatków przez organizatorów gier hazardowych, ani zagrożenie terrorystyczne, ani nawet wojna u najbliższych sąsiadów nie unieważnia praw podstawowych. W tym wypadku jednak oskarżyciel pełni zarazem rolę sędziego, a oskarżeni nawet nie wiedzą, że zostali skazani, nie mówiąc o prawie do obrony. W ten sposób ofiarą cenzorskiego skalpela może paść każdy portal, który nie spodoba się władzy. Kto będzie następny?
Autorstwo: Wojciech Klicki, Anna Obem
Źródło: Panoptykon.org
Poznaj plan rządu!
OD ADMINISTRATORA PORTALU
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS