A A+ A++

Ostatnie dni były prawdziwym koszmarem dla Aryny Sabalenki. Na kilka dni przed startem WTA 1000 w Miami straciła jedną z najbliższych osób. Mowa o Konstantinie Kocłowie, byłym hokeiście, trenerze, a także partnerze Białorusinki. Jak na razie nie jest znana dokładna przyczyna jego śmierci, choć media sugerowały, że targnął się na życie. Wydawało się, że w obliczu tych tragicznych wydarzeń wiceliderka rankingu WTA wycofa się z rywalizacji na florydzkich kortach.

Zobacz wideo
Gwiazdy sportu oszalały za padlem Wybierz serwis

Zadecydowała jednak inaczej. Na jej prośbę przełożono mecz z Paulą Badosą o jeden dzień, na piątek. I ostatecznie Sabalenka pojawiła się na kortach. Z pewnością było to dla niej trudne spotkanie, nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim mentalnym. Mimo wszystko potrafiła się uśmiechnąć. Szczególnie rozbawiła ją jedna z sytuacji z drugiego seta. 

Wiatr próbował namieszać w Miami. Psuł szyki Sabalence. Wymowna reakcja Białorusinki

Sabalenka oraz Badosa musiały długo czekać, by wyjść na kort. Powodem były obfite opady deszczu, które od samego rana nawiedziły Miami. W końcu jednak udało im się rozegrać mecz. Białorusinka dobrze rozpoczęła rywalizację z Hiszpanką, z którą prywatnie się przyjaźni i pewnie wygrała pierwszego seta. W siódmym gemie przełamała rywalkę, a w dziewiątym miała aż dwa break pointy, by nie tylko wygrać przy serwisie Badosy, ale i zamknąć seta. Ostatecznie ich nie wykorzystała, ale już chwilę później przy własnym podaniu wygrała 6:4.

Druga partia także rozpoczęła się dla niej bardzo dobrze. W drugim gemie doszło nawet do sytuacji, która nieco rozluźniła atmosferę. Głównym bohaterem był silny wiatr. Porywy były tak mocne, że znacząco utrudniały grę zawodniczkom. 

Na tyle, że Sabalenka nie była w stanie nawet zaserwować. W pewnym momencie klasycznie podrzuciła piłkę do góry, a następnie chciała uderzyć ją rakietą i posłać na stronę rywalki. Tyle tylko, że nie zdążyła tego zrobić. Piłkę zdmuchnął wiatr i ta przelobowała Białorusinkę. Nagle znalazła się za jej plecami. Tenisistka była nieco zdezorientowała. Nie wiedziała, co stało się z piłką i jedynie skuliła głowę, obawiając się, że ta za chwilę ją uderzy. 

Cała sytuacja rozbawiła trybuny. Śmiechem zareagowała na nią nawet Sabalenka. Rzuciła jedynie kilka słów w kierunku sędziego. Z pewnością nie spodziewała się, że będzie musiała grać w takich warunkach. Chwila rozluźnienia nie zdekoncentrowała Białorusinki. Pewnie wygrała drugiego seta. Przełamała Hiszpankę w trzecim i dziewiątym gemie, triumfując 6:3 i w całym meczu 2:1.

Mecz Igi Świątek po raz kolejny zagrożony

Tym samym mimo trudnych warunków pogodowych Sabalence udało się rozegrać mecz. Tyle szczęścia nie miała Iga Świątek. W związku z obfitymi opadami deszczu jej spotkanie z Camilą Giorgi przełożono na następny dzień. Prognozy pogody znów nie są optymistyczne. Niewykluczone więc, że liderka rankingu WTA wkroczy do akcji dopiero w niedzielę. Sabalenka i Świątek mogą spotkać się ze sobą dopiero na etapie finału.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzczurołap na pl. Warszawskim spodobał się mieszkańcom. Historia zabrzańskich placów
Następny artykułEkwiwalent dla strażaków będzie wyższy