„W Brukseli ludzie Putina mają się bardzo dobrze. Ich problem numer jeden to w ostatnim czasie to, aby dalej można było handlować z Rosją diamentami. Smutne to wszystko, obawy Komisja Europejska może mieć, bo gdyby powstała taka komisja badająca rosyjskie wpływy w UE, to wyszłoby na jaw, jak bardzo dali się ograć Putinowi, jak bardzo są winni za ten największy dramat wojny na Ukrainie” – mówi portalowi wPolityce.pl europoseł PiS Bogdan Rzońca.
CZYTAJ TAKŻE: Mocne! Szydło w PE: Dlaczego bronicie ruskich wpływów, a nie bronicie interesów polskich obywateli, których jesteście reprezentantami?
wPolityce.pl: Jak skomentowałby Pan debatę Parlamentu Europejskiego w sprawie polskiej ustawy o komisji weryfikacyjnej mającej badać rosyjskie wpływy? Przedstawiciele polskiego rządu, jak szef MSZ Zbigniew Rau czy minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk przekonywali, że komisarz Reynders, który był obecny na debacie, w ogóle nie zna treści ustawy, która wywołała u niego tak wiele obaw. Czy rzeczywiście można było odnieść takie wrażenie?
Bogdan Rzońca: Mamy taką świadomość, że liderzy Unii Europejskiej są liderami bez wizji, bez żadnych przemyśleń. To po prostu urzędnicy, którzy tępo wykonują polecenia polityczne i właśnie tak postąpił wczoraj pan Reynders, który ustawy po prostu nie zna, a powtórzył jedynie to, co napisali mu najprawdopodobniej politycy Platformy Obywatelskiej.
Proszę bowiem zauważyć, że nie podał żadnych szczegółów czy podstaw prawnych. Mówił o „obawach”, o tym, że w Polsce mogą być problemy z praworządnością, że mogą być nieprzestrzegane prawa człowieka, jednak konkretów zabrakło. Miał klakierów ze swojego obozu politycznego, socjalistów, liberałów, niestety, część polskich europosłów także się w to włączyła. Natomiast nie było to ani merytoryczne, ani mądre, ani w jakikolwiek sposób odkrywcze.
My wiemy, że do wyborów będą nas grillować, w myśl hasła „ulica i zagranica”, będą wspierać Tuska w Brukseli i Strasburgu. Nic nowego, przykre tylko, że tak nisko Parlament Europejski upada i tak niemerytorycznie się wypowiada.
Skoro przedstawiciele Unii Europejskiej, podobnie jak polska opozycja, wyrażali przekonanie, że celem komisji weryfikacyjnej jest zwalczanie Donalda Tuska, to czy sami również mogą się czegoś obawiać – np. tego, co hipotetycznie mogłoby wyjść na jaw podczas przesłuchania lidera PO?
Jest prawdą, że współpracowali z Putinem przez całe lata, że obezwładnili Unię gospodarczo, uzależnili Unię od źródeł energii z Rosji. Jest prawdą, że wielu z tych polityków: były francuski premier, była minister spraw zagranicznych Austrii, były niemiecki kanclerz, są na liście płac Putina.
Ci politycy, którzy w PE zwalczają komisję weryfikacyjną, to koledzy wszystkich tych polityków, których skorumpował Putin, i mają swoje obawy. Na pewno więc, zamiast odpowiedzieć na apel pana premiera Morawieckiego, że powinna powstać taka komisja, która zbadałaby rosyjskie wpływy także w Unii Europejskiej, w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskim, to blady strach na nich padł, bo jeszcze wyjdzie na to, że było wiele oficjalnych, i co ważniejsze – nieoficjalnych – spotkań z ludźmi Putina na różnych płaszczyznach funkcjonowania UE.
W Brukseli ludzie Putina mają się bardzo dobrze. Ich problem numer jeden to w ostatnim czasie to, aby dalej można było handlować z Rosją diamentami. Smutne to wszystko, obawy Komisja Europejska może mieć, bo gdyby powstała taka komisja badająca rosyjskie wpływy w UE, to wyszłoby na jaw, jak bardzo dali się ograć Putinowi, jak bardzo są winni za ten największy dramat wojny na Ukrainie.
A może należałoby postawić pytanie, czy Komisja Europejska, która po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy tak chętnie wyrażała „zaniepokojenie” polską ustawą powołującą komisję weryfikacyjną, w ogóle wie, czym tak naprawdę jest zaniepokojona?
Komisja nie wie, a nie wie dlatego, że przez cały czas byli wprowadzani jest w błąd. Padały przecież przez cały czas takie słowa, że ktoś eliminuje kogoś z wyborów. Przytoczyłem więc stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej, że nikt nikogo nie eliminuje. Natomiast na moje pytanie: „Czy chcielibyście, żeby np. polskim ministrem finansów był ktoś, kto ma brudne ręce, kto robił deale z Putinem, był pod wpływem Rosji albo brał pieniądze w taki czy inny sposób na swoją działalność gospodarczą”, pozostało bez echa.
Niekiedy odwracano kota ogonem, bo niektórzy europosłowie twierdzili bowiem, że to my, PiS, jesteśmy powiązani z Putinem i wprowadzamy putinowską ustawę. Śmiech na sali, puste krzesła, niewiele osób było na tej debacie, ale jednak w eter poszło, że rząd w Polsce można grillować, dzisiaj z kolei przez PE przeszła rezolucja, żeby odebrać prezydencję Węgrom, także widać, że posuną się już do wszystkiego.
Ale cóż, lewica, liberałowie i pseudochrześcijanie pod nazwą EPP po prostu rządzą, mają większość i nie chcą przyznać się do własnych błędów – w szczególności do dealowania i imprezowania z Putinem.
Najlepszym przykładem tego dealowania i imprezowania z Putinem jest chyba – obok Gerharda Schroedera, Silvio Berlusconi – kolega polityków Platformy Obywatelskiej ze wspomnianej przez pana Europejskiej Partii Ludowej, w ubiegłym roku fetowany przez przewodniczącego tej frakcji, którym był wówczas Donald Tusk.
To jest kolejny z tych europejskich polityków, którzy mieli dobre relacje z Rosją. Pamiętajmy, że Włosi dostarczali dużo wyposażenia do Nord Stream 2 i kiedy zgłaszaliśmy propozycję debaty w Parlamencie Europejskim przeciwko budowie NS2, nikt nas, oczywiście, nie popierał.
Dopiero później okazało się, czym miał tak naprawdę być ten gazociąg Nord Stream 2 – a doprowadziłby do kompletnego uzależnienia Unii Europejskiej od Rosji. Później Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę, wszyscy winni schowali się i szukają winy w Polsce albo na Węgrzech. My natomiast powinniśmy robić swoje, uruchomić tę komisję weryfikacyjną i pokazywać rosyjskie wpływy.
A w tym kontekście warto przypomnieć, że Putin przekazał 300 mln dolarów na wpływanie na politykę państw świata, 82 mln euro trafiło do organizacji pozarządowych w państwach Unii Europejskiej, jestem przekonany, że także i w Polsce, a organizacje te miały zwalczać pozyskiwanie naturalnych źródeł energii, takich jak gaz czy węgiel. „Zieloni” opłacani przez Putina zagospodarowali narrację Unii Europejskiej w tym zakresie, bo Putin ma dużo węgla, ropy, gazu i chciał samodzielnie sprzedawać te surowce do Unii Europejskiej, na czym mocno, mocno zarabiał, o czym już powszechnie wiadomo.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
-TYLKO U NAS. Złotowski: Tusk powinien stanąć przed komisją ds. wpływów rosyjskich. Dlaczego zdecydował się na reset z Moskwą?
-TYLKO U NAS. Kulisy „debaty” o komisji weryfikacyjnej w PE. Prof. Legutko: Puścili w ruch buldożer do walki z polskim rządem
-Premier Morawiecki: Chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo w Sopocie. „Czego ma się bać?”
-Jaki w PE: Wiecie, że wasze wsparcie dla Putina to największa afera w Europie, dlatego tak próbujecie to ukryć i bronić Tuska
-Stanowcze słowa Tarczyńskiego w PE: Nie macie prawa wymachiwać palcem przed polską twarzą! Nie pouczajcie nas o praworządności
-Opozycja atakuje rząd na forum PE! Halicki: „Lex Tusk” to specjalne narzędzie władzy autorytarnej; Thun: Pozostają nam protesty uliczne
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS