Choć od tzw. afery mailowej minęły trzy miesiące, to w najważniejszych instytucjach państwowych cyberbezpieczeństwo wciąż nie jest raczej priorytetem. Przed tygodniem pokazaliśmy zdjęcie, zrobione przez reportera TOK FM Szymona Kępkę w KPRM – pokazywało pozostawiony służbowy laptop z otwartą pocztą na Gmailu.
Kancelaria premiera nie odpowiedziała na pisemne pytania dotyczące tej sprawy. Dopiero na środowej konferencji prasowej rzecznik rządu odniósł się do kwestii korzystania w KPRM z komercyjnego Gmaila a nie służbowego systemu poczty elektronicznej.
– To jest techniczna sprawa, żeby nie podłączać do sieci służbowej, szybciej można przesłać prezentacje. Nie ma to nic wspólnego z narażeniem bezpieczeństwa. Natomiast w przesłaniu technicznym czasami zdarza się przesłać e-mail na urządzenie, które ma wyświetlać – wyjaśniał Piotr Müller.
Rzecznik rządu zapewniał, że pracownicy KPRM nie korzystają z tej poczty do komunikacji wewnętrznej. Jednocześnie przyznał, że za jej pośrednictwem przekazywane są slajdy i prezentacje, czyli materiały służbowe.
Afera mailowa
Przypomnijmy, sprawa cyberataków na Polskę wybuchła na początku czerwca. Szef KPRM Michał Dworczyk poinformował wtedy o włamaniach do poczty i kont w mediach społecznościowych swoich i swojej żony. O sprawie zostały poinformowane służby państwowe. Minister zapewniał, że “w skrzynce e-mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny”.
Ale nie do końca pasowały do tych tłumaczeń publikowane m.in. na komunikatorze Telegram informacje. Były to m.in. zapisy rozmów dotyczące użycia wojska w czasie protestów Strajku Kobiet. Każdy mógł też przeczytać e-maile na temat ewentualnego wprowadzenia godziny policyjnej 31 grudnia 2020 roku czy udziału Przemysława Czarnka w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS