A A+ A++
Krzysztof Kolany2024-11-15 06:00główny analityk Bankier.pl

publikacja
2024-11-15 06:00

Po niedawnej nowelizacji budżetu państwa okazało się, że
przeszło 1/4 tegorocznych wydatków rządu może zostać sfinansowana z pożyczonych
pieniędzy. Ale prawdziwym niepokojem napawają plany na rok 2025, który może
przebić dotychczasowe rekordy „lewarowania” budżetu.

Rząd Tuska żyje na kredyt. Pożyczki sfinansują rekordową część wydatków państwa
Rząd Tuska żyje na kredyt. Pożyczki sfinansują rekordową część wydatków państwa
/ Kancelaria Premiera

Ogłoszona
pod koniec października nagła nowelizacja budżetu była nieco szokująca.
Premier Donald Tusk wspólnie z ministrem finansów postanowili podnieść
tegoroczny deficyt budżetowy aż o 56 mld złotych, do kwoty 240,3 mld zł.
Zwiększenie deficytu było dwukrotnie większe od szacunków ekonomistów. Pojawiły
się zatem spekulacje, że rząd zamierza dokonać księgowej sztuczki, zapisując
część przyszłorocznych wydatków formalnie w tegorocznym budżecie państwa.

Październikowa rewizja założeń budżetu na 2024 rok wynikała
przede wszystkim z przeszacowania dochodów podatkowych oraz błędnych założeń
makroekonomicznych (m.in. przyjęto zbyt wysoką inflację CPI). To już jednak w
znacznej mierze historia i martwić się powinniśmy przede wszystkim budżetem na
rok 2025. Niestety także w tym dokumencie rząd założył bardzo
optymistyczne prognozy makro oraz… gigantyczny deficyt.

Bankier.pl na podstawie danych MF

W przyszłym roku manko w kasie państwa ma wynieść blisko 290
mld złotych, co ma stanowić blisko jedną trzecią wydatków rządowych! Będzie to
wskaźnik absolutnie rekordowy. Zresztą poprzedni rekord z roku 2002 (21,5% w
ramach głośnej wówczas „dziury Bauca”) przebijemy w tym roku.

W sektorze prywatnym nie jest możliwe, aby na dłuższą metę co
roku pożyczać  równowartość 20-30% całorocznych
wydatków. Taka polityka finansowa na poziomie rodziny czy przedsiębiorstwa z
reguły prowadzi do plajty. Rząd ma w tym zakresie nieco większe pole manewru,
ale też musi się liczyć z ograniczeniami dotyczącymi zdolności pożyczkowych. Po
za tym, im więcej musi pożyczyć, tym bardziej wrażliwy staje się na wymagania
stawiane przez zagranicznych wierzycieli. Tym ostatnim nie da się wciskać
takiego kitu jak wyborcom.

Źródło:
Krzysztof Kolany

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOd podstaw: Jak Heidelberg Materials buduje zieloną przyszłość
Następny artykułMilioner zmienił zdanie po raz kolejny. Wcześniej był gotów oddać klub bezdomnemu za złotówkę