Rządowo-związkowe negocjacje dotyczące umowy społecznej dla górnictwa, która regulowałaby transformację energetyczną Śląska oraz harmonogram wygaszania kopalń, trwały dziewięć miesięcy. Ostatecznie została ona podpisana 28 maja.
W myśl umowy społecznej pensje górników mają wzrastać co roku o kilka procent (w 2022 r. o 3,8 proc., w 2023 r. o 3,5 proc., w 2024 r. o 3,4 proc., w 2025 r. o 3,3 proc.). Ostatnia kopalnia ma zostać zlikwidowana w 2049 r. Najdłużej będą pracować zakłady Polskiej Grupy Górniczej – Ruch Jankowice i Ruch Chwałowice, kopalnie Tauronu Wydobycia – Sobieski i Janina oraz kopalnia Bogdanka należąca do spółki Lubelski Węgiel. Rząd dał też górnikom gwarancje zatrudnienia do emerytury. Pracownicy z likwidowanych kopalń będą przenoszeni do innych zakładów. Natomiast każdy górnik, który zgodzi się na rozwiązanie umowy, otrzyma 120 tys. zł jednorazowej odprawy.
Rząd zobowiązał się także do rozpoczęcia w przyszłym roku inwestycji w czyste technologie węglowe, które mają zostać oddane do użytku w 2029 r. Jeden z punktów porozumienia dotyczy powołania Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji Śląska, udziału województwa śląskiego w podziale pieniędzy z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji oraz utworzenia Rady Koordynacyjnej ds. Sprawiedliwej Transformacji.
W imieniu rządu umowę społeczną podpisali m.in. wicepremier i minister aktywów państwowych, Jacek Sasin oraz wiceminister Artur Soboń, pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego. Do Katowic nie przyjechał natomiast premier Mateusz Morawiecki. Wicepremier Sasin podkreślał w piątek, że porozumienie jest efektem wielomiesięcznych, trudnych i emocjonujących negocjacji.
Jacek Sasin: Umowa społeczna zagwarantuje bezpieczeństwo górnikom
– Temat nie był łatwy. Musieliśmy się zmierzyć z wygaszaniem polskiego górnictwa węgla kamiennego i transformacją tego sektora, co zostało wymuszone przez politykę klimatyczną Unii Europejskiej, przez politykę “Zielonego Ładu” i idące za tym zmiany energetyczne. Ta umowa gwarantuje, ze ten proces będzie uporządkowany, zapewni też bezpieczeństwo górnikom i ich rodzinom, ale da także warunki do dalszego rozwoju Śląska. Mieszkańcy tego regionu mogą być pewni, że Polska o nim nie zapomni. Po wygaszeniu górnictwa Śląsk stanie się miejscem wielu nowych inicjatyw gospodarczych, które dadzą nowe miejsca pracy – przekonywał Jacek Sasin.
Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej “Solidarności”, Dominik Kolorz, przyznał, że wszystkim uczestnikom negocjacji zależało, żeby w umowie społecznej wypracować jak najlepsze rozwiązania, które umożliwiłby sprawiedliwą transformację samej branży górniczej, jak i całego województwa śląskiego.
– Tych wszystkich, którzy negują tę umowę społeczną i proponują, żeby “zaorać” górnictwo szybciej, trzeba zaprosić do Bytomia, Siemianowic Śląskich czy Wodzisławia Śląskich, gmin, które poniosły duże koszty związane z reformą górnictwa sprzed ponad dwudziestu lat. Mamy tam dziś biedę i strukturalne bezrobocie. Z ludźmi głoszącymi taki tezy chyba nie warto więc siadać do stołu – podkreślił.
Dodał jednak, że związkowcy z niepokojem czekają, jak do umowy społecznej ustosunkuje się Komisja Europejska. KE musi się zgodzić m.in. na przewidzianą w programie pomoc publiczną dla górnictwa i notyfikować dokument. – Mam nadzieję, że nikomu w UE nie przyjdzie do głowy nie akceptować głównej treści porozumienia. Skazalibyśmy w ten sposób znaczną część górników i mieszkańców Górnego Śląska na biedę i ubóstwo.
Eksperci i część związkowców od dawna ma jednak duże wątpliwości, czy Unia zgodzi się na warunki zapisane w dokumencie.
Komisja Europejska nie zareaguje entuzjastycznie na umowę społeczną
– Niestety, nawet europosłowie Prawa i Sprawiedliwości w kuluarach mówią, że entuzjazmu w KE nie będzie. Jestem przekonany, że Komisja Europejska zaostrzy kryteria związane z odchodzeniem od węgla. Największe wątpliwości może budzić mechanizm dopłat do funkcjonowania górnictwa i harmonogram wygaszania kopalń – przyznał na początku maja Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia ’80.
Zdaniem Piotra Wójcika, analityka rynku energetycznego z fundacji Greenpeace, premier Mateusz Morawiecki, minister Jacek Sasin i przedstawiciele górniczych związków zawodowych doskonale zdają sobie sprawę, jak niedorzeczny i sprzeczny z unijną polityką jest zapisany w umowie społecznej plan dotowania kopalń aż do 2049 roku.
– Poziomem niedorzeczności dorównuje mu jedynie wizja wydobywania węgla w Turowie do 2044 roku. Pomimo tego strony umowy brną w zaparte, choć, finalnie górnicy, ich rodziny i społeczeństwo zostaną zostawieni na lodzie oraz w chaosie wykreowanym przez rząd. Fikcja, którą generuje umowa, nie służy ani interesom pracowników branży górniczej, ani rozwojowi regionów węglowych. Patrząc szerzej, jest szkodliwa dla polskiego społeczeństwa. Światowe trendy w energetyce, spadający w szybkim tempie popyt na węgiel, a także trwała nierentowność polskiego górnictwa powodują, iż krajowe kopalnie węgla zostaną zamknięte znacznie szybciej niż podany obecnie rok 2049. Dlatego podpisana dziś umowa mydli jedynie oczy, zapewniając, że stan obecny może trwać jeszcze przez dekady. Tym samym zabierany jest cenny czas potrzebny na zaplanowanie pilnie potrzebnej, sprawiedliwej transformacji – przyznaje Wójcik.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS