A A+ A++

Tarcza miała ograniczyć upadłość przedsiębiorstw i zwolnienia grupowe. Gdy zamrożenie gospodarki będzie się przedłużało, musimy zadbać o to, aby firmy małe, średnie i duże miały nieograniczony dostęp do płynności. Wsparcie byłoby liczone w dziesiątkach miliardów złotych – mówi nasz informator z kręgów rządowych.

Nad szczegółami nowego instrumentu wciąż trwają prace, ale ogłoszenie pomysłu możliwe jest jeszcze w tym tygodniu. Małe i średnie podmioty mogłyby liczyć np. na preferencyjne kredyty, być może nawet nieoprocentowane. Potem część takiej pożyczki mogłaby zostać umorzona, a reszta rozłożona na raty – ale to zależnie od tego, jak firma wyszła z kryzysu.

W przypadku dużych przedsiębiorstw wsparcie odbywałoby się za pomocą instrumentów inwestycyjnych.

W pomoc finansową miałyby się zaangażować jedna z państwowych instytucji i Narodowy Bank Polski. Kluczowe jest jednak wypracowanie takiego mechanizmu, który pozwoli na wzrost długu publicznego, ale nie naruszy unijnych przepisów i mandatu banku centralnego. Być może rozwiązaniem mogłaby być sprzedaż obligacji z gwarancją.

Prośba o ulgę zablokuje kontrolę podatkową i egzekucję. Jest jedno "ale"
Prośba o ulgę zablokuje kontrolę podatkową i egzekucję. Jest jedno “ale”

Zobacz również

Rząd chce zasypać firmy pieniędzmi

Nowe rozwiązanie płynnościowe ma być warte dziesiątki miliardów złotych. Finansowanie zapewnią jedna z państwowych instytucji i bank centralny

Rządzący szykują się, że stan epidemii potrwa dłużej. To zaś oznacza, że także zamrożenie wielu sektorów gospodarki zostanie utrzymane. Sugerował to wczoraj premier Mateusz Morawiecki, wskazując, że szczyt zachorowań na koronawirusa może przyjść później niż oczekiwano – w maju lub czerwcu. Dlatego zmienić muszą się instrumenty pomocowe dla firm i pracowników.

– Pierwsza czy druga wersja tarczy antykryzysowej, a właściwie jej uzupełnienie, miała odpowiedzieć na szok związany z kwarantanną czy ograniczeniem działalności gospodarczej. Chodziło o zapewnienie pierwszego wsparcia, aby maksymalnie ograniczyć likwidację miejsc pracy czy niewypłacalność firm. Teraz musimy się przygotować na utrzymanie płynności firm na czas przedłużających się restrykcji – mówi nasz rozmówca z rządu.

W radiu RMF FM rozszerzenie w tym tygodniu tarczy o rozwiązania dotyczące płynności przedsiębiorstw zapowiedział szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Gotowość do podejmowania kolejnych działań wyraził także jeden ze współautorów rządowego pakietu – prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. W wywiadzie dla portalu Interia powiedział, że pierwszy etap kryzysu mamy za sobą, a teraz kluczowe jest zabezpieczenie sektora przedsiębiorstw i miejsc pracy w trakcie “lockdown”, czyli zamrożenia aktywności gospodarczej.

DGP udało się ustalić, w jakim kierunku ma pójść wsparcie. Chodzi o dostarczenie płynności niezależnie od wielkości firmy. Pomoc byłaby na preferencyjnych warunkach finansowych, ale przedsiębiorcy musieliby kontynuować działalność i nie zwalniać pracowników.

Wsparcie będzie dopasowane do skali działalności. W przypadku dużych firm myślimy o instrumentach inwestycyjnych, kapitałowych, dla małych i średnich firm mogłyby to być pożyczki nawet bez oprocentowania. Pożyczki mogłyby być całkowicie lub w dużej części umarzane – jeśli zajdzie taka potrzeba – lub ich spłata byłaby rozłożona na kilka lat. Chodzi o danie firmom de facto nieograniczonego dostępu do płynności. Zakładamy, że pakiet będzie wart dziesiątki miliardów złotych – mówi nasz informator.

Skąd finansowanie nowego rozwiązania? Na razie nikt nie chce rozmawiać o szczegółach. Z naszych ustaleń wynika, że będzie pochodziło ze współpracy jednej z państwowych instytucji i Narodowego Banku Polskiego. Źródłem finansowania mają być obligacje, ale ich emitentem nie będzie Skarb Państwa, tak aby pomoc nie była ograniczana limitami zadłużenia. Papiery będzie zaś mógł skupować albo dostarczać środków na ich zakup bank centralny. Obecnie robi to w przypadku obligacji skarbowych, które kupuje na rynku wtórnym i ten sposób zabezpiecza finansowanie potrzeb pożyczkowych. Te zaś będą coraz większe, bo w budżecie państwa pojawi się deficyt. Z jednej strony w kwietniu i maju mocno siądą dochody podatkowe, a z drugiej urosną wydatki związane z pakietami antykryzysowymi.

Kluczowe jest, aby dług publiczny nie przekroczył 60 proc. PKB, bo taki zapis jest w konstytucji. Inne reguły fiskalne można zmienić ustawą, a te unijne zostały już de facto zawieszone – mówi nasz rozmówca.

Pomysł czeka jeszcze na akceptację polityczną kierownictwa PiS. Rozwiązanie mogłoby być pomocne przy przedłużającym się zamrożeniu gospodarki i pozwoliłoby zdjąć pokusę przedwczesnego wycofywania się z nałożonych przez rząd restrykcji.

Gospodarka, przedsiębiorcy bez silnego wsparcia płynności n … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrump: rynek wymusi cięcia wydobycia ropy w USA
Następny artykułTen dziwny owoc. Billie Holiday – życie opowiedziane muzyką