A A+ A++

Urodził się 30 lat temu w Skarżysku-Kamiennej. Nieżyjący już ojciec Krzysztof Woliński był znanym trenerem biegaczy, więc od dziecka jeździł z nim na obozy i także próbował biegać. Dość szybko, bo jeszcze w gimnazjum, doszedł do wniosku, że nie jest to sport dla niego i wybrał rower. Nie pasjonowały go jednak wyścigi kolarskie na szosie, ani nawet te bardziej urozmaicone górskie, lecz ekstremalna odmiana – ze skakaniem i akrobacjami.

Bartosz Woliński, fotografuje sporty ekstremalne Fot. Bartosz Wolinski WOLISPHOTO

– Zaczęło się od skakania ze schodów. Potem razem z kolegami budowaliśmy skocznie z ziemi w pobliskich lasach, a później w opuszczonej hali bez dachu po lokomotywowni. Gdy Skanska budowała ekspresową „siódemkę” koło Skarżyska, przywieźli nam tam ziemi. Załatwiliśmy kilku dużych sponsorów i organizowaliśmy przez trzy lata zawody – opowiada.

Nazywały się Skafunder Bike Fest i cieszyły sporym zainteresowaniem. Woliński nie tylko je organizował, ale również filmował popisy kolegów. Kamerę pożyczył od kolegi ojca i zmontował kilkuminutową relację z zawodów. Premiera tego filmiku odbyła się w klubie „Semafor”.

Pieniędzy wystarczyło tylko na aparat

Na to, że nie został filmowcem, ale fotografem, miał wpływ fakt, że za pierwsze zarobione pieniądze mógł kupić tylko aparat, bo na kamerę już nie wystarczyło.

Po maturze w I LO w Skarżysku rozpoczął studia na Politechnice Wrocławskiej. Nadal jeździł i skakał na rowerze, i robił coraz więcej zdjęć. – Poznałem we Wrocławiu czołowych w Polsce freestylowych rowerzystów. Najbardziej znany z nich to Szymon Godziek. Zacząłem z nim jeździć za granicę, nasza kariera razem się rozwinęła – wspomina.

Gdy już zdecydował, że poświęci się fotografii, zrezygnował ze studiów technicznych i przeniósł na Akademię Fotografii do Krakowa, gdzie – jak podkreśla – sporo się nauczył od wykładających tam czynnych fotografów.

W robieniu zdjęć bardzo mu też pomaga fakt, że sam jeździ na rowerze. – Rozumiem ten sport. Jestem sobie w stanie wyobrazić, jak rowerzysta będzie wyglądać w powietrzu oraz w jakim momencie go uchwycić – wyjaśnia. I zapewnia: – Łączę przyjemne z pożytecznym, rower i zdjęcia. Realizuję swoją pasję. Właściwie nie czuje się, że się pracuje.

Z bohaterami swoich zdjęć w wysokie partie gór czy w inne miejsca najczęściej też wybiera się na rowerze. Z dotarciem ma jednak znacznie trudniej, ponieważ obciążony jest dodatkowo prawie 20 kg sprzętu. Opowiada, że opanował już jazdę z ciężkim plecakiem do tego stopnia, że jest w stanie skakać po kilkanaście metrów.

Był w Himalajach i na wulkanach

Ryzykuje nie tylko podczas jazdy, ale i przy samym robieniu zdjęć. Żeby pokazać, w jak ekstremalnych warunkach jeżdżą rowerzyści i na jakie są narażeni niebezpieczeństwa, sam też musi niejednokrotnie stanąć z aparatem nad przepaścią i wychylać się.

Był świadkiem wielu groźnych wypadków. Dlatego zależy mu, aby pokazać innym jak najlepiej trud i karkołomność wyczynów rowerzystów.

ZOBACZ TAKŻE: To jedna z najbardziej stromych świętokrzyskich gór. A te widoki.. [ZDJĘCIA]

Zastrzega, że na rowerze jeździ od prawie 20 lat, ale tylko amatorsko, fotografuje natomiast profesjonalnie. Od sześciu lat robi zdjęcia dla organizatorów największych imprez rowerowych, w tym dla Red Bulla. Zarówno te ekstremalne, jak i cross country, w których ściga się Maja Włoszczowska, nasza dwukrotna wicemistrzyni olimpijska.

Bartosz Woliński, fotografuje sporty ekspremalneBartosz Woliński, fotografuje sporty ekspremalne Fot. Bartosz Wolinski WOLISPHOTO

Jeździ po całym świecie. Był już m.in. w Australii i Nowej Zelandii, w USA, Kanadzie, w północnej i południowej Afryce, w Indonezji i w Nepalu. – W Himalajach na wysokości ponad 4 tys. m, w górach Atlas w Maroku, na pustyni w stanie Utah, na wulkanach na Jawie i Bali. W niektórych miejscach jesteśmy jako pierwsi na rowerach – podkreśla.

Dodaje, że nie tylko fotografuje efektowne salta czy obroty w wykonaniu najlepszych rowerzystów, ale również krajobraz, mieszkańców i kulturę odwiedzanych krajów.

Ma już na koncie liczące się sukcesy. W konkursie na zdjęcie roku, organizowanym przez największy na świecie portal rowerowy Pinkbike, zajął w 2017 r. drugie miejsce. Dwukrotnie jego zdjęcia znalazły się w albumie „Illume” Red Bulla z najlepszymi fotografiami ze sportów ekstremalnych. Wybrane zostały spośród kilkudziesięciu tysięcy nadesłanych.

Założył firmę Wolisphoto, która formalnie ma siedzibę w Skarżysku. Pracuje jednak na całym świecie i często zmienia miejsce pracy. Opowiada, że przed kilku laty zamieszkał specjalnie w Warszawie, aby być blisko lotniska. – Ponad 100 lotów miałem w ciągu roku – wylicza.

Mamy niewykorzystany potencjał

W 2020 r. z powodu pandemii koronawirusa dopiero w lipcu otrzymał pierwsze zlecenia. Miał za to więcej czasu na jazdę na rowerze. I korzystał z tej okazji, ale już nie w Warszawie czy w Skarżysku. – Półtora roku temu przeniosłem się do Bielska-Białej, bo tu jest najwięcej tras rowerowych – uzasadnia przeprowadzkę.

Bartosz Woliński, fotografuje sporty ekspremalneBartosz Woliński, fotografuje sporty ekspremalne Fot. Bartosz Wolinski WOLISPHOTO

Na uwagę, że w Górach Świętokrzyskich też mamy doskonałe trasy i warunki, odpowiada: – Warunki są, ale zupełnie niewykorzystany potencjał, jeśli chodzi o kolarstwo górskie.

Wyjaśnia, że w rejonie Bielska właściciele zimowych ośrodków na lato przygotowują specjalne trasy i infrastrukturę dla rowerzystów. Nie tylko dla tych ekstremalnych, ale i dla całych rodzin. Budowane są bezpieczne trasy typu flow, po których z powodzeniem mogą jeździć dzieci czy osoby starsze. – Turystyka rowerowa jest tu bardzo dobrze rozwinięta. Mnóstwo osób specjalnie przyjeżdża, z myślą o nich powstały nawet restauracje rowerowe. Gdyby w Górach Świętokrzyskich było takie podejście, wielu ludzi z Warszawy czy Łodzi chętnie przyjechałoby, bo mają dwa razy bliżej – przekonuje.

ZOBACZ TAKŻE: Archiwalne Kielce. Unikalne zdjęcia wypadły z urzędniczej szafy. Jest wokół nich sporo tajemnic

Cieszy się, że w jego rodzinnym Skarżysku w ramach budowy parku rozrywki powstaje pumptrack ze specjalnymi torami do jazdy na rowerach. Jeden, o długości 400 m, m.in. z fulla-loopem, czyli półkulą do akrobacji i zawracania, z myślą o zaawansowanych freestylowcach. Swój tor będą mieli również początkujący.

Bartosz Woliński, fotografuje sporty ekstremalneBartosz Woliński, fotografuje sporty ekstremalne Fot. Bartosz Wolinski WOLISPHOTO

Inwestycja ma zostać oddana do marca tego roku. – To będzie największy taki kompleks w Polsce, jeden z lepszych w Europie – nie kryje dumy Bartosz Woliński.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułI liga M: Visła zgodnie z planem w Jaworznie
Następny artykułObrona według Igora Milicicia. Trefl zderzył się ze ścianą