Sanatorium miłości” już trzecim sezonem pokazuje, że jest formatem, który gromadzi barwne osobowości. W pamięć zapadają szczególnie przebojowe lub te, które dały się we znaki pozostałym kuracjuszom. Do drugiej grupy zalicza się niewątpliwie Ryszard Lasota, który zasłynął dość sceptycznym podejściem do atrakcji w sanatorium.
Jak się okazuje, mimo iż wydawało się, że z udziału w show nie jest do końca zadowolony, to należy do tych uczestników, którym popularny program zmienił życie. Jak sam przyznaje, z chęcią ogląda kolejne odcinki, by poznać nowych uczestników.
Stwierdzam, że wybrano ciekawe osoby, każda z nich ma interesujący życiorys. Dziwię się tylko, jak słucham ich wypowiedzi, że oni myślą, że od razu znajdą miłość. Przyjaźń może tak, ale o miłość w tym wieku jest naprawdę bardzo trudno… – wyznał w wywiadzie z “Pomponikiem”.
Jak się jednak okazało, szczęście się jednak do niego uśmiechnęło i znalazł miłość, choć poza programem. Wyjawił, że jest w szczęśliwym związku z panią, która poznała go… właśnie dzięki “Sanatorium miłości”. Po programie napisała do niego list i postanowili się spotkać.
Nie bez zadowolenia wyznał także, że spotykają się od wakacji i, co ciekawe, dzieli ich spora różnica wieku “większa niż między Iwoną a Gerardem”, stwierdził. Zaznaczył też, że zależało mu na wybrance bez zobowiązań, której nie pochłaniałoby bez reszty np. opieka nad wnukami. Nie należy do osób, które głośno deklarują swoje uczucia. Zamiast wielkich słów woli okazywać dowody miłości. A jak to robi?
– Na wiele sposobów! Bardzo chciałbym zabrać ją zabrać na Florydę, ale COVID blokuje takie wycieczki. Ma to jednak swoje dobre strony, bo spędzamy sporo czasu razem w domowym zaciszu – gramy w planszówki, oglądamy filmy, ona przejęła kontrolę w kuchni, a ja czasem mogę upiec ciasto. To nasze zwykłe życie też jest miłe – dodał
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS