Ryszard Niedziółka ma za sobą pierwszy rok sprawowania funkcji burmistrza Kętrzyna. Jak wspomina minione miesiące? Czy łatwo być burmistrzem? Co go zaskoczyło i jakim problemom musiał stawić czoła? Na te i inne tematy rozmawia z Robertem Majchrzakiem, redaktorem naczelnym Tygodnika Kętrzyńskiego.
Kończy się rok 2019, który był pierwszym rokiem sprawowania przez Pana funkcji burmistrza Kętrzyna. Proszę o jego krótkie podsumowanie.
Wybory i wynik wyborów to była niespodzianka. Do samego głosowania w listopadzie byłem jakoby w półśnie. Kiedy byliśmy w restauracji „Pod Zamkiem”, czekając na wyniki i okazało się, że wygrałem, że będę burmistrzem, pojawiła się refleksja. Gdy się patrzy z boku, to wydaje się, że to łatwa funkcja. Na początku, gdy jeszcze nie miałem zastępcy i byłem sam, dopiero poczułem, że to jest bardzo poważna sprawa, wielki honor, zaszczyt i odpowiedzialność, bo ludzie mają swoje oczekiwania. Jednocześnie znalazłem się między swoimi.
Jak by Pan porównał funkcję burmistrza do swojej poprzedniej roli w samorządzie, czyli do stanowiska starosty kętrzyńskiego?
Funkcja burmistrza to większa odpowiedzialność. W starostwie pierwszym tematem jest służba zdrowia i szpital powiatowy, tutaj mamy spółki komunalne, zaopatrzenie miasta w wodę i ciepło, gospodarkę odpadową, która ostatnio jest jedną z kluczowych spraw, inwestycje miejskie, szkoły. Tu jest większa odpowiedzialność, ale i większy budżet.
Jest Pan zwolennikiem biznesowego modelu zarządzania i starał się Pan wiele rzeczy wprowadzić do samorządu. Jak to wyglądało w Urzędzie Miasta Kętrzyn? Duża była dysproporcja między tym co Pan by chciał tu zastać, a tym co zastał?
Urząd był słabo zabezpieczony i słabo wykorzystywał system informatyczny. Chodzi o to, że taki automat pomaga pracować i człowiek jest bardziej wydajny, używając systemów informatycznych. To było zaskoczenie. Reszta była w porządku. Dużo mówiło się o tym, że będą zwolnienia. Rzeczywiście, ruchy kadrowe były, zdarzyły się dwa przypadki związane z odpowiedzialnością prawie karną i tego nie można było zostawić. Ja wychodzę z takiego założenia, że każdemu człowiekowi trzeba dać szansę. Jeśli chce pracować to po pewnym czasie to udowodni. Burmistrz i zastępca się zmieniają, a reszta powinna pracować.
Rok 2019 to całkiem sporo inwestycji miejskich. Które uważa Pan za najważniejsze?
Podpisaliśmy list intencyjny, kładąc fundament pod „Mieszkania plus”. To nie jest jeszcze inwestycja, ale będzie inwestycją. Natomiast kroki, które zrobiliśmy, są bardzo ważne. Z pozostałych wymieniłbym te, które kontynuujemy. Bardzo ważny jest zamek. Musieliśmy zmienić zakres inwestycji, bo okazało się, że w budżecie nie było pieniędzy nawet w zakresie podpisanej już umowy. Do kwietnia 2020 roku chcemy go oddać, aby ten zabytek wrócił do szlaku turystycznego. Stadion, który kończymy, to kolejna ważna inwestycja. Z drobnych rzeczy to dofinansowanie do dwóch ulic: Zientary Malewskiej i Olsztyńskiej, Ogród Zapachów czy rejestratory prędkości. Do końca roku oddamy halę sportową przy Szkole Podstawowej nr 3. Chciałbym powiedzieć, że my takich rzeczy jak stadion czy przedszkole przy Wierzbowej nie będziemy robić.
Owszem będą duże inwestycje,
takie jak remont ulic Ogrodowej czy Górnej,
ale są to sprawy zupełnie innej potrzeby.
Czy w tym roku wydarzyło się coś co chciał Pan zrealizować, a z różnych względów nie udało się tego dokonać?
Tak, odłożyliśmy kilka tematów, które zaplanowaliśmy na przyszły rok. Mam tu na myśli chociażby analizę ruchu samochodowego pod obwodnicę Kętrzyna. Chcieliśmy rozpocząć naprawę monitoringu, bo mieliśmy odłożone pieniądze. Niestety, jak zaczęły nam wypadać „trupy z szaf”, musieliśmy naprawiać budżet kwotą prawie 7,5 mln i dlatego zrezygnowaliśmy.
Chyba nie damy rady przejść obojętnie obok głośnego tematu podwyżki za odbiór odpadów. Czy ta cena naprawdę musi być taka wysoka?
To jest kwestia kosztów, które zostały skrupulatnie obliczone. Tutaj ani Miasto, ani Komunalnik nie będą zarabiać. Jeśli zostaną jakieś pieniądze to zgodnie z zasadami jakie są przy rozliczeniu, na przykład za wodę, zostaną one wrzucone do systemu i możemy mieć zniżkę w danym miesiącu lub w danym okresie. Ceny porównywałem z sąsiednimi samorządami. Te samorządy, które są w Mazurskim Związku Gospodarki Odpadami, które mają składowiska, to płacą mniej. Największa różnica między naszą ceną, a innymi, jest tam, gdzie samorządy mają własną spalarnię. My nie mamy ani tego, ani tego. Odkąd wyszliśmy z Mazurskiego Związku Gospodarki Odpadami nie mamy składowiska i na każdym innym traktowani jesteśmy jako obcy. Nikt nie ruszył tematu spalarni, w związku z tym płacimy za spalarnię bardzo duże pieniądze, nawet większe niż opłata na bramie czy opłata marszałkowska.
Konkludując. Czy można powiedzieć, że będziemy płacić dużo za odbiór odpadów, bo wcześniej pod tym względem miasto nie zostało właściwie zabezpieczone?
Na pewno tak, tylko ja nie chciałbym tłumaczyć się historią. Postaramy się jak najszybciej to naprawić. Jeśli chodzi o składowisko, jeszcze w pierwszym kwartale nowego roku, jeśli się uda wynegocjować niższe ceny, to je pokażemy.
Rozmawiam ze Spytkowem co drugi dzień. Umówiliśmy się na dalsze rozmowy po nowym roku. Czy będzie to Spytkowo czy inne składowisko, musimy znaleźć sposób, by obniżyć cenę i pierwszy kwartał powinien to pokazać. Druga rzecz to kwestia spalarni, czy znajdziemy sposób, żeby tę frakcję energetyczną zagospodarować w ramach trzech powiatów: Kętrzyn, Giżycko, Węgorzewo jeśli dołączymy do Mazurskiego Związku Gospodarki Odpadami. Taki jest cel.
Przejdźmy do przyjemniejszych tematów. Firmuje Pan takie działania jak otwarty urząd, przyjazny dla mieszkańca miasta. Czy ta otwartość urzędu jest przez mieszkańców doceniania? Doświadcza Pan zrozumienia tego dziania czy dalej z pewnym dystansem ludzie podchodzą do burmistrza i urzędu?
Jest tutaj zawsze pełno ludzi. To co lubię w ludziach, czy gdy przyjdą do urzędu, czy spotkamy się w sklepie lub na ulicy, jak mają jakąś bolączkę to rozmawiamy. Ponieważ jestem stąd to ludzie nie obawiają się mnie zaczepić czy powiedzieć czegoś dobrego lub krytycznego. Bardzo cenię bliski kontakt z drugą osobą. Myślę, że to jest istotny element i będziemy to kontynuować. To bywa trochę uciążliwe, bo czasem rozwala cały dzień pracy w urzędzie, ale taka jest rola burmistrza.
Przed nami rok 2020. Jaki on będzie dla kętrzyńskiego samorządu, dla miasta?
Na pewno będziemy kontynuować remont zamku. Przy jeziorku planujemy ważną inwestycję z programu Polska – Rosja. Zadbamy o jeziorko i jego otoczenie, zostaną również wyremontowane ulice Kościuszki i Asnyka. Chcemy tam zrobić teren rekreacyjny, mający w sąsiedztwie „Kętrzyniankę” i Stado Ogierów. Podjęliśmy również trudną dla budżetu decyzję, a dobrą dla mieszkańców, bo nie podnosimy podatków od nieruchomości. Myślę, że jesteśmy w gronie kilku, jeśli nie jedynym samorządem w województwie, które tak podeszły do tego tematu. W niektórych gminach podatki wzrosły nawet o kilkadziesiąt procent. Bierzemy ten ciężar na siebie. Będzie skromniej, ale spróbujemy. Mam nadzieję, że trochę rozwinie się biznes i gospodarka, co pomoże zapełnić tę dziurę. Jeśli to nie wyjdzie, to na koniec przyszłego roku zweryfikujemy to wszystko i zobaczymy co dalej. Teraz dajemy sobie szansę i wszystkim dookoła, żeby tych podatków nie podnosić. Dla ludzi jest to istotne, szczególnie po tym, jak podnieśliśmy opłaty za odbiór śmieci.
Jakie Pan ma przesłanie noworoczne do mieszkańców Kętrzyna?
Cały świat polega na tym, że każda następna chwila jest tą, która rozwija nas technologicznie i życiowo. Życzę wszystkim mieszkańcom, aby rok 2020 był lepszy niż ten, który mija, w każdej dziedzinie naszego życia: rodzinnie, prywatnie, zawodowo i finansowo.
Dziękuję za rozmowę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS