Dzisiaj będzie miała miejsce publikacja najważniejszych danych gospodarczych ze Stanów Zjednoczonych – raport NFP. Dane z rynku pracy obrazują nam w zasadzie kondycję całej gospodarki i od niego w dużej mierze zależały decyzje Rezerwy Federalnej. Fed jednak już dosyć dawno temu wskazał, że cele na rynku pracy zostały osiągnięte, a teraz należy skupić się na stabilizacji cen. Do osiągnięcia tego celu jest bardzo daleko, dlatego bez względu na dzisiejszy odczyt, Fed powinien w dalszym ciągu dążyć do zacieśniania polityki monetarnej. Co to znaczy dla dolara?
Co z kolei na to dolar? Wydaje się, że przy perspektywie wzrostu stóp procentowych powyżej 4%, rentowności obligacji w USA nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W takim wypadku można byłoby oczekiwać głębszego zanurkowania EURUSD poniżej parytetu. Niemniej euro też ma coraz więcej podstaw do zakończenia swojej słabości. Po pierwsze oczekuje się już, że EBC podniesie stopy w przyszłym tygodniu o 75 punktów bazowych. Jeśli dojdą do tego spekulacje na temat redukcji bilansu, rynek giełdowy może znaleźć się w tarapatach, a rentowności wzrosnąć do poziomów nieobserwowanych od poprzedniej dekady. Druga rzecz to mocny spadek cen energii. Chociaż są one ekstremalne w perspektywie jednego roku, to jednak w ostatnich dniach zaliczyły kilkadziesiąt procent spadku.
Wydaje się, że sytuacja ustabilizuje się dopiero późnią jesienią. Po pierwsze będziemy po „szalonych” ruchach banków centralnych, a po drugie będziemy po starcie sezonu grzewczego i wtedy będzie wiadomo, czy wystarczy nam gazu i węgla na zimę. Jeśli nie dojdzie do katastrofy, wtedy euro może pokazać swoją siłę, a dolar pójść na długo oczekiwany urlop.
Po starcie sesji w Europie, EURUSD znajdował się cały czas poniżej parytetu. Z kolei za dolara musieliśmy płacić 4,7220 zł, za euro 4,7150 zł, za funta 5,4614 zł, za franka 4,8244 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS