Przemysł – to szeroki, różnorodny sektor. Z najnowszych deklaracji przedsiębiorców to właśnie ten sektor będzie zarówno zwalniał, jak i zatrudniał. Duże zapotrzebowanie na pracowników utrzymuje się w produkcji spożywczej – ta branża złożyła najwięcej deklaracji o planowanym zatrudnianiu. Na drugim końcu mamy motoryzację, której pracownicy mogą być najbardziej narażeni na utratę pracy.
Dziś auto nie będzie towarem pierwszej potrzeby, można jego zakup odłożyć na przyszłość – mówi w RMF FM Mateusz Żydek, ekspert agencji pracy Randstad. Są sektory, które będą odczuwały mniejszy popyt, a w konsekwencji mogą ograniczać zatrudnienie. Obok motoryzacji będą pojawiać się wszystkie sektory, które są energochłonne, ponieważ będą tam rosły koszty związane z energią, a jednocześnie firmy będą musiały w jakimś stopniu ograniczać produkcję. Mieliśmy tego przykład w zakładach chemicznych, gdzie część produkcji, mniej opłacalna, była wygaszana, a to może w konsekwencji oznaczać redukcję w załodze – uzupełnia.
Jak przekonuje ekspert Randstad, rynek pracy nieco zwalnia, ale to nie oznacza, że znalezienie pracy w 2023 r. w przemyśle będzie niemożliwe. Dobrą informacją jest to, że mamy całą kategorię firm przemysłowych, które będą tworzyć miejsca pracy. To może być dobra wiadomość dla osób, które będą tracić zatrudnienie, że relatywnie szybko mogą znaleźć nową pracę, ale to może być praca bardziej na przeczekanie, bo raczej nie będzie to zatrudnienie konkurencyjne, które oznaczać może rozwój zawodowy czy wzrost wynagrodzenia – zauważa Mateusz Żydek.
Duży ruch na rynku pracy utrzyma się w miastach, bo tu rośnie zapotrzebowanie na pracowników w firmach z branży nowoczesnych usług dla biznesu.
To są wszelkiego rodzaju “shared services”, a więc firmy, które wykonują usługi informatyczne na rzecz innych firm, często zagranicznych. To są firmy, które zajmują się telefoniczną czy internetową obsługą klienta. To będą też przedsiębiorstwa, które zajmują się rozliczeniami innych przedsiębiorstw. To firmy, które oferują pracę dla specjalistów ze znajomością języka obcego, często młodych ludzi, więc to dobra informacja, ale głównie dla mieszkańców miast, bo to jest sektor biurowy i tam są potrzebni specjaliści. Takich miejsc pracy raczej nie będzie poza dużymi aglomeracjami – prognozuje Mateusz Żydek.
W dobie rozwoju technologii, przenoszenia wielu sfer życiowych do sieci, zdalnej obsługi klienta nie słabnie też popyt na informatyków. To w IT może być najłatwiej o podwyżkę, bo firmy bez informatyków nie mogą funkcjonować, a cyfrowych wyzwań jest coraz więcej.
Jednak dobrze płatną pracę będzie można też znaleźć, co może być zaskakujące, w sektorze budowlanym.
Mamy sygnały, że budownictwo mieszkaniowe będzie hamowało i w jakimś stopniu również osłabną inwestycje. Ale pamiętajmy, że na horyzoncie mamy też inwestycje infrastrukturalne, a firmy budowlane, mimo sygnałów o spowolnieniu, mają wciąż ogromny problem ze znalezieniem pracowników. Dodajmy, że w ostatnim czasie odpłynęła z tego sektora duża część pracowników z Ukrainy, więc pomimo spowolnienia te deklaracje w branży budowlanej pojawiają się częściej niż w innych – uzupełnia ekspert.
Mateusz Żydek dodaje, że jest jeszcze jedna kategoria pracowników, którzy są dziś bardzo poszukiwani: to kierowcy. Bez nich branża logistyczna nie może funkcjonować.
To są niezwykle poszukiwani pracownicy. Niektóre firmy muszą nawet ograniczać działalność ze względu na to, że brakuje kierowców. Jeśli do tego dodamy efekt rozwoju branży e-commerce, e-handlu, to możemy widzieć perspektywy rozwojowe w tym sektorze, oznaczające też wyższe wynagrodzenia – wyjaśnia ekspert.
Jeżeli chodzi o podwyżki, to jesteśmy blisko rekordowego poziomu. Aż 46 proc. pracodawców planuje w najbliższym czasie podwyżki wynagrodzeń dla swoich pracowników, ale ten trend nie będzie rozkładał się równomiernie.
Podwyżki będą najczęściej pojawiały się w firmach, które zajmują się obsługą innych przedsiębiorstw, zwykle większych, albo zarządzają nieruchomościami. Ale pamiętajmy, że często są to firmy, które oferują płace zbliżone do płacy minimalnej. Dlatego z jednej strony mówimy o najczęstszych deklaracjach podwyżek, ale to wcale nie oznacza najlepszych zarobków – zwraca uwagę Mateusz Żydek.
Nic się nie zmienia w kwestii pracowników wysoko wykwalifikowanych – oni niemal zawsze mogą liczyć na podwyżki.
To wspomniani informatycy, ale dotyczy to też zawodów technicznych – kierowców, spawaczy, inżynierów i podobnych kategorii zawodowych – uzupełnia ekspert.
Rynek pracy nie wygląda w całym kraju tak samo, a różnice regionalne są duże. Najczęściej redukcje w załodze zapowiadali przedsiębiorcy z zachodnich województw, szczególnie z Wielkopolski.
Pamiętajmy, że tam jest bardzo duże skupisko przemysłu. Tego przemysłu, który z jednej strony może oferować nowe zatrudnienie, ale z drugiej może zwalniać ze względu na koszty, na trudności produkcyjne, na zahamowany popyt na niektóre produkty. Częstsze deklaracje, jeśli chodzi o większe zatrudnienie, pochodzą z centralnej Polski, ale to wynika przede wszystkim z efektu Warszawy, oraz z południe Polski, gdzie pojawiają się deklaracje większego niż średnio w kraju zapotrzebowania na pracowników – wyjaśnia Mateusz Żydek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS