Uzależnienia to nie jest dobra rzecz. Mogłoby się wydawać, że nie dotyczy to gospodarki i rynków, ale nic bardziej mylnego. Milton Friedman porównał kiedyś dodruk pieniądza do konsumpcji alkoholu. Czekając na dzisiejszy raport z amerykańskiego rynku pracy inwestorzy liczą na następną kolejkę. Od połowy czerwca na rynkach mamy postępującą poprawę sentymentu. Tak się składa, że jednocześnie to okres publikacji coraz gorszych danych ekonomicznych.
W inflacyjnej układance dane z rynku pracy są szczególnie ważne dla Fed. Bank postrzega mocny rynek pracy jako sprzyjający inflacji, zatem rosnące zatrudnienie i niska stopa bezrobocia dają mu więcej pola do twardej walki z inflacją. Natomiast ostatnio pojawiły się raporty sugerujące ochłodzenie i tego rynku. Słabiej (choć nadal solidnie) wypadają raporty o nowych ofertach pracy, stopniowo rosną nowe rejestracje bezrobotnych. To wszystko sprawiło, że pojawiły się głosy o możliwym spadku zatrudnienia. Paradoksalnie właśnie na taki raport liczy rynek! Wychodząc z założenia, że połączenie spadku cen surowców wraz ze słabnącym rynkiem pracy przełożyłoby się na szybkie zakończenie cyklu Fed.
Raport poznamy o 14:30. Poza zmianą zatrudnienia (oficjalny konsensus widzi 250 tys. nowych miejsc pracy) ważne będą dane o płacach (oczekiwany wzrost o 4,9% r/r). Im wyższe zatrudnienie i płace, tym gorzej rynek odbierze raport.
Początek piątkowego handlu na walutach jest dość spokojny. O 9:30 euro kosztuje 4,7120 złotego, dolar 4,6051 złotego, frank 4,8133 złotego, zaś funt 5,5993 złotego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS