– Turyści, którzy przyjeżdżają nad morze nie wyobrażają sobie, żeby nie wejść do smażalni i nie zamówić halibuta, dorsza czy flądry – zdradza Ania, pracująca w jednej z Trójmiejskich smażalni. – To jedna z atrakcji, jak spacer po molo w Sopocie, czy rozstawienie się z parawanem na zatłoczonej plaży. A skoro jest popyt i mimo wysokich cen klientów nie brakuje, nic dziwnego, że ceny są takie jakie są. W górach ryba to po prostu jedna z opcji, jak schabowy czy żeberka, nad morzem to po prostu kulinarna wizytówka regionu i wiadomo, że ludzie będą ją kupować – dodaje pracownica smażalni.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS