Od 1929 roku aż do wybuchu II wojny światowej działało w Rybniku Akademickie Koło Rybniczan – stowarzyszenie, zrzeszające miejscowych studentów. Jego założycielami i aktywnymi członkami byli absolwenci tutejszego gimnazjum, czyli dzisiejszego Liceum im. Powstańców Śląskich.
Rybnik był pierwszy
Fachowo określa się go mianem wakacyjnego koła miejscowego, gdyż aktywizowało się głównie w okresie wakacji akademickich i skupiało młodzież studiującą na różnych uczelniach krajowych i zagranicznych, a pochodzącą z terenu powiatu rybnickiego. Nie było to ewenementem. Na terenie ówczesnego województwa śląskiego podobne koła działały w Tarnowskich Górach, Lublińcu, Hajdukach, Szarleju, Katowicach, Mikołowie, Mysłowicach, Królewskiej Hucie i Żorach. Jednak stowarzyszenie z siedzibą w Rybniku powstało najwcześniej.
Beztroska młodość
„Każdy z nas – wspominał po latach Karol Ogórek, absolwent gimnazjum z roku 1934 i członek AKR – mógł jakby wrócić do lat szkolnych i wśród dawnych kolegów odetchnąć dawną, beztroską atmosferą młodzieńczą”. Koło miało bowiem charakter wybitnie towarzyski. Działało, jak to sami określali w statucie, „dla krzewienia życia towarzyskiego, społecznego i naukowego w czasie wakacji akademickich”. Nic zaś nie pomagało bardziej w nawiązaniu ścisłych związków koleżeńskich wśród członków stowarzyszenia, jak wspólnie spędzany czas.
Komers w browarze Hermana Müllera
Każdy dostał garnuszek
W ramach spotkań AKR organizowano więc wieczorki, zabawy taneczne, a przede wszystkim wycieczki towarzyskie i krajoznawcze. Te ostatnie, zgodnie ze statutem, miały zapoznawać członków koła z „wszelkimi warsztatami pracy Śląska”. W ramach tych wyjazdów członkowie koła mieli okazję zwiedzić kilka kopalń i koksowni okręgu rybnickiego, w 1935 r. fabrykę materiałów wybuchowych w Krywałdzie, zaś w roku następnym hutę „Silesia” w rybnickiej dzielnicy Paruszowiec, gdzie obdarowano ich garnuszkami – odpowiednikiem dzisiejszych kubeczków.
Komers w browarze
Sporo fotografii z tych radosnych wakacyjnych wojaży zachowało się w albumie rodzinnym Ferdynanda Kańtocha–absolwenta gimnazjum z roku 1933, a następnie członka Zarządu AKR . Uwieczniono na nich wyjazdy do Kokoszyc (1935), Jastrzębia Zdroju (1936), Mośnik i jankowickiej groty. W lipcu 1936 roku studenci z AKR zorganizowali też komers w rybnickim browarze Hermana Müllera. Szereg imprez organizowano więc latem, ale również w okresie przerwy wiosennej czy zimowej nie rezygnowano z zabawy. Warto podkreślić, że uczestnictwo w tych imprezach było zapisanym w statucie obowiązkiem wszystkich zwyczajnych członków rybnickiego koła. Na wszystkie swoje uroczystości studenci zapraszali również swoich dawnych profesorów.
W 1937 roku w skład Zarządu AKR wchodzili m.in. Ferdynand Kańtoch (pierwszy z lewej w drugim rzędzie) oraz Augustyn Kluczniok (pierwszy z prawej).
Być albo nie być
Aby zostać członkiem stowarzyszenia, trzeba było mieć min. 18 lat, być Polakiem – chrześcijaninem, studentem, który ukończył polskie gimnazjum w Rybniku, względnie długo mieszkał na Śląsku, a w czasie studiów zamieszkiwał na terenie powiatu rybnickiego. Płeć nie stanowiła przeszkody. Oczywiście bardzo chętnie w swe szeregi przyjmowano studentki. Samo ukończenie studiów nie oznaczało jeszcze automatycznego zakończenia członkostwa, lecz jedynie przeniesienie uchwałą zarządu w poczet seniorów AKR-u. Członkiem koła przestawała być osoba, która wystąpiła z pisemnym wnioskiem o skreślenie z listy, przerwała studia na okres dłuższy niż 3 lata, bądź została z niego wykluczona uchwałą zarządu lub sądu koleżeńskiego.
Z dala od polityki
Na czele AKR stał zarząd, składający się z prezesa, dwóch wiceprezesów, sekretarza, wicesekratarza i skarbnika. Zarząd miał prawo zaciągania zobowiązań finansowych do kwoty 300 zł, większe sumy wymagały już zgody walnego zgromadzenia. Statut AKR z 1935 r. preferował demokratyczną równowagę w działaniu jego poszczególnych ciał. Deklarował przy tym lojalność wobec władz państwowych, pielęgnowanie polskości wśród swoich członków oraz tworzenie „jednolitego frontu wobec wszelkich obcych zakusów”. Mieściło się to jeszcze w ramach głoszonej apolityczności rybnickiego stowarzyszenia.
Wspomnienie po latach
„Koło wychowanków naszego gimnazjum – jak napisał o nim 60 lat temu Karol Ogórek – było przedłużeniem naszego koleżeńskiego współżycia, serdeczną spójnią bez różnicy wieku, pochodzenia, zawodu, zapatrywań czy przekonań”. Burze dziejowe nie były jednak łaskawe dla AKR-u. Na przeszkodzie dalszego samoorganizowania się rybnickich studentów najpierw stanęła wojna, a potem komunistyczna władza. Dziś więc, gdy Rybnik stał się już w pewnym sensie miastem akademickim, może warto przywrócić to zapomniane stowarzyszenie sprzed wojny.
Dariusz Jądro „Tygodnik Rybnicki” 11 września 2007 roku
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS