Miniony weekend rozegrał się pod znakiem League of Legends na najwyższym poziomie. Rozpoczęto zmagania w ramach League of Legends European Championship i League of Legends Championship Series, wiodących rozgrywkach Europy i Ameryki Północnej. W obu ligach mogliśmy obserwować zawodników z Polski, a ci nie poradzili sobie najgorzej.
Europejski super-team na kolanach
Wielomilionowa inwestycja w Team Vitality miała przynieść europejskiej scenie League of Legends prawdziwego hegemona. Pod okiem trenera Mephisto powstała nowa wyjściowa piątka zespołu składająca się z najbardziej utytułowanych graczy Starego Kontynentu. Jak się jednak okazuje, zespół w składzie: Barney “Alphari” Morris, Oskar “Selfmade” Boderek, Luka “Pekrz” Perkovic, Matyas “Carzzy” Orsag i Labros “Labrov” Papoutsakis nie radzi sobie najlepiej.
Drużyna wzięła udział w meczu otwarcia League of Legends European Championship. Rywalizacja z obecnymi mistrzami Starego Kontynentu zakończyła się szybką porażką. Szansę na rehabilitację i zakończenie “super tygodnia” z dwiema wygranymi na koncie zostały zaprzepaszczone już kolejnego dnia. Wówczas Vitality uległo Fnatic, a trzeciego dnia zespół uznał wyższość EXCEL, któremu zwiastowano co najwyżej środek stawki.
Trymbi na szczycie tabeli wyników
Średnia dyspozycja Selfmade’a nie zaprzepaściła szans na polski sukces w LEC. W górnej części tabeli wyników wciąż możemy znaleźć trzech Polaków. Najwyżej, wraz z Rogue, uplasował się Adrian “Trymbi” Trybus. Zajmuje on pierwsze miejsce w tabeli wyników, dzieląc je z Fnatic. Zespół na swojej drodze nie spotkał jeszcze najbardziej wymagających formacji, albowiem zmierzyli się kolejno z SK Gaming, Misfits Gaming oraz Astralis. Każdy z rozegranych meczów zakończył się zwycięstwem.
Schodząc wzrokiem na trzecie miejsce klasyfikacji generalnej LEC, zobaczymy na nim aż trzy drużyny – MAD Lions, G2 Esports oraz Misfits Gaming. W ostatnich dwóch z nich mogliśmy obserwować polskich leśników – Marcina “Jankosa” Jankowksiego oraz Lucjana “Shlatana” Ahmada. Drużyny obu graczy zdobyły dwa zwycięstwa oraz jedną porażkę. Osiągnięte wyniki w przypadku wyszczególnionych zawodników można interpretować zależnie od ich sytuacji. Shlatan może cieszyć się udanym debiutem w najlepszych rozgrywkach Europy, zaś Jankos poznał potencjał drużyny po ogromnej przebudowie.
Nie najgorzej poradził sobie także ostatni z Polaków – Jakub “Cinkrof” Rokicki. Reprezentant Team BDS, jedynej nowej organizacji w lidze zakończył pierwszą kolejkę z dwoma porażkami przeciwko Misfits Gaming oraz Fnatic. Końcowy wynik ratuje jednak pojedyncze zwycięstwo w starciu z EXCEL.
Inspired rządzi za oceanem
Równoczesną rywalizację za oceanem rozpoczął jeden Polak, będący częścią odnowionego Evil Geniuses. W pierwszych tygodniach League of Legends Championship Series nie odbywa się w formacie ligowym – zamiast tego odbywa się krótki turniej LCS Lock In. W ramach tych rozgrywek drużyna Kacpra “Inspireda” Smoły została ulokowana w grupie B, gdzie rywalizuje z Team Liquid, Dignitas, Counter Logic Gaming i Immortals.
Więcej treści esportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Inspired rozegrał trzy spotkania. W meczu otwarcia pokonał super-team zgromadzony pod szyldem Teamu Liquid. Wkrótce jego wyższość musiały uznać także formacje CLG oraz Immortals. W trakcie meczów Smoła zdecydował się na wybór Xin Zhao, Jarvana IV oraz Lee Sina. Za każdym razem stanowił najsolidniejszy punkt zespołu, skutecznie obnażając słabości przeciwnego junglera. Za sprawą trzech wygranych z rzędu Evil Geniuses może być pewne w play-offach LCS Lock In. W najbliższy weekend rozegra jednak ostatnie pojedynki pierwszego etapu zawodów.
Należy jednak pamiętać, aby turnieju Lock In nie brać jako bezapelacyjny wyznacznik możliwości poszczególnych drużyn. Wiele z rywalizujących formacji nie występuje w domyślnej wyjściowej piątce z powodów związanych z koronawirusem bądź restrykcjami wizowymi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS