Ministerstwo klimatu i środowiska powołało zespół do spraw zwiększenia udziału biomasy w systemie elektroenergetycznym i ciepłowniczym. Jego zadaniem ma być identyfikacja barier i przygotowanie rekomendacji. Jednocześnie kilkanaście dni wcześniej ten sam resort pokazał projekt strategii energetycznej dla ciepłownictwa, który ma opierać się m.in. na biomasie. Jednak spółki nie dostrzegają w tym sektorze dużego potencjału i odchodząc od węgla, będą wybierać gaz. W prace zespołu zaangażowane są takie spółki, jak Enea, Energa, PGE czy Tauron.
Czytaj więcej
Brakuje surowca
Najbardziej zainteresowana pracą tego zespołu powinna być poznańska Enea, w strukturze której znajduje się Elektrownia Połaniec operująca m.in. na biomasie. Jeszcze przed wojną w Ukrainie spółka wygrała kontrakt mocowy na dostawy energii od 2026 r. w ramach rocznego kontraktu, dostrzegając w tym paliwie potencjał. Jednak z dużym niepokojem patrzy teraz na rozwój tego źródła energii po wojnie w Ukrainie. Enea wskazuje na ograniczenia w dostawach biomasy, jak pelet z łuski słonecznika z Ukrainy. – Występują utrudnienia w dostępie do biomasy agro, która jest głównie importowana z terytorium Ukrainy – tłumaczy. Koncerny dostrzegają także ograniczenia w dostawach biomasy drzewnej z kierunku białoruskiego.
Biomasę importujemy, bo –jak mówią eksperci – krajowego surowca nie ma. Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, wskazuje na deficyt biomasy, który narasta. – Przyczyną jest wojna na Ukrainie i zatrzymanie importu ze wschodu, a w kraju nie mamy możliwości, aby zwiększyć potencjał biomasy – podkreśla. Wskazuje też na rosnące ceny biomasy. – Jest duża presja na krajowy surowiec, a więc zasoby leśne, co pociąga za sobą wzrost cen. Biomasa powinna być uzupełnieniem, a nie podstawą produkcji ciepła w kraju – wskazuje ekspert, dodając, że w ciepłownictwie lepszym rozwiązaniem mogą być magazyny ciepła, czy kolektory słoneczne, których wydajność jest większa od fotowolataiki, a ceny są znacznie niższe. Tymczasem projekt strategii dla ciepłownictwa zakłada, że do 2030 r. udział biomasy w produkcji ciepła będzie wynosił od 12 do 21 proc.
Źródła rezerwowe
Problemy dostrzegają inne spółki. Tauron informuje, że w najbliższej perspektywie nie ma planów związanych z rozwojem projektów biomasowych. – Nie wykluczamy analiz inwestycji w kotły na biomasę jako paliwa alternatywnego dla jednostek węglowych pracujących na potrzeby zapewnienia ciepła dla naszych klientów – mówi nam spółka. Planów na dalszy rozwój nie ma także PGE, które posiada blok na biomasę w Szczecinie.
Tym tropem podąża też gdańska Energa. – Obecnie w obszarze OZE Energa skupia się na rozwoju innych źródeł odnawialnych – mówi spółka, choć aktualnie rozważa możliwość zwiększania potencjału współspalania biomasy w wybranych aktywach. PGNiG Termika także zakomunikowała, że prace nad budową bloku zasilanego w 80 proc. biomasą, a 20 proc. RDF (odpady) zostały zawieszone. Ale spółka nadal rozważa użycie biomasy.
We wszystkich firmach mają to być jednak źródła pomocnicze i rezerwowe. Powód jest prosty: import i wysoka cena.
Resort szuka rozwiązań
MKiŚ chce jednak rozwiać tę niepewność, przekonując, że krajowe paliwo jednak jest. – Stabilna produkcja energii w oparciu o własne surowce zmniejsza zależność Polski od importu paliw kopalnych, w szczególności gazu i węgla – podkreśla resort.
Gdzie resort widzi potencjał? Uważa on, że rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy dysponują bardzo dużym potenc … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS