A A+ A++

Andrew Michta, dziekan w Center for Security Studies, a przy tym ekspert głęboko zaangażowany również w polskie sprawy, opublikował w The Wall Street Journal artykuł poświęcony sytuacji w której znalazło się NATO i szerzej, opisowi stanu relacji atlantyckich.

Reakcja Europy na politykę USA

To ważne wystąpienie, na które warto zwrócić uwagę. Michta już na wstępie stawia zasadniczą tezę twierdząc, że polityce administracji Joe Bidena, której celem jest odbudowanie więzi atlantyckiej, aby była ona skuteczna, musi towarzyszyć pozytywny odzew ze strony państw europejskich. Nie wystarczy tylko potwierdzenie, co Biden zrobił, przywiązania Stanów Zjednoczonych do zobowiązań sojuszniczych, w tym wynikających z artykułu V, ale również niezbędne są realne kroki prowadzące do wzmocnienia siły wojskowej europejskiego filaru Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zmiany w tym zakresie nie da się osiągnąć bez udziału Europy. Problemem nie są w tym wypadku kwestie finansowe, bo jak twierdzi Michta, powołując się na opinię jednego ze swych rozmówców, Europa dysponuje wystarczającymi zasobami aby zmodernizować swe siły zbrojne odciążając tym samym Stany Zjednoczone. Tym, co dzieli, jest polityka, co dowodzi, i Michta tego rodzaju tezę formułuje, że NATO jest dziś aliansem politycznie podzielonym. Gdyby bowiem Europa podjęła decyzję o modernizacji swego potencjału wojskowego, a w przypadku sojuszu wojskowego rzeczą oczywistą powinno wydawać się dążenie jego uczestników do posiadania realnych zdolności militarnych, to wykonując ten ruch wysłałaby czytelny sygnał zarówno do Moskwy, jak i do Pekinu. Ten czytelny sygnał strategiczny oznacza, że Europa gotowa jest do współdziałania w obszarze wojskowym ze Stanami Zjednoczonymi, czego konsekwencją może być wystawienie na szwank europejskich interesów w zakresie dostępu do rosyjskich surowców energetycznych i chińskiego rynku dóbr konsumpcyjnych, który ma kluczowe znaczenie dla europejskich eksporterów. Jeśli zatem Europa opiera się amerykańskiej presji na wzrost jej wydatków obronnych, to w opinii Michty, przede wszystkim z tego powodu, że nie chce wystawiać na szwank relacji z Rosją i Chinami. Gdyby Berlin, bo to politykę Niemiec Michta, jak się wydaje, krytykuje w pierwszym rzędzie, podjął realne wysiłki na rzecz wzmocnienia swego potencjału obronnego, to w efekcie odciążyłby to Stany Zjednoczone, które byłyby w stanie bardziej zaangażować się w rejonie Indo-Pacyfiku. Takie przesunięcie równałoby się zmianie układu sił i wpłynęło na rywalizację amerykańsko – chińską, obiektywnie osłabiając pozycję Pekinu. Chiny nie pozostawiłyby całej sprawy bez odpowiedzi, stąd powściągliwość Berlina. Podobnie jeśli chodzi o politykę wobec Moskwy. W opinii Michty państwa starej Europy mniej w tym wypadku troszczą się o bezpieczeństwo wschodniej flanki, a bardziej interesuje ich perspektywa utrzymania wzrostu gospodarczego i konkurencyjności własnych gospodarek co w niemałym stopniu związane jest z dostępem do rosyjskich surowców energetycznych. „Wydaje się – jak pisze -, że Berlinowi bardziej niż na polityce powstrzymywania Rosji, zależy na zarządzaniu relacjami z Moskwą za pośrednictwem mieszanki gospodarczego i politycznego zaangażowania”.

Podejście do Chin i Rosji

Różnica w podejściu Stanów Zjednoczonych i Europy do Rosji i Chin jest natury fundamentalnej. O ile Ameryka postrzega oba kraje w kategoriach rywali z wpływami których trzeba będzie walczyć, o tyle państwa Europejskie dostrzegając zagrożenie traktują kooperację z Pekinem i Moskwą również w kategoriach szansy, przede wszystkim z punktu widzenia ich interesów gospodarczych. Ta zasadnicza różnica, nie na poziomie narracji, ale wymiernych interesów powoduje powstanie, w obrębie NATO politycznego pęknięcia, bez przezwyciężenia którego nie będzie możliwe przełamanie kryzysu w relacjach atlantyckich. W opinii Michty podjęte już decyzje administracji Bidena, w tym przede wszystkim powstrzymanie się od sankcji na Nord Stream 2, są w kontekście obecnej sytuacji czytelne. Po pierwsze oznaczają, że w oczach Waszyngtonu liderem post-brexitowej Europy są Niemcy. Po drugie zaś Stany Zjednoczone nie będą wywierały presji na Berlin, aby ten zajął bardziej twarde stanowisko wobec Moskwy. To zaś, w opinii amerykańskiego eksperta, oznacza w gruncie rzeczy dopuszczenie powrotu Rosji, w charakterze jednego z czynników gry o równowagę, do europejskiej polityki. Nadchodzący rok będzie w opinii Michty kluczowy dla przyszłości NATO. Z jednej strony mamy do czynienia z wyborami parlamentarnymi w Niemczech, z drugiej zaś z nadal istniejącymi różnicami w ocenie pożądanego kształtu polityki wobec Moskwy i Pekinu. Niezależnie jednak od tego w którym kierunku potoczą się wydarzenia momentem prawdy będzie decyzja Europy o zwiększeniu wysiłków na swe bezpieczeństwo, co musi być poprzedzone konsensusem w zakresie polityki Paktu. Jeśli nie uda się przełamać różnic w ocenie zagrożenia ze strony Rosji i Chin, a co za tym idzie uzgodnić kształtu optymalnej polityki oraz rozpocząć realnej modernizacji europejskiego potencjału wojskowego, to w opinii Michty, Sojuszowi Północnoatlantyckiemu grozi przekształcenie się w niewiele znaczący klub dyskusyjny, a realne decyzje w zakresie bezpieczeństwa będą podejmowane gdzie indziej.

Problematyczne podziały w Europie

Opinie Andrew Michty warto zderzyć z ocenami Bruno Maçãesa, byłego portugalskiego sekretarza stanu w resorcie spraw zagranicznych a obecnie eksperta współpracującego z The Hudson Institute. Opublikował on w politico.eu artykuł również poświęcony relacjom atlantyckim i temu, w jakim kierunku mogą one ewoluować. Maçães jest zdania, że z dwóch dyskutowanych modelów relacji, z których jeden zakłada wzmocnienie więzi atlantyckiej i będący tego następstwem wzrost siły, co oznacza możliwość przeciwstawienia się presji strategicznych rywali, a drugi jej osłabienie w następstwie wzrastających aspiracji Europy do samodzielności strategicznej, co równać się może zdominowaniu kontynentu przez potęgi ze Wschodu, w istocie najbardziej prawdopodobny, choć ignorowany, jest trzeci scenariusz opisywany przed laty przez Henry Kissingera. W tym wariancie konsekwencją słabości Europy, przede wszystkim w obszarze wojskowym, ale również politycznym, będzie przekształcenie Sojuszu Północnoatlantyckiego z aliansu mniej lub bardziej rządzącego się partnerskimi relacjami w sojusz zdominowany przez Stany Zjednoczone. Ameryka w takim wariancie nie wycofa się z Europy, bo ruch taki oznaczałby wkroczenie na ten obszar graczy zewnętrznych (Chiny, Rosja) ale pozostanie na kontynencie trochę bardziej w charakterze siły zewnętrznej. Skutkiem europejskiej słabości będzie uprzedmiotowienie stolic kontynentu i ewolucja relacji atlantyckiej w kierunku dominacji Waszyngtonu. Maçães powołuje się w swym tekście na wypowiedzi przedstawicieli francuskiego środowiska eksperckiego i kręgów dyplomatycznych, co swoją drogą jest też wymowne, którzy twierdzą, że stosunki atlantyckie ewoluują obecnie, głownie w skutek odmowy starego kontynentu aby zwiększyć swe nakłady na obronność, w stronę relacji wasalnych. Dzieje się tak również dlatego, że nastąpiła zmiana w amerykańskich priorytetach strategicznych. Odmiennie niźli za czasów Zimnej Wojny, kiedy główna linia starcia strategicznego przebiegała w Europie, podnosząc, z powodów obiektywnych rangę europejskich partnerów Waszyngtonu, dziś i w przyszłości rywalizacja strategiczna toczyć się będzie w Azji. Wymusza to nie tylko zmianę ciężaru zainteresowania Stanów Zjednoczonych i przesunięcie zasobów w rejon Indo-Pacyfiku, ale zmienia też model amerykańskich relacji sojuszniczych. Za czasów Zimnej Wojny, Waszyngton znacznie bardziej bezceremonialnie, z racji ich marginalnego znaczenia dla całej rozgrywki, poczynał sobie wobec swych sojuszników w Azji, teraz role się odwracają i to Europa już niedługo, w opinii portugalskiego eksperta, zetknie się z amerykańską asertywnością. Czas administracji Trumpa zwiastował tylko początek nowego trendu. Europa staje się obszarem peryferyjnym z punktu widzenia amerykańskich rachub strategicznych, co dodatkowo jest wzmacniane jej słabością wojskową i zacofaniem technologicznym. W perspektywie grozi jej, że stanie się raczej „zdobyczą” w rywalizacji głównych mocarstw, w najlepszym razie terenem na którym toczy się między nimi batalia, a nie równorzędnym partnerem biorącym udział w rozgrywce. W opinii Maçãesa to właśnie świadomość tych trendów skłoniła kanclerz Merkel do gorączkowych ruchów wykonywanych w ostatnich miesiącach jej politycznej kariery. Chodzi o wynegocjowanie porozumienia inwestycyjnego z Chinami a także próbę rozpoczęcia rozmów Europy z Putinem. Obydwa te posunięcia można traktować jako spóźnioną i nieskuteczną próbę budowy europejskiej podmiotowości. Świadomość daremności podjętych wysiłków spowodowała też niezwykle emocjonalną reakcję ustępującej kanclerz na blokowanie przez Europę Środkową jej wysiłków. Niemożność przezwyciężenia wewnątrz-europejskich podziałów uprawomocnia, w opinii Maçãesa, scenariusz przekształcenia, w dłuższej perspektywie, Europy w przybudówkę nowego imperium amerykańskiego.

Wydaje się, że obydwaj, zarówno Michta jak i Maçães, zgadzają się co do kilku spraw, choć nie piszą o tym otwarcie, ale wyraźnie wynika to z ich toku rozumowania. W nadchodzących czasach, prócz potencjału ekonomicznego, coraz większe znaczenie będzie miała realna, wojskowa siła. Po drugie polityka, zwłaszcza narastająca rywalizacja strategiczna między mocarstwami, nie znosi próżni. A zatem jeśli Europa nie przełamie osłabiającego jej pozycje impasu w sprawach wojskowych, to w konsekwencji spadnie jej geostrategiczne znaczenie, zarówno w oczach przeciwników jak i sojuszników. Wreszcie Niemcy stoją dziś w obliczu wyzwania, któremu mogą nie być w stanie sprostać. Mogą odegrać rolę „lidera Europy”, junior partnera Stanów Zjednoczonych, ale za cenę rewizji swej dotychczasowej polityki wobec Chin i Rosji. W tym sensie trwanie przy strategicznym błędzie, jakim jest wspieranie gazociągu Nord Stream 2 i odmowa zwiększenia wydatków na wojsko, kosztować może Berlin w historycznej perspektywie utratę europejskiego przywództwa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułArtur Szpilka: Mózg odmawia mi posłuszeństwa
Następny artykułTragedia, w którą nie chciano wierzyć