A A+ A++

Rozpoczął się 46. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Wprawdzie wydarzenie oficjalnie otworzy dopiero wieczorny seans „Zezowatego szczęścia” Andrzeja Munka, przygotowany w 100. rocznicę urodzin reżysera, ale już od rana trwają pokazy filmowe – zarówno konkursowe, jak i te, które odbywają się w ramach sekcji pozakonkursowych oraz spotkań towarzyszących.

Festiwalowy poniedziałek w Gdyni rozpoczął się od projekcji trzech filmów biorących udział w Konkursie Głównym: „Lokatorki”, „Prime Time’u” i „Ciotki Hitlera”. Zainaugurowano także cykl spotkań branżowych „Gdynia Industry”, które dziś odbywały się pod hasłem „Branża audiowizualna dla klimatu. Jak uczynić sektor bardziej zielonym?”. Z kolei na najmłodszych od rana czekały pokazy w ramach sekcji „Gdynia Dzieciom”, która tym razem będzie przebiegać pod znakiem muzyki.

– To już 17. edycja wydarzenia „Gdynia Dzieciom”, które towarzyszy festiwalowi. Gdynia nie od dzisiaj kocha dzieci i nie od dzisiaj kocha film. To doskonałe połączenie. Edukujemy najmłodszych widzów, którzy od wczesnych lat uczą się, że w kinie jest przygoda i można tam też poszerzyć wyobraźnię. A później zostają z tym uczuciem i stają się wiernymi widzami Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych – mówi Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki.


Kwiaty dla „Krafftówny w krainie czarów” 

Pierwszego dnia FPFF widzowie mogli także obejrzeć dokument w reżyserii Macieja Kowalewskiego i Piotra Konstantinowa pt. „Krafftówna w krainie czarów”. Po seansie goszcząca w Gdyni aktorka – Barbara Krafftówna odebrała medal i kwiaty z rąk prezydenta Wojciecha Szczurka.

W dokumencie „Krafftówna w krainie czarów” razem z bohaterką odwiedzamy jej magiczną krainę. Zamieszkują ją duchy przeszłości, Starsi Panowie, lecz nade wszystko niezapomniane kreacje teatralne, serialowe i filmowe.

Swoim charakterystycznym głosem aktorka snuje intymną gawędę, w której bogate doświadczenia kobiety i artystki spotykają się z wiecznie żywą wyobraźnią małej dziewczynki, a jej własne słowa przenikają się z fragmentami ról.
 

Na zdj. Barbara Krafftówna i prezydent Wojciech Szczurek, fot. Krzysztof Mystkowski

O filmie „Ciotka Hitlera”

 
Jednym z filmów zakwalifikowanych do tegorocznego Konkursu Głównego jest obraz w reżyserii Michała Rogalskiego pt. „Ciotka Hitlera”. W Gdyńskim Centrum Filmowych odbyła się dziś konferencja prasowa z udziałem twórców tego dzieła.

Lata 40. XX wieku. Leon i jego synowie pracują na Wiśle jako piaskarze. Pewnego dnia mężczyźni wyławiają z rzeki kobietę i jej małą córkę. Okazuje się, że to Żydówki, które uciekły z Warszawy, gdzie nie mogły się dalej ukrywać.

Leon podejmuje heroiczną walkę o ich przetrwanie. Daje im schronienie w swoim domu, ryzykując życiem całej rodziny.

– W swoich filmach zawsze myślę o tym, żeby pokazać, dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło. Realizując je, rozmawiając z aktorami, tworząc postacie i scenariusz, za każdym razem przeprowadzałem na sobie taki eksperyment, wyobrażając sobie siebie z rodziną, nieruchomościami i myśląc, co by było, gdyby znowu trzeba było zachować się przyzwoicie – opowiada reżyser filmu Michał Rogalski.

Spotkanie z twórcami filmu „Ciotka Hitlera" // fot. Przemysław Kozłowski
Na zdj. (od prawej): reżyser Michał Rogalski i aktor Piotr Kaźmierczak, fot. Przemysław Kozłowski

W filmie „Ciotka Hitlera” w postać Leona wcielił się aktor Piotr Kaźmierczak.
 

– Kiedy na początku rozmawialiśmy o tej postaci i filmie, zaciekawiło mnie jedno stwierdzenie. Usłyszałem od reżysera, że nie opowiadamy tutaj o bohaterze, tylko o człowieku, który podjął jedną decyzję, a potem musiał podjąć szereg kolejnych wyborów, których nawet nie przewidział. Ratując tonącego, wkręcił się w historię, która stała się bohaterska w swojej wymowie – wyjaśnia Kaźmierczak.

Za zdjęcia do filmu odpowiada Piotr Lisiecki. Czym się kierował podczas pracy przy „Ciotce Hitlera”?

– Korzystaliśmy z wielu inspiracji. Nie odwoływałem się bezpośrednio do wielkiego kina kostiumowego, a bardziej do filmu dokumentalnego czy jakiś prostszych środków inscenizacyjnych. Ale wydaje mi się, że przez połączenie przyrody, bohaterów i energii aktorów udało nam się opowiedzieć wzruszającą historię bez tego całego rozbuchania inscenizacyjnego – wyjaśnia Piotr Lisiecki.

 
W poniedzałkowe popołudnie na miłośników kina czekają także filmy z sekcji „Polonica”.
 
Więcej informacji o kolejnych festiwalowych wydarzeniach oraz harmonogram projekcji można znaleźć na stronie internetowej 46. FPFF.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpółka też może zostać blogerem
Następny artykułUczelnia zerwała współpracę z sędzią Igorem Tuleyą. Wiceprezes sądu nie zgodził się, by prowadził zajęcia dla studentów