A A+ A++

Kazali jej się rozebrać i kucać, zabrali telefon, legitymowali lekarzy. W krakowskim Sądzie Okręgowym właśnie rozpoczął się proces o zadośćuczynienie dla pani Joanny za niesłuszne zatrzymanie jej i jej rzeczy przez policjantów. Po ponad roku od skandalicznej interwencji funkcjonariuszy, za którą do dziś nikt nie poniósł odpowiedzialności. Pełnomocnik policji uważa, że nie ma podstaw do odszkodowania.

Do szpitala trafiła w asyście policjantów. Otoczyli ją kordonem, zabrali telefon i laptop, mówili, że popełniła przestępstwo. Potem wezwano kolejne patrole. W gabinecie ginekologicznym kazali jej się rozebrać, kucać i kaszleć. Cel? Rewizja osobista. Pani Joanna nie wyraziła zgody. Krzyczała i płakała. 

– To jest moment, którego nie mogę wymazać z pamięci. Poczułam się całkiem sama, upokorzona, poniżona. Poczułam się zgwałcona — mówiła “Wyborczej” kobieta.

Joanna P. domaga się od policji 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia za niesłuszne jej zdaniem zatrzymanie. We wtorek 2 lipca przed Sądem Okręgowym w Krakowie ruszył proces w tej sprawie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMagnus Brevig trenerem norweskich skoczków narciarskich
Następny artykułUżywane auta coraz droższe. Bez 40 tys. zł w kieszeni nie podchodź