Podpisał się Pan pod wnioskiem o usunięcie szczątków komunistycznych dygnitarzy z Powązek Wojskowych. Dlaczego?
Andrzej Rozpłochowski: Powązki Wojskowe zostały utworzone pod koniec II RP, niedługo przed wybuchem II wojny światowej jako panteon polskich bohaterów, patriotów. Dlatego spoczywali tam najwspanialsi obywatele II RP, ale też żołnierze Powstania Styczniowego, legioniści marszałka Józefa Piłsudskiego, czy bohaterowie wojny polsko-bolszewickiej roku 1920. Po 1945 roku sowiecka grupa zdrajców, narzucona Polsce jako władza okupacyjna zawłaszczyła sobie Powązki Wojskowe, i chowała tam swoich funkcjonariuszy. Od najwyższych dygnitarzy, z Bolesławem Bierutem, agentem NKWD, dyktatorem, na czele. Tacy ludzie żadnymi osobami zasłużonymi nie są. Przecież swoje rządy zaczęli od rozprawienia się, nierzadko krwawego, z niepodległościowym podziemiem. Walka z porządnymi ludźmi polegała na tym, że ich więziono, torturowano, wyrokami sądów, a potem katyńskim strzałem w tył głowy. Również na terenie Powązek zakopywano bezimienne szczątki polskich bohaterów. Ich ciała zakopywano w ziemi, ale wyrzucano je jak na śmietnik, w bezimiennych dołach. Co więcej, niesamowitą perfidią było to, że na tym miejscu, gdzie spoczywali polscy bohaterowie, potem grzebano z honorami zbrodniarzy i dygnitarzy komunistycznych. Mamy sytuację, że obok ofiar leżą ich kaci i mordercy, którzy zawłaszczyli sobie prawo do tej ważnej nekropolii.
Pojawia się jednak argument, że temat ten nie jest dziś tak istotny, że po co ruszać dziś zmarłych, skoro nie brak poważnych problemów ekonomicznych i społecznych?
Nie ma mowy o budowie normalnego państwa i zdrowego społeczeństwa, bez rozwiązania sprawy tego tak ważnego w naszej historii cmentarza. Ta sprawa po prostu musi być załatwiona.
No dobrze, jednak władze stolicy mówią wprost, że nie popierają tego typu pomysłu. Prezydent Rafał Trzaskowski wprost nazwał barbarzyństwem niszczenie grobów, bo przecież szacunek do zmarłych jest podstawą naszej cywilizacji. Raczej ciężko o zrealizowanie tego postulatu.
Skoro ze strony władz samorządowych stolicy nie ma nie tylko woli, ale jest wyraźna deklaracja, że nie ma zgody na usunięcie grobów zbrodniarzy i dygnitarzy komunistycznych z Powązek Wojskowych, trzeba zrobić wszystko, by spróbować to zrobić poprzez władze państwowe. Wykorzystując ten czas, w którym rządzi w kraju opcja o mocno patriotycznym, niepodległościowym profilu. Oczywiście szacunek do zmarłych jest podstawą, i właśnie komuniści wrzucając do bezimiennych dołów śmierci swoje ofiary, wykazali się całkowitym brakiem tego szacunku, pełnym lekceważeniem dla ofiar zbrodni, dla powagi śmierci. Tu zabranie ciał oprawców z Powązek widziałbym tak, że szczątki te zostałyby zabrane i przeniesione na nowe miejsce spoczynku – na przykład na cmentarzu komunalnym. Niech tam spoczywają. Natomiast nie może być zgody na to, by na Powązkach Wojskowych dalej z honorami, leżą oprawcy polskich patriotów, zdrajcy, komunistyczni dygnitarze, ludzie, którzy służyli dawnemu reżimowei.
Czytaj też:
Płużański: Zbrodniarze nie mogą leżeć obok ofiar
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS