Spotkanie przedstawicieli rządu ze związkowcami rozpoczęło się o godz. 12 w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim i trwało niespełna godzinę. Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, już po rozmowach przyznał, że projekt umowy społecznej przygotowany przez rząd jest dla górniczych związków nie do zaakceptowania. Poinformował też, że najpóźniej do piątkowego popołudnia strona społeczna przedstawi swój własny projekt dotyczący przyszłości górnictwa i transformacji regionu.
Związkowcy: Do rozmów wrócimy 25 stycznia
– Chcemy nad tym projektem rozpocząć rzetelne prace, bo z całym szacunkiem, ale to, co przedstawił rząd, to była kpina ze Śląska i kpina z ewentualnego losu dziesiątek tysięcy ludzi. Umówiliśmy się, że już takie właściwe negocjacje – mamy nadzieję, że bardzo merytoryczne – rozpoczną się 25 stycznia – zapowiedział Kolorz.
Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń przyznał, że dopiero w piątek będzie mógł cokolwiek powiedzieć o projekcie umowy społecznej, przygotowywanej przez związkowców. – Wówczas zobaczymy, co w nim będzie – odparł.
– Myślę, że strona społeczna dzisiaj jest na etapie, który nazywa się etapem negocjacji, i że zmierzamy w kierunku porozumienia – dodał zdawkowo. Przyznał też, że „życzliwie” do rządowego projektu umowy społecznej nastawiona była Komisja Europejska, której miał on być przedstawiony.
Rozmowy o przyszłości górnictwa ciągną się od wielu miesięcy
Artur Soboń już we wrześniu minionego roku obiecał, że do 15 grudnia zostanie przygotowana umowa społeczna precyzyjnie regulująca transformację sektora górniczego i energetyki (a także mechanizm udzielania górnictwu pomocy publicznej). Tak się jednak nie stało. Dopiero w grudniu rozpoczęły się rozmowy dotyczące kształtu tego dokumentu. Związkowcy otrzymali wówczas projekt umowy społecznej do wglądu i ustalono, że rozmowy zostaną wznowione 13 stycznia tego roku. Obie strony deklarowały, że do podpisania umowy musi dojść w lutym.
Opublikowany w internecie w minionym tygodniu rządowy projekt umowy społecznej dotyczącej przyszłości górnictwa wzbudził bardzo duże emocje. Miał on być uzupełnieniem rządowo-związkowego porozumienia z września 2020 r., ale eksperci podkreślają, że w tym pięciostronicowym dokumencie ze świecą można szukać konkretnych rozwiązań dotyczących transformacji branży. Pojawia się w nim co prawda lista 12 kopalń do likwidacji (Sobieski, Janina, Brzeszcze z Tauronu Wydobycie, Bolesław Śmiały, Sośnica, Piast-Ziemowit, Ruda, ROW, Staszic-Wujek z PGG, Bogdanka z Lubelskiego Węgla oraz Bobrek z Węglokoksu Kraj), ale nie ma wzmianki o datach zamknięcia poszczególnych zakładów. Można jedynie znaleźć datę graniczną funkcjonowania polskiego górnictwa, czyli 2049 r., o której była już mowa we wrześniowym porozumieniu.
Bardzo zdawkowo potraktowano też m.in. kwestię pakietu świadczeń socjalnych dla górników z likwidowanych kopalń. W dokumencie pojawiają się informacje o „urlopie górniczym” czy „jednorazowych odprawach pieniężnych”, ale nie wspomniano, na jakie kwoty pracownicy kopalń będą mogli liczyć. Dokument nie mówi też nic na temat tego, jak w najbliższych kilkunastu latach będzie funkcjonować polska energetyka.
Projekt umowy społecznej był krytykowany przez wiele środowisk
Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu ds. klimatu i energii w Greenpeace Polska, już przed rozpoczęciem rozmów podkreśliła, że projekt umowy społecznej został „przygotowany na kolanie” i nie ma żadnej wartości merytorycznej. Z kolei zdaniem Wacława Czerkawskiego, przewodniczącego Rady OPZZ województwa śląskiego, biorącego udział w negocjacjach z rządem, zaprezentowany dokument był „spisem pobożnych życzeń”.
Do grona krytyków projektu umowy społecznej dołączył nawet poseł Prawa i Sprawiedliwości z Rudy Śląskiej Marek Wesoły (we wrześniu został on zawieszony w prawach członka partii, po tym jak nie poparł tzw. piątki dla zwierząt, po dwóch miesiącach wrócił do łask). Napisał on w mediach społecznościowych, że wstępne porozumienie rządu ze związkami zawodowymi będzie „bardzo trudne do wypełnienia”. – A zegar nieubłaganie tyka – przyznał. Marek Wesoły nie był zdziwiony, że Ministerstwo Aktywów Państwowych ma problem z przygotowaniem konkretnych propozycji restrukturyzacji górnictwa do roku 2049. Przyczynę tego upatrywał w grudniowej decyzji Komisji Europejskiej o zwiększeniu ograniczenia emisji dwutlenku węgla do 2030 r. z 40 do 55 proc.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS