Można już śmiało powiedzieć, że idea zero waste jest nowym trendem, który w zawrotnym tempie rozwija się wśród konsumentów. O to, na czym polega zero waste i jak zachowania konsumenckie przekładają się na działalność firm, pytamy Agatę Szopińską, członkinię Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Idea zero waste opiera się na generowaniu jak najmniejszej ilości szeroko pojętych odpadów. Jedna z czołowych postaci ruchu zero waste – Bea Johnson w książce „Pokochaj swój dom” pisze, że „Zero waste niesie ze sobą oczywiste i istotne korzyści dla środowiska: zmniejsza jego zanieczyszczenie (ograniczając ilości niebezpiecznych odpadów stałych i gazowych) i chroni je przed eksploatacją (zmniejszając popyt na zasoby naturalne)”. W Polskim Stowarzyszeniu Zero Waste działamy na rzecz zmiany świadomości społecznej dotyczącej zasobów, tak by zapobiegać powstawaniu odpadów u źródła, promujemy bezodpadowy styl życia oraz zmianę wzorców produkcji i konsumpcji w kierunku gospodarki o obiegu zamkniętym. Naszą misję realizujemy poprzez wyposażanie w wiedzę i narzędzia wspierające działania obywateli, instytucji i przedsiębiorstw oraz reprezentując społeczności zaangażowane w działanie na rzecz środowiska. Cieszy nas to, że pojawia się coraz więcej kampanii społecznych dotyczących ograniczania odpadów, a temat zero waste i less waste podejmowany jest przez wiele firm różnych sektorów gospodarki. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to pokłosie większej świadomości ekologicznej – konsumenci coraz częściej zwracają uwagę nie tylko na sam produkt, ale także koszty środowiskowe jego wytworzenia, użytkowania oraz utylizacji. Jednocześnie są oni coraz bardziej śmiali w walce o środowisko i rośnie ich poczucie sprawczości w tym zakresie, o czym świadczy m.in. wzrost rozpoznawalnych organizacji trzeciego sektora zajmujących się walką z zanieczyszczeniem planety.
Skoro domagają się tego konsumenci, to firmy powinny wdrażać rozwiązania proekologiczne i informować o swoich działaniach w tym obszarze?
Wspomniany wcześniej wzrost świadomości konsumenckiej, na rzecz której działamy, sprawia, że kupujący są bardziej dociekliwi, krytyczni wobec przekazywanych treści. Oczywiście większą grupę stanowią odbiorcy, którzy, mówiąc w uproszczeniu, sięgną po zieloną metkę bez głębszej analizy, jednak pojawia się coraz większa rzesza odbiorców, którzy potrafią powiedzieć „sprawdzam”. A dzięki, chociażby, mediom społecznościowym takie „sprawdzam” może być szybko rozpowszechnione (i w przypadku negatywnej weryfikacji bardzo dotkliwe dla firmy nakrytej na greenwashingu). Zatem ważne jest, aby firmy nie tylko komunikowały, ale żeby zrównoważony rozwój i gospodarka obiegu zamkniętego znalazły się w DNA firmy. Wtedy każda komunikacja będzie spójna i wiarygodna.
Coraz częściej mówi się o idei zero waste w kontekście przemysłu odzieżowego. Branża tekstylna zaczyna być postrzegana jako jedna z najbardziej zanieczyszczających środowisko. Na czym polega problem?
Przemysł tekstylny uznawany jest za drugie co do wielkości źródło zanieczyszczeń na świecie, zaraz po przemyśle naftowym. Przerzucenie się branży odzieżowej na wysoce dochodowy model biznesowy polegający na powielaniu trendów modowych i ich masowej produkcji po niskich kosztach, często w krajach globalnego południa, zrodziło konieczność ciągłego transportowania odzieży, nawet ogromne odległości. Nie powinien zatem dziwić fakt, że branża odzieżowa generuje więcej dwutlenku węgla niż loty międzynarodowe i cała żegluga morska oraz jest drugim co do wielkości konsumentem wody na świecie. Miliony litrów wody pochłania uprawa roślin i hodowla zwierząt wykorzystywanych do produkcji tekstyliów, jeszcze większa jej ilość pochłaniana jest na potrzeby wszystkich procesów związanych z obróbką, farbowaniem i wykończeniem tkanin czyli procesem ich uszlachetniania. Podobnie problem przedstawia się w przypadku produkcji odzieży, braku właściwej utylizacji odpadów poprodukcyjnych oraz utylizacji odzieży po zakończeniu jej użytkowania. Znaczącym źródłem zanieczyszczenia są pestycydy stosowane przy uprawie włókien naturalnych czy chemikalia wylewane do wód w procesie farbowania tkanin. Nie można zapomnieć również o degradacji gleby, do czego przyczynia się nadmierne wypasanie kóz i owiec pod produkcję kaszmiru i wełny.
Jaka jest odpowiedź przemysłu odzieżowego na ideę zero waste? Czy większa świadomość konsumentów wymusi zmiany u największych graczy w branży?
Zwiększa się liczba konsumentów chcących budować swoją garderobę bardziej odpowiedzialnie. Świadomi konsumenci zazwyczaj trzymają się kilku wytycznych, które tożsame są z zasadami ruchu zero waste. Po pierwsze decyzja zakupowa jest poprzedzana wstępną analizą. Jeśli dana rzecz nie jest faktycznie potrzebna, to rezygnuje się z jej nabycia (zasady refuse, reduce). Konsument zwraca uwagę na to w jakim kraju wyprodukowano ubranie, z jakiego materiału oraz jaki będzie jego koszt środowiskowy jako odpadu (zasada rot, recycle). W tym wyścigu wygrywają naturalne włókna hodowane lokalnie, nie wymagające użycia dużej ilości chemikaliów, wody i poddające się biodegradacji. Rośnie również świadomość w zakresie gospodarki cyrkularnej, dlatego też coraz większa rzesza konsumentów bez najmniejszego zażenowania sięga po odzież z drugiej ręki, a second handy i sklepy vintage przeżywają początek renesansu. Początek, bo szacuje się, że do roku 2030 rynek odzieży używanej będzie dwa razy większy niż rynek fast fashion. Przemysł odzieżowy nawet jeśli nie chce, to nie może pozostać obojętny wobec takich zmian. Wśród wielkich kreatorów mody można zaobserwować rezygnację z futer naturalnych, tworzenie kolekcji z przerobionych ubrań vintage, stosowanie materiałów będących alternatywą dla włókien sztucznych. Rośnie również liczba lokalnych marek produkujących odzież w duchu slow fashion.
Jak postrzegacie w tym kontekście swoją rolę jako organizacji proekologicznej? Czy możesz podać konkretne przykłady Waszych działań? Jak przedsiębiorcy i konsumenci mogą Was wspierać?
Jako formalna organizacja działamy dopiero od czterech lat, ale uważamy, że w tak krótkim czasie całkiem sporo udało nam się już osiągnąć. Nauczyliśmy się też, że zmiany muszą przebiegać dwutorowo – potrzebujemy świadomych konsumentów, którzy popierają nasze działania, dzięki którym stajemy się społecznymi ambasadorami zmian. Z drugiej strony musimy wywierać bezpośredni nacisk na decydentów – niezależnie od tego czy są to posłowie i ministrowie polskiego rządu, czy prezesi korporacji. Bardzo często realną zmianę można osiągnąć dopiero zmieniając legislację na korzystną dla proekologicznych zmian. Przykładem takich działań jest nasza kampania “Kaucja wraca”, która ma za zadanie przekonać polskie społeczeństwo do wprowadzenia kaucji na opakowania po napojach, co w znacznej mierze udało nam się już osiągnąć, ale niezbędna jest tu “druga noga” kampanii, czyli nieco zakulisowa praca z interesariuszami, która ma na celu wypracowanie najbardziej korzystnego, a jednocześnie ambitnego rozwiązania legislacyjnego. Czasami nie ma potrzeby tworzenia nowych rozwiązań prawnych – wystarczy uzyskać ich jednoznaczną interpretację – tak było w przypadku projektu “Z własnym kubkiem”, który otworzył drzwi kawiarni na filozofię zero waste, umożliwiając redukcję opakowań jednorazowych po napojach na wynos. Niedawno, wraz z warszawskim sklepem “Odważnik” zorganizowaliśmy natomiast akcję “Daj torbie drugie życie”. Zaprzyjaźnione z nami sklepy ekologiczne zbierały od klientów niepotrzebne im torby wielorazowe, a my 3 lipca, z okazji Międzynarodowego Dnia bez Foliówki przekazaliśmy je nieodpłatnie klientom i klientkom warszawskich bazarków, stwarzając pretekst do rozmowy o ekologii. Oprócz kampanii, prowadzimy też warsztaty, wykłady i prelekcje, jesteśmy autorami publikacji ukazujących się w prasie. Staramy się docierać do wielu grup społecznych wykorzystując wszelkie dostępne środki przekazu. Wiemy też, że nasza działalność spotyka się z pozytywnym odbiorem, czego wyrazem są nie tylko ciepłe słowa pod naszym adresem, ale też wsparcie finansowe od indywidualnych darczyńców. Mamy grono sympatyków, którzy wspierają nas zarówno jednorazowymi, jak i co miesięcznymi wpłatami. Dzięki temu czujemy, że nasza codzienna praca ma sens. Cenimy również wsparcie płynące ze strony biznesu, zwłaszcza wówczas, gdy możemy współpracować merytorycznie, oferować wsparcie doradcze czy edukacyjne. Wierzymy, że dzięki partnerstwu i wzajemnemu wsparciu, możemy realnie zmienić przyszłość świata.
Namawiamy więc wszystkich do wspierania Waszych działań i życzymy Wam jeszcze większej efektywności dla dobra ludzi i planety!
Dziękujemy za rozmowę.
Marnujemy prawie 1/3 globalnej produkcji żywności!
O to, dlaczego dochodzi do marnowania żywności i jak temu zapobiegać pytamy Sylwię Romańczak, kierowniczkę zespołu komunikacji i fundraisingu Federacji Polskich Banków Żywności.
Głównym obszarem działalności Federacji Polskich Banków Żywności jest zapobieganie marnowaniu żywności. Jak duża jest skala tego problemu w Polsce i na świecie?
Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, na świecie każdego roku marnuje się około 1,3 miliarda ton żywności, co stanowi blisko jedną trzecią globalnej produkcji jedzenia! W Polsce również ten problem jest ogromny – jak wynika z naszych badań przeprowadzonych w ramach projektu PROM (Program Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności), którego liderem jest Federacja Polskich Banków Żywności, w Polsce co roku marnuje się 4,8 mln ton żywności. Najwięcej wyrzucają konsumenci – aż 60%, czyli blisko 3 mln ton jedzenia trafia do kosza w gospodarstwach domowych.
Cele zrównoważonego rozwoju wyznaczone przez ONZ zakładają, że do 2030 roku powinniśmy ograniczyć marnowanie o połowę. Czy jest to możliwe?
Na nas, konsumentach, spoczywa duża odpowiedzialność: ponad połowa Polaków przyznaje, że zdarza im się z różną częstotliwością wyrzucać jedzenie, z czego większość (aż 70,3%) dotyczy wyrzucania gotowych, niespożytych posiłków, a 37,2% produktów spożywczych. Ale ten łańcuch marnowania obejmuje także produkcję i dystrybucję żywności: rolnictwo i przetwórstwo, handel i gastronomię. Żeby ograniczyć skalę tego zjawiska musimy działać zarówno systemowo (jednym z rozwiązań jest wprowadzona w 2019 r. Ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności), jak i realizując inicjatywy oddolne – przede wszystkim działania edukacyjne, które uświadomią społeczeństwu, z jak poważnymi skutkami ekologicznymi i społecznymi wiąże się wyrzucanie jedzenia. W ramach wspomnianego projektu PROM przeprowadziliśmy również badania metodą delficką: zespół naukowców i ekspertów ocenił 17 różnych możliwych rozwiązań, którym przypisuje się potencjał zmniejszania marnotrawstwa żywności. Wśród nich za najskuteczniejsze zostały uznane m.in. wdrożenie do masowego użycia rozwiązań technologicznych, służących do monitorowania przydatności do spożycia produktów (np. QR kodów), dzielenia się listą zakupów lub przepisami, ale także proponowanie konsumentom odpowiednich gramatur/porcji. Raport ze szczegółowymi wynikami tych badań niebawem opublikujemy.
Co możemy zatem zrobić my, konsumenci? Czy i jak marnowaniu żywności mogą zapobiegać jej producenci?
Z pewnością możemy mieć duży wpływ na ograniczenie marnowania. Przykładem tego są np. nasze wybory zakupowe i kwestia nieidealnych warzyw i owoców. Kilka miesięcy temu głośne w mediach były historie rolników, którzy nie mogli sprzedać krzywych buraków, tylko z powodu ich niestandardowego wyglądu. Samotne banany, za mało czerwone jabłka czy krzywe marchewki niestety za rzadko trafiają do naszych koszyków. Ponad połowa Polaków przyznaje, że nigdy nie kupuje produktów pełnowartościowych, ale gorzej wyglądających lub w zdeformowanych, ale nadal szczelnych opakowaniach. To potwierdza, że marnujemy już w naszych głowach.
A przyczyny mówią same za siebie: wyrzucamy żywność z powodu jej zepsucia (ponad 65% Polaków), przeoczenia daty ważności (42%), przygotowywania zbyt dużej ilości jedzenia (blisko 27%) czy przez zbyt duże zakupy (ponad 22%). Potrzeba nam więc sporo uważności i kreatywności, aby z jednej strony nie dopuszczać do marnowania, dobrze planować posiłki, robić listy zakupów, a z drugiej – radzić sobie z nadwyżkami tak, żeby kuchenny śmietnik nie pękał w szwach. Kuchnia bez resztek to nie chwilowy trend, ale coś, co dla naszych babć i dziadków było zupełnie naturalne. Powinniśmy wrócić do tych tradycji i przypomnieć sobie, że jedzenie należy szanować.
Jednak za nasze nawyki konsumenckie odpowiedzialne są także sklepy i producenci, którzy z pewnością w tym obszarze mają duże pole do popisu. Zachęta do kupowania żywności niespełniającej kryteriów jakościowych, jak choćby wspomnianych nieidealnych warzyw i owoców, czy tworzenie półek z tańszymi produktami z krótkim terminem ważności, to tylko niektóre ze sposobów na promowanie idei less i zero waste. Na pewno też pomocne jest wspomniane już wcześniej proponowanie klientom odpowiednich porcji produktów – czyli np. dostosowanych do konkretnej liczby osób, z informacją o tym na opakowaniu. A wsparciem dla restauratorów jest m.in. aplikacja Too Good To Go, która pomaga sprzedać gotowe dania zamiast je wyrzucać.
Marnowanie żywności to oczywista strata finansowa, jednak odciska się piętnem nie tylko na naszych portfelach?
Budżet gospodarstwa domowego, sieci handlowej czy producenta żywności z pewnością wykazuje, że marnowanie się po prostu nie opłaca. Wyrzucania jedzenia ma jednak wpływ nie tylko na ekonomię, ale w dużej mierze także na nasze środowisko naturalne.
Żywność to konkretne zasoby, takie jak np. woda czy energia elektryczna, niezbędne do jej produkcji i dystrybucji. Wyrzucona kanapka z serem to aż 90 litrów zmarnowanej wody, a 1 kg wołowiny – 10-30 tysięcy litrów wody. 1 miliard ton produktów spożywczych, czyli 20% globalnej produkcji żywności znika – ale nie w kontekście klimatu, na którym odbijają się te zasoby.
Dodatkowo pojawia się poważny problem odpadów. Nie tylko w postaci gnijącego jedzenia – z tego powodu do atmosfery trafia 3,3 mld gazów cieplarnianych, czyli niemal tyle, ile emituje cały przemysł UE, ale choćby opakowań, które nie zawsze nadają się do recyklingu.
Marnowanie pogłębia także społeczne nierówności, jakie wywołuje marnowanie i paradoks, który w wyniku tego powstaje: z jednej strony 700 milionów ludzi na świecie głoduje, a z drugiej strony tracimy ogromne zasoby.
Banki Żywności pomagają dystrybuować żywność, zapobiegając jej marnowaniu. Jak można wspierać Waszą działalność?
Każdy może wesprzeć naszą misję i pomóc w ratowaniu jedzenia i przekazywaniu go osobom potrzebującym. Działamy bardzo skutecznie i efektywnie – za 1 zł możemy uratować aż 8 kg żywności, z której można przygotować ok.16 posiłków. Gorąco zachęcamy do zaangażowania się w działania Banków, wystarczy wejść na www.bankizywnosci.pl
Federacja Polskich Banków Żywności prowadzi także wiele akcji edukacyjnych nt. zjawiska marnowania żywności i skutecznych sposobów walki z tym problemem. Dlatego zapraszamy do wspólnych działań każdą firmę lub instytucję, której bliska jest troska o wspólne dobro, nasze i naszej planety.
Dziękujemy za rozmowę.
Materiały:
– Cele Zrównoważonego Rozwoju ONZ: www.un.org.pl/
– Program Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności (PROM) – projekt badawczy, 2021 bankizywnosci.pl/prom/
– Raport Nie marnuj jedzenia 2020 bankizywnosci.pl/raporty-nie-marnuj-jedzenia/
– UNEP Food Waste Index Report, 2021 www.unep.org/resources/report/unep-food-waste-index-report-2021
– The Food Wastage Footprint 2013, FAO
Artykuł powstał we współpracy z Advalue Engaged.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS